PODSUMOWANIE WEEKENDU - wróciła Ekstraklasa!
Ekstraklasa
01-02-2021

PODSUMOWANIE WEEKENDU - wróciła Ekstraklasa!

-
0
0
+
Udostępnij

Miesiąc z małą dokładką trwały oczekiwania na powrót najbardziej zwariowanych rozgrywek Starego Kontynentu. Z tego powodu ponownie pokłoniła nam się ekstraklasa. W międzyczasie punkty stracił Real Madryt. Wpadkę zanotowało Paris Saint Germain, a mecz weekendu obejrzeliśmy w Polsce. Co by nie mówić, weekend przebiegł pomyślnie. Dlatego też warto go podsumować. Zapraszamy.


Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.


Rozpoczynając od piątku. Ponownie zameldowała się ekstraklasa. 

Trochę jej nie było. Brakowało nam tych emocji, w pełni przemyślanych zagrań i niespodzianek, które są częścią rozgrywek nad Wisłą. A jeśli o niespodziankach mowa, to warto rozpocząć od spotkania w Lubinie. Miejscowe Zagłębie, które na dzień dobry zameldowało się w roli faworyta, okazało się aż nadto gościnne. Na południe Polski wpadli piłkarze z Płocka. I pokazali kawał dobrego futbolu, opartego na wykorzystywaniu błędach rywali. Bo trudno powiedzieć, jak potoczyłyby się losy starcia, gdyby nie bezmyślne wejście Dominika Jończego i szybko otrzymana czerwona kartka. To właśnie błąd defensora "Miedziowych" był głównym argumentem gości i przyczyną porażki Zagłębia.

Po rundzie jesiennej mianem odkrycia mógł zostać nagrodzony tylko jeden zespół. Oczywiście Raków Częstochowa, który pod batutą Marka Papszuna napisał piękny wstęp do równie inspirującej historii. Mimo to wciąż zastanawialiśmy się, czy dzieło zeszłorocznego beniaminka zostanie poddane kontynuacji. Czy osiągną szczyt swoich możliwości i powtórzą wynik z pierwszej części sezonu. I wiecie co? Może być cholernie trudno. W piątek udowodnili to piłkarze Pogoni Szczecin. Zespół prowadzony przez Kostę Runjaicia nie dość, że zabrał komplet punktów z Bełchatowa, to pofatygował się przez Warszawę, skąd wypożyczył fotel lidera.

Do zmian na szczycie doszło również we Francji. Zanim jednak wspomnimy o wpadce Paris Saint-Germain – tak, wydarzyła się naprawdę – nie możemy nie zahaczyć o spotkanie Olympique Lyon z Girondins Bordeaux. To właśnie ono zadecydowało o tym, że w najbliższym tygodniu za ekipą Rudiego Garcii będą plasować się piłkarze mistrza Francji. Wszystko za sprawą zwycięstwa 2:1.

Z perspektywy soboty najwięcej się działo u naszych zachodnich sąsiadów, Niemców.

Na przywitanie z Bundesligą Bayern nie dał praktycznie żadnych szans Hoffenheim i wygrał aż 4:1. Raczej nikt nie powinien być zaskoczony faktem, że w meczu Bawarczyków na listę strzelców wpisał się Robert Lewandowski. Zanim jednak najlepszy piłkarz zeszłego roku zdobył gola, to wcześniej zaliczył asystę przy trafieniu Thomasa Muellera.

