W Łodzi bez niespodzianki. Legia w 1/4 finału Pucharu Polski
Dziś rozpoczęliśmy granie w 1/8 finału Pucharu Polski. Widzieliśmy w akcji 4 zespoły z ekstraklasy i dwa z 1. ligi. W jednym przypadku mieliśmy nie lada niespodziankę. Puszcza Niepołomice wyeliminowała Lechię Gdańsk. Nawet mimo słabej postawy Gdańszczan w lidze, nie mogliśmy przewidywać takiego rezultatu. W dwóch kolejnych starciach awanse wywalczyły Cracovia oraz Legia. Oba te zespoły miały problemy i wygrywały zaledwie jedną bramką.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
ŁKS Łódź - Legia Warszawa 2:3 (42' Sobociński, 57' Janczukowicz - 14' Slisz, 49' Luquinhas, 82' Pekhart)
ŁKS: Malarz - Wolski, Dąbrowski, Sobociński, Marciniak - Tosik, Rygaard - Dominguez, Pirulo, Trąbka (85' Sekulski) - Janczukowicz
Legia: Miszta - Jędrzejczyk, Wieteska, Hołownia - Juranović, Slisz, Kapustka, Mladenović - Cholewiak (60' Pekhart), Lopes, Skibicki (46' Luquinhas)
Oczywiście za faworyta tego starcia musieliśmy uznawać Legię. Obrońca tytułu mistrzowskiego grał z pierwszoligowcem, który wraz z końcem poprzedniego sezonu ekstraklasy pożegnał się z najwyższym szczeblem rozgrywkowym. W normalnej sytuacji trener Czesław Michniewicz zapewne zamieszałby trochę w składzie. Sytuacja kadrowa Legii niezbyt na to pozwala, stąd chociażby identyczny środek obrony jak w sobotnim spotkaniu z Rakowem. Pierwsze minuty dzisiejszej rywalizacji były dla "Wojskowych" dość trudne. Łodzianie mocno weszli w ten mecz, kilka razy zagrozili bramce Cezarego Miszty, ale nie strzelili z tego żadnego gola.
Po dobrym starcie, nagle zobaczyliśmy typowy problem ŁKS-u z poprzedniego sezonu ekstraklasy - beztroskie wyprowadzanie piłki spod swojej bramki. Tak, łodzianie stracili futbolówkę wychodząc z nią z własnej połowy i w efekcie tej straty bramkę zdobył Bartosz Slisz. Tak naprawdę reszta pierwszej połowy była zdominowana przez gości z Warszawy, ale niedługo przed przerwą wreszcie znów zaatakowali gospodarze. Najpierw groźnie z dystansu uderzył Antonio Dominguez, a chwilę później piłkę do bramki Legii skierował Jan Sobociński. Niespodziewanie zrobił nam się remis.
Jeśli chodzi o murawę na ŁKS-ie, to zadecydowały trzy czynniki:
— Jakub Olkiewicz (@JOlkiewicz) February 9, 2021
- ktoś pomyślał, że skoro ma padać, to mamy maty
- ktoś pomyślał, że skoro ma padać, to mamy podgrzewanie
- ktoś dzisiaj tyrał przy tym cały dzień
Myślenie, praca i technologia. Niebo pozytywisty. :)
W przerwie Czesław Michniewicz zdjął Kacpra Skibickiego, a w jego miejsce wszedł Luquinhas. Brazylijczyk potrzebował zaledwie kilku minut aby dać swojej drużynie ponowne prowadzenie. Gospodarze nie składali broni i już kilka minut później wyrównali za sprawą trafienia Piotra Janczukowicza. ŁKS wyrównał i prezentował się naprawdę dobrze. W drugiej połowie Legia nie miała aż takiej przewagi jak w pierwszej. Rywalizacja była zdecydowanie bardziej wyrównana. Przez długi czas mogło się wydawać, że zbliżamy się do dogrywki, ale warszawianie mogli liczyć na Tomasa Pekharta. Czech kolejny raz w tym sezonie strzelił bramkę głową. Minęło kilka minut i ten sam napastnik dostał czerwoną kartkę. Po chwili czerwoną kartkę zobaczył też zawodnik ŁKS-u Pirulo i siły się wyrównały. Wynik nie uległ już zmianom i Legia zameldowała się w ćwierćfinale Pucharu Polski.
Luquinhas zrobił robotę Legii, choć nie bez udziału defensorów ŁKS. Gospodarze strzelali nie bez udziału Miszty. Pekhart oszalał. Emocje w Pucharze Polski się obroniły.
— Adam Godlewski (@AdamGodlewski) February 9, 2021
Tą rywalizację poprzedziły dwa inne spotkania w 1/8 finału Pucharu Polski. Pierwsze starcie odbyło się w Sosnowcu. I nie, nie grało w nim tamtejsze Zagłębie. Puszcza Niepołomice podejmowała Lechię Gdańsk i pierwszoligowiec sprawił nie lada niespodziankę. W pierwszych minutach wydawało się, że wszystko idzie po myśli faworytów z Gdańska. Już w 4. minucie bramkę dla Lechii zdobył Joseph Ceesay i w tym momencie można było pomyśleć, że będzie z górki. Czy tak było? Otóż nie! Po kilkunastu minutach dobrze grająca Puszcza wyrównała, a w drugiej połowie dołożyła dwie kolejne bramki nie tracąc przy tym ani jednej. Zatem niepołomiczanie wyeliminowali drużynę z wyższego szczebla rozgrywek i będą grali dalej.
KONIEC!!!!! MAMY AWANS!!! BRAWO PUSZCZA!!! pic.twitter.com/BcVaACV2Fb
— MKS Puszcza Niepołomice (@PuszczaMKS) February 9, 2021
Drugi mecz odbył się w Grodzisku Wielkopolskim. Warta Poznań podejmowała Cracovię. Mieliśmy zatem powtórkę sprzed kilkunastu dni, gdy te dwa zespoły spotkały się na tym samym stadionie w batalii ligowej. Wtedy górą byli podopieczni Piotra Tworka (1:0), a Michał Probierz po meczu podał się do dymisji. Dziś również padła tylko jedna bramka, ale jej autorami byli przyjezdni z Krakowa. Na listę strzelców wpisał się Rivaldinho.
Stadion w Grodzisku z rana... 1/2 pic.twitter.com/sRQFOQauNK
— Radosław Nawrot (@RadoslawNawrot) February 9, 2021