Słabe zakończenie kolejki. Bez bramek w Mielcu
Poniedziałek z ekstraklasą, czyli zakończenie kolejki. Pierwszą serię gier w tym roku kończyliśmy w Mielcu, gdzie miejscowa Stal podejmowała Śląska Wrocław. Ta rywalizacja nie wbiła nas w fotele i nie sprawiła, że będziemy ją wspominali przez najbliższe miesiące, lata czy dekady. Przez 90 minut oglądaliśmy naprawdę mało groźnych akcji i nie padła ani jedna bramka.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Stal Mielec - Śląsk Wrocław 0:0
Stal: Gliwa - Granlund (74' Forsell), Matras (90' de Amo), Czorbadżijski, Flis, Getinger - Tomasiewicz, Pawłowski (46' Zjawiński), Domański, Jankowski (61' Dadok) - Kolew (61' Prokić)
Śląsk: Putnocky - Janasik, Puerto, Tamas, Stiglec - Pałaszewski, Sobota (76' Zylla) - Pawłowski, Praszelik, Pich (71' Makowski) - Exposito (76' Exposito)
Oczywistym faworytem tej rywalizacji była drużyna z Wrocławia. Oczywiście, w przypadku pierwszego spotkania po przerwie zimowej często różnie bywa. Przed startem rywalizacji spodziewaliśmy się, że to wrocławianie będą prowadzili grę i grali piłką przez większą część spotkania. Gdy zobaczyliśmy składy, zostaliśmy utwierdzeni w tych przewidywaniach. Pięciu defensorów w drużynie Stali zwiastowało bardziej defensywne nastawienie gospodarzy. Czy może nas to dziwić? No niezbyt, przecież mielczanie nie są zbyt mocni personalnie, a w walce o utrzymanie liczy się każdy punkt. Niezależnie od tego jak zdobyty - punkt to punkt. Tak to rzeczywiście wyglądało, ale też nie do końca.
Śląsk grał piłką, rzeczywiście prowadził grę, ale nic z tego nie miał. Natomiast podopieczni Leszka Ojrzyńskiego bardzo mądrze ustawili się na swojej połowie i dość często straszyli rywali swoimi szybkimi wypadami. Zawodnicy Stali bardzo mądrze atakowali skrzydłami. Przede wszystkim szybko przechodzili pod bramkę wrocławskiej drużyny i dzięki temu kilka razy naprawdę zagrozili Matusowi Putnocky'emu. Bramkarz Stali, Michał Gliwa chyba w ogóle nie ubrudził sobie rękawic w pierwszej części. Putnocky wręcz odwrotnie i może nie miał do obrony jakichś bardzo trudnych uderzeń, ale należy go pochwalić za stałą koncentrację i pewne łapanie tych strzałów. W pierwszej połowie faworyt nie dojechał na spotkanie w Mielcu, a gospodarze mogli sobie pluć w brodę, bo byli w niej zdecydowanie lepsi i powinni prowadzić.
Na razie sądziłbym, że to Stal jest tym zespołem, który walczy o podium, a nie Śląsk.
— Przemysław Michalak (@PrzemysawMicha2) February 1, 2021
Chwilę po zmianie stron goście dostali bardzo poważne ostrzeżenie. Bramkę zdobył Maciej Jankowski, ale na ich szczęście została anulowana przez faul w trakcie tej akcji. Nieuznany gol trochę pobudził wrocławian, ale nie na długo. Był moment lepszej gry, jednak skończyło się to na dwóch-trzech dobrych akcjach. Potem znowu to mielczanie byli lepszą stroną. Blisko trafienia był chociażby Maciej Domański, którego uderzenie przeleciało bardzo blisko słupka bramki. Kilka minut przed końcem czerwoną kartkę zobaczył Andreja Prokić i dopiero ta sytuacja sprawiła, że Śląsk wziął się za grę i zaczął poważniej atakować. Trochę za późno? No zdecydowanie za późno i żadna bramka już nie padła.
United 0:0, Śląsk 0:0. Fantastycznie bawiłem się podczas meczów „swoich drużyn” w tej kolejce. Było się zainteresować numizmatyką, filatelistyką czy innym rybołówstwem. Emocji byłoby chociaż więcej.
— Michał Mormul (@mmormul_) February 1, 2021