Skoro mowa o polskich napastnikach, to Krzysztof Piątek miał okazję pokazać swoje rewolwery po bramce strzelonej Eintrachtowi. Były napastnik Milanu był jedynym w ekipie z Berlina, który miał jakiekolwiek powody do radości. Ostatecznie gospodarze z Frankfurtu zdołali odmienić losy spotkania i zgarnąć komplet punktów. Warto przedstawić również to, co się wydarzyło w meczach drużyn z Zagłębia Ruhry, bo obie punktowały. Schalke było bliskie kolejnej porażki, ale ostatecznie gol Eggesteina z końcówki spotkania nie został uznany i dzięki temu Werder zaledwie zremisował ze wspomnianym Schalke 1:1. Za to Borussia Dortmund była kolejną drużyną pokazującą Rafałowi Gikiewiczowi, czy transfer do Augsburga był słuszny. Co prawda goście zaczęli mecz od objęcia prowadzenia, ale w dalszej fazie spotkania istniała już jedynie Borussia, która zdobyła trzy gole. Mogło być jeszcze okazalej, ale karnego nie wykorzystał Erling Braut Haaland.

Pozostajemy poniekąd przy temacie Gikiewicza, ale zajmiemy się byłym klubem bramkarza czyli Unionem Berlin. Nie dość, że skromniutki Union jest lepszym klubem z perspektywy własnego miasta, to jeszcze zasługuje na tytuł jednej z największych niespodzianek sezonu, bo jest bardzo blisko strefy pucharowej. W sobotę do Berlina przyjechali piłkarze Borussii Moenchengladbach i goście wywieźli zaledwie punkcik po remisie 1:1. Na koniec dnia mieliśmy pojedynek dwóch czołowych drużyn – do Lipska przyjechał Bayer Leverkusen i skończyło się na zwycięstwie gospodarzy, po bramce Nkunku. Za sprawą tej wygranej, podopieczni Juliana Nagelsmanna rozgościli się za plecami Bayernu i pewnie zajmują pozycję wicelidera ligi.

W Polsce mieliśmy trzy mecze i na wstępie dostaliśmy kolejny powód, aby Wartę Poznań traktować jako najlepszego tegorocznego beniaminka. Poznaniacy pokonali Cracovię i zrównali się punktami z „Pasami”. Prawdą jest jednak to, że z tego meczu zapamiętamy pewien popis Adriana Lisa, bramkarza poznańskiej Warty oraz decyzję Michała Probierza, który niespodziewanie złożył rezygnację z funkcji trenera oraz wiceprezesa Cracovii, a tym samym staliśmy się świadkami prawdziwego trzęsienia ziemi. Następnie przenieśliśmy się do Gdańska, gdzie z obawą patrzyliśmy na stan murawy. Wydawało się, że mecz Lechii z Jagiellonią zostanie przełożone z powodu intensywnych opadów śniegu, ale ostatecznie wszystko odbyło się zgodnie z planem. Warto również zastanowić się, czy zgodnie z planem gdańszczanie nie dojechali na mecz i pozwolili Jadze bezproblemowo wywieźć komplet punktów po raz pierwszy od 2013 roku!

Na koniec dnia Lech Poznań miał rozpocząć gonitwę czołówki od meczu z Górnikiem Zabrze. Mecz nie przebiegł po myśli „Kolejorza”, bo remis 1:1 w Poznaniu raczej nikogo nie zadowoli. Sam wynik nie mówi jednak wszystkiego o tym meczu, ale wystarczy wspomnieć o tym, że jedną z pierwszoplanowych ról odgrywał arbiter tego meczu, Tomasz Kwiatkowski.

Na Wyspach Brytyjskich wszyscy zacierali ręce na samą myśl o tym, co nas czekało na The Emirates Stadium. A prawda była taka, że niczego się nie doczekaliśmy, bo mecz pomiędzy Arsenalem a Manchesterem United był totalnym niewypałem i zakończył się bezbramkowym remisem. Na szczęście mecz na The Emirates Stadium to nie jedyne starcie, jakie zaoferowano nam w sobotę na boiskach Premier League. Zaczęło się w niebieskiej części Liverpoolu, gdzie przyjechał Newcastle właściwie w jednym celu – zniechęcić Everton do gry. Udawało się to przez dłuższe fragmenty spotkania, bo z pierwszej połowy zapamiętamy głównie polowanie na nogi. W zespole „Srok” jest na szczęście napastnik z prawdziwego zdarzenia, który w drugiej połowie rozstrzygnął losy spotkania – Callum Wilson zdobył dublet i to wystarczyło do osiągnięcia zaskakującego zwycięstwa.

