Wisła wygrała na lodzie. Górnik wraca z Bielska-Białej bez punktów
Gdy myślimy o niedzieli z ekstraklasą, zazwyczaj do głów przychodzą nam dwa rozgrywane tego dnia spotkania. Dzisiejsze granie rozpoczęliśmy w Bielsku-Białej, gdzie Podbeskidzie podejmowało Górnika Zabrze. "Górale" pokazali ogromny hart ducha i dzięki dwóm trafieniom Kamila Bilińskiego zgarnęli komplet punktów. Teraz czeka nas rywalizacja Wisły Kraków z Jagiellonią Białystok.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Zabrze 2:1 (Biliński 79', 90' - Koj 10')
Podbeskidzie: Pesković - Modelski, Rundić, Janicki, Mamić - Marzec (66' Danielak), Kocsis, Bieroński (46' Frelek), Roginić - Ubbink (46' Hora) - Biliński (90' Miakuszko)
Górnik: Chudy - Wiśniewski, Koj, Gryszkiewicz - Masouras, Kubica, Janża - Manneh (86' Ściślak), Nowak (72' Prochazka) - Sobczyk (53' Wojtuszek), Jimenez (86' Krawczyk)
Po zeszłotygodniowej wygranej nad Legią, kibice Podbeskidzia nabrali wiary w drużynę i w to, że ten zespół może się utrzymać. Bielszczanie zagrali dobre zawody i dzisiaj z pewnością chcieli potwierdzić tą dyspozycję. Pierwsze 20. minut było naprawdę dobre w ich wykonaniu. Jednak co z tego, skoro to Górnik w szybciutko wyszedł na prowadzenie za sprawą uderzenia Michała Koja. Przez resztę pierwszej części goście spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia. Bielszczanie próbowali coś tworzyć, ale w zasadzie nie zagrozili bramce Martina Chudego. Więcej roboty od bramkarza zabrzan miał Michal Pesković, musiał interweniować chociażby przy strzale Bartosza Nowaka.
Po zmianie stron zauważalna była przewaga przegrywających "Górali". Najbliżej wyrównania było w okolicach 65. minuty. Gergo Kocsis uderzył bardzo mocno po ziemi, piłka minęła już golkipera Górnika i wydawało się, że musi wpaść do bramki. W dobrym miejscu znalazł się jednak Erik Janża i wybił futbolówkę dosłownie z linii bramkowej. Te starania wreszcie przyniosły efekt w postaci rzutu karnego podyktowanego po faulu na Kamilu Bilińskim. Piłkę na "wapnie" ustawił sam poszkodowany i... nie wykorzystał jej. Jednak Martin Chudy odbił piłkę a tyle niefortunnie, że Biliński wpakował piłkę do siatki z bardzo bliskiej odległości. Napastnik "Górali" nie miał dość strzelania w tej rywalizacji. W 90. minucie strzałem głową pokonał Chudego, co w ostatecznym rozrachunku dało bielszczanom zwycięstwo. Nie byłoby tej wygranej, gdyby nie fenomenalna interwencja Michala Peskovicia w końcówce doliczonego czasu.
Kamil Biliński:
— Jakub Białek (@jakubbialek) February 7, 2021
- krzyczy z bólu,
- leży opatrywany na murawie,
- za chwilę wraca na boisko,
- strzela gola na 2:1 wygrywając pojedynek główkowy
- przy cieszynce pada z bólu trzymając się za bark
- schodzi z boiska z twarzą w dłoniach
I to jest walka o utrzymanie. Szacunek!
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 2:0 (Sadlok 62', Brown-Forbes 88')
Wisła: Lis - Szot, Frydrych, Sadlok, Burliga - Plewka, Savić, Żukow - Jean Carlos (67' Medved), Yeboah, Brown-Forbes
Jagiellonia: Dziekoński - Olszewski (84' Matysik), Tiru, Augustyn, Nastić (72' Wdowik) - Romanczuk, Pospisil - Imaz, Cernych (72' Wojtkowski), Makuszewski (84' Twardek), Puljić (90+2' Bortniczuk)
Aura panująca za oknem, a przede wszystkim obfite opady śniegu nie pomagały. Temperatura również dawała się we znaki, a mimo to spotkanie rozgrywane przy Reymonta było jednym z najlepszych w trwającej kolejce. Pod takim znakiem upłynęło starcie kończące niedzielne granie w ekstraklasie, które padło łupem Wisły Kraków.
Gdy atakowała Jagiellonia, lada moment odpowiadała Wisła. Gdy groźniejsi byli gospodarze, ich szlakiem podążali goście. W taki sposób upłynęło starcie z udziałem obu zespołów. Spotkanie, w którym główne role odegrali bramkarze. Obaj mieli mnóstwo pracy, lecz mimo puszczonej bramki na miano bohatera tego pojedynku zasłużył Xavier Dziekoński. Młody golkiper Jagiellonii interweniował kilkukrotnie. Zatrzymywał Felicio Brown-Forbesa, Yawa Yeboaha oraz Łukasza Burligę. Mimo to nie zdołał uchronić swojego zespołu przed porażką. Po przerwie został pokonany przez Macieja Sadloka, dla którego dzisiejsze trafienie było już drugą bramką na przestrzeni tygodnia. Na chwilę przed końcem wynik meczu ustalił Brown-Forbes.
Ręka trenera widoczna, niestety brak jakości przy wykończeniu. Snajper potrzebny na wczoraj.
— Juliusz Słaboński (@RocknRollStar8) February 7, 2021