Warto też wspomnieć o pozostałych spotkaniach – Crystal Palace z Wolverhampton, Manchesteru City z Sheffield United oraz West Bromwich Albion przeciwko Fulham. Najbardziej interesował nas mecz „The Citizens”, bo dzisiejsi rywale udowodnili, że zaczynają wracać do żywych i potrafią sprawić sensację. Pep Guardiola najwyraźniej uczulił swoją drużynę przed lekceważeniem rywala, bo szybko zdobyta bramka, której autorem był Gabriel Jesus, zadecydowała o końcowym wyniku meczu i kataloński szkoleniowiec mógł pomachać w kierunku Ole Gunnara Solskjaera, a przy okazji podpowiedzieć, jak się wygrywa z drużynami ze strefy spadkowej.

Wciąż w dużej zapaści są „Portugalskie Wilki”, które wciąż zaliczają serię meczów bez zwycięstwa. Tym razem Wolverhampton przegrało z Crystal Palace 1:0 i to sprawiło, że „Orły” odleciały Wolverhampton w tabeli ligowej. A skoro mowa o sąsiadach w tabeli, to przed największym hitem mieliśmy starcie w strefie spadkowej. Drużyny West Bromwich Albion i Fulham, będące w podobnym położeniu, rozegrały naprawdę interesujący spektakl, zakończony podziałem punktów, a końcowy wynik meczu to 2:2. Największy pech spotkał jednak Southampton, bo nie uznano im bramki Danny’ego Ingsa z powodu naprawdę minimalnego spalonego. Ta decyzja sprawiła jednak, że to Aston Villa schodziła z boiska zwycięska.

Mecze rozgrywane na Półwyspie Iberyjskim rozpoczęliśmy jednym z bardziej oczekiwanych meczów, bo w drużynie Sevilli liczyliśmy na występ Papu Gomeza. Argentyńczyk ostatecznie przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych, bo nie był potrzebny do osiągnięcia zwycięstwa w meczu przeciwko Eibarowi. Stara gwardia, w postaci Lucasa Ocamposa oraz Joana Jordana, zapewniła Andaluzyjczykom komplet punktów.

W następnym meczu Real Madryt zaliczył kolejne przeobrażenie w Robin Hooda, bo przegrał mecz z niżej notowanym zespołem. Tym razem punkty „Królewskim” wyrwało Levante, które wymiernie skorzystało z tego, że aktualny mistrz Hiszpanii praktycznie przez cały mecz grał w osłabieniu, bo tuż po rozpoczęciu meczu czerwoną kartkę ujrzał Eder Militao. Początek meczu był jednak zaskakujący, bo osłabiony Real objął prowadzenie za sprawą Marco Asensio. Im dalej w las, było jednak gorzej, bo najjaśniejszym punktem drużyny był Thibaut Courtois. Gdyby nie Belg, to Levante praktycznie przejechałoby się po Realu, a tak skończyło się tylko na dwóch golach i skromnym zwycięstwie, które jest jednak niezwykle cenne.

Sobota była bardzo dobrym dniem dla klubu z Walencji, bo „Nietoperze” zaczynają uciekać od strefy spadkowej. Zwycięstwo z beniaminkiem z Elche było właściwie obowiązkiem, ale Valencia przełamała pewną fatalną passę – doczekali się pierwszego zwycięstwa na własnym stadionie po raz pierwszy od listopadowego starcia z Realem Madryt. Za to na koniec dnia w Hiszpanii Real Sociedad dał dowód na to, że wypisali się z walki o poważne cele. Baskowie nadal nie wygrali meczu ligowego w tym roku, a tym razem zremisowali – po dobrym meczu – z Villarrealem.

We Włoszech mieszane odczucia towarzyszą Łukaszowi Skorupskiemu. Bramkarz Bolonii próbował robić wszystko, aby powstrzymać obecnego lidera Serie A. Polakowi udało się nawet zatrzymać strzał Zlatana Ibrahimovicia z rzutu karnego, ale to i tak nie miało wielkiego znaczenia na końcowy wynik, bo Milan poradził sobie i bez tego. Wystarczyła dobitka Ante Rebicia po pudle Ibry oraz zmiana wykonawcy przy drugim karnym, aby mediolańczycy nadal utrzymali dystans punktowy nad Interem.

Po meczu Milanu skupiliśmy się na perypetiach wciąż aktualnego mistrza Włoch, który nadal stara się liczyć się w walce o obronę tytułu mistrzowskiego. „Stara Dama” upodobało sobie zwycięstwa różnicą dwóch goli, bo tak samo było w zeszłym tygodniu po meczu z Bolonią. Tym razem Juventus nie dał szans Sampdorii z Bartoszem Bereszyńskim w składzie. Gole zdobyli Federico Chiesa oraz Aaron Ramsey. W sobotę kto inny osiągnął najokazalsze zwycięstwo, bo Inter bardzo pewnie pokonał Benevento. Kamil Glik patrzył jedynie na to, jak ofensywa klubu z Mediolanu przedziera się przez jego formację defensywną i pakuje do bramki jego drużyny aż cztery gole.

Strzelił Robert Lewandowski, strzelił Krzysztof Piątek i po cichu liczyliśmy na to, że być może Arkadiusz Milik zdoła wykazać się w barwach nowego klubu. Zdarzyło się coś zgoła odmiennego, bo mecz Olympique’u Marsylii został przełożony. Powód? W ciągu dnia kibice klubu z Lazurowego Wybrzeża wtargnęli na teren ośrodka treningowego i o przełożeniu spotkania zadecydowały względy bezpieczeństwa, które zostało naruszone. Środowisko kibicowskie OM chce pozbyć się aktualnego prezydenta klubu, ale zdecydowali się na nieakceptowalne środki.

Niedziela zaskoczyła nie tylko drogowców.

W znacznej części kraju niezmiennie pada śnieg. A to utrudnia pracę. Aczkolwiek o takowych przypadkach nie mogą mówić piłkarze Wisły Kraków oraz Legii Warszawa. Zawiedli jedni i drudzy. Nic do gadania nie miała jednak pogoda. Obie przegrały na własne życzenie, przegrywając kolejno z Piastem Gliwice oraz Podbeskidziem Bielsko-Biała. No bo z kim miał się przełamać ten biedny beniaminek, jak nie z mistrzem Polski i kandydatem do kolejnego trofeum...

Cuda działy się również we Francji. Jak już zdążyliśmy wspomnieć, tymczasowym liderem zostali piłkarze Olympique Lyon. W zasadzie to panowali przez jedynie dwa dni. W niedzielę ich miejsce zajęło LOSC Lille. Spytacie dlaczego nie PSG? Ano dlatego, że ta potężna drużyna, która ma zadatki na panowanie w Europie uległa jeszcze większemu Lorient, czego następstwem było opuszczenie fotelu lidera. Trzeba dodać, że zasłużone.

W Anglii potknęły się Leicester City oraz Tottenham. Popularne "Lisy" uległy znanemu i lubianemu Leeds United, w którego szeregach ponownie błyszczał Patrick Bamford. Autor bramki oraz dwóch ostatnich podań. Na przeszkodzie "Kogutów" stanęło zaś Brighton. Już standardowo bez Jakuba Modera. Całe spotkanie spędził bowiem na ławce rezerwowych. Nieco więcej szczęścia mieli piłkarze Chelsea oraz Liverpoolu. Zespół prowadzony przez Thomasa Tuchela odniósł pierwsze zwycięstwo pod wodzą nowego szkoleniowca. Czy było to zaskoczenie? Raczej nie. W roli rywala "The Blues" wystąpiło jedynie Burnley. Nieco więcej atrakcji spodziewano się natomiast w starciu mistrza Anglii. Aczkolwiek i tam skończyło się w miarę łatwym zwycięstwem Liverpoolu i łzami w oczach fanów West Hamu.

Bez większej niespodzianki obyło się w Hiszpanii. I nas to nie dziwi. Ponownie triumfowało bowiem Atletico, które tym razem nie pozostawiło złudzeń Kadyksowi. Gwiazdą wieczoru został niezawodny Luis Suarez, po którym w kluczowych chwilach szlochają nawet w stolicy Katalonii. A jeśli o Barcelonie mowa, to tym akcentem warto zakończyć wizytę w Hiszpanii. Podopieczni Ronalda Koemana tym razem rozprawili się z Athletikiem Bilbao, biorąc rewanż za porażkę w superpucharze.

We Włoszech znów odpaliło Lazio. W jednym z najbardziej atrakcyjnych spotkań 20. kolejki Seria A skomplikowali sytuację Atalancie Bergamo. Niezawodna w ostatnich tygodniach ekipa uległa (1:3), ponownie tracąc dystans do uciekającej stawki. Tam, już standardowo, znajdują się piłkarze Napoli oraz Romy. Pierwsi rozprawili się z Parmą. Drudzy nie pozostawili złudzeń ekipie z Werony. 

Weekend zakończyliśmy w Grecji. Mianowicie w Salonikach, gdzie konkretny popis dał miejscowy PAOK. A jeśli wspominamy o wyczynie wicemistrza kraju, to musi się pojawić wątek Karola Świderskiego. I pojawi. Polak zdobył dwie bramki przeciwko Panetolikosowi, a jego zespół odniósł pewne zwycięstwo (5:0).

 

Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.

Najnowsze

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej
-
+9
+9
+
Udostępnij
Główne
10-05-2024

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej

FATALNE STATYSTYKI Viniciusa w el. do MŚ 2026! O.o
-
+36
+36
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

FATALNE STATYSTYKI Viniciusa w el. do MŚ 2026! O.o

HIT! Oto CEL na wzmocnienie dla Realu Madryt!
-
+36
+36
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

HIT! Oto CEL na wzmocnienie dla Realu Madryt!

PAMIĘTNE SKŁADY z półfinału LM 2010! <3
-
+31
+31
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

PAMIĘTNE SKŁADY z półfinału LM 2010! <3

Tak jeden z użytkowników X PODSUMOWAŁ KADENCJĘ PROBIERZA xD
-
+31
+31
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak jeden z użytkowników X PODSUMOWAŁ KADENCJĘ PROBIERZA xD

Tak Neymar WSPIERA Viniciusa na swoim stories!
-
+25
+25
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak Neymar WSPIERA Viniciusa na swoim stories!

Tak wyglądała klasyfikacja strzelców Premier League 2007/08!
-
+15
+15
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak wyglądała klasyfikacja strzelców Premier League 2007/08!

CYTAT Jakuba Rzeźniczaka z grafiki promującej FAME MMA xD
-
+27
+27
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

CYTAT Jakuba Rzeźniczaka z grafiki promującej FAME MMA xD

Oto LICZBY Viniciusa z ostatniego meczu z Urugwajem xD
-
+25
+25
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Oto LICZBY Viniciusa z ostatniego meczu z Urugwajem xD

Lewandowski naśladujący Pepa Guardiole... xD [VIDEO]
-
+22
+22
+
Udostępnij
Video
23-11-2024

Lewandowski naśladujący Pepa Guardiole... xD [VIDEO]