Rekord w meczu z Lechem. Piłkarz ZNÓW WYLECIAŁ z boiska
Im bliżej końca rozgrywek, tym coraz więcej kwestii staje się jasnych. Po wczorajszym spotkaniu z udziałem Cracovii wiemy, iż zainteresowanych miejscem na zapleczu jest nieco więcej niż wąskie grono beniaminków. To również wspomniane "Pasy", Wisła Płock oraz Jagiellonia Białystok. I choć ostatnią dwójkę należałoby traktować z dystansem, także warto o nich wspomnieć. Sobota stanęła bowiem pod znakiem ich spotkań oraz ewentualnej ucieczki spod presji. A jak wyszło? Można rzecz, różnie.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
1. Wybitny początek rundy wiosennej w wykonaniu "Nafciarzy" sugerował, że w zespole prowadzonym przez Radosława Sobolewskiego faktycznie mogło coś ruszyć. Ta ekipa ma w sobie coś, co pozwala im walczyć o dużo wyższe cele niż suche przetrwanie i ucieczkę przed miejscem na zapleczu Ekstraklasy. Wszystkie passy oraz zwycięstwa nad faworytami nie wzięły się przecież znikąd. Na dłuższą nie dały również nic bardziej zadowalającego, co z punktu widzenia płocczan sprowadza ich do zespołu o niewielkich ambicjach. Coś w stylu, byle się utrzymać i może będzie dobrze. Dokładnie taki zespół obejrzeliśmy dziś we Wrocławiu. Nawet pomimo tego, że atakował, to wszelkie próby pozostały próbami. Mało brakowało, by do domu wrócili bez punktów, co jeszcze bardziej skomplikowałoby sytuację w ligowej tabeli. Tam jest na tyle nieciekawie, że w razie zwycięstwa obu beniaminków przewaga nad ostatnim miejsce zmaleje do pięciu punktów.
2. Pozostańmy jeszcze przy starciu numer jeden i zahaczmy o drugą z ekip. Mianowicie Śląsk Wrocław, w którego kontekście wciąż przewija się temat europejskich pucharów. Ale czy słusznie? Moglibyśmy na ten temat dywagować. Bo gdyby sugerować się tylko i wyłącznie rundą jesienną, drużyna prowadzona przez Vítězslava Lavičkę faktycznie mogłaby o nich marzyć. Na wiosnę nie jest jednak tak kolorowo. Na pięć ostatnich spotkań piłkarze Śląska cieszyli się tylko raz. Miało to miejsce jeszcze lutym – tymczasem za moment rozpocznie się kwiecień – przy okazji zwycięstwa nad Pogonią Szczecin. W gruncie rzeczy bardzo ważnego, lecz co z tego, gdy ekipa pod przewodnictwem punktuje jak na lekarstwo? Dziś straciła punkty po raz trzeci z rzędu. W dodatku nie zaprezentowała nic godnego uwagi i lada moment wyląduje w drugiej części tabeli. Kto wie, być może już pod wodzą nowego szkoleniowca.
Ja tak długo broniłem Lavickę, jak się dało. Ale nie. Ja już wysiadam. Jacku Magiero, ratuj
— Mikołaj Misiek (@MikolajM102) March 20, 2021
3. Jesienią gra bez napastnika zdecydowanie odbija się na drużynie Rakowa. Ile to już razy Vladislavs Gutkovskis psuł dobre okazje do zdobycia bramki i przez to częstochowianie nie zdobywali kompletu punktów. Dzisiaj to nie Łotysz zepsuł najwięcej, a jego zmiennik - Jakub Arak. Ktoś teraz może zarzucić, że mówienie o grze bez napastników jest trochę zbyt przesadne. Przecież Arak i Gutkovskis walczą, skaczą do górnych piłek i nie ułatwiają życia obrońcom. Tylko co z tego, skoro w decydujących momentach marnują bardzo dobre sytuacje, które mogą zaważyć o końcowym wyniku spotkania. Latem Marek Papszun chyba będzie musiał poszukać napastnika, który przede wszystkim będzie strzelał gole.
4. Kamil Piątkowski kolejny raz pokazał, że powołanie od Paulo Sousy jest w pełni zasłużone. W dzisiejszej rywalizacji 20-latek zagrał wręcz po profesorsku. Praktycznie nie dawał się mijać swoim rywalom i niesamowicie imponował jakością jaką wnosił w rozegraniu piłki. Naprawdę, to jest coś, co w jego grze bardzo bije po oczach. Szczególnie ta umiejętność wchodzenia z piłką w linię pomocy i następnego umiejętnego dogrania jej do jednego z partnerów. Czy można wykluczyć wariant, w którym Piątkowski wychodzi w podstawowym składzie reprezentacji w jednym z nadchodzących meczów? No chyba nie do końca.
5. Raków naprawdę umie w świętowanie ważnych rocznic. Obecnie klub z Częstochowy obchodzi setne urodziny i już od pewnego czasu prowadzona jest urodzinowa kampania w mediach społecznościowych. Dzisiaj mieliśmy ją również na boisku, bowiem zawodnicy Marka Papszuna wyszli na boisko w okolicznościowych koszulkach nawiązujących do dawnych dziejów klubu spod Jasnej Góry. Trzeba przyznać, że te trykoty prezentują się naprawdę dobrze.
Ależ oni się dziś prezentują! 🔴🔵
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) March 20, 2021
Jak Wam się podobają nasze stroje na #RETROMECZ? #RCZGÓR | #RAKÓW100LAT pic.twitter.com/p45Wglac1A
6. Gdy Richmond Boakye przychodził do Górnika Zabrze mieliśmy naprawdę wysokie oczekiwania wobec tego zawodnika. Oczywiście wiedzieliśmy, że 28-latek może potrzebować trochę czasu, aby zagrzać miejsce w podstawowej jedenastce, ale już jest etatowym graczem w talii Marcina Brosza i nic go nie usprawiedliwia. No właśnie, nie ma usprawiedliwień, a Ghańczyk prezentuje się niesamowicie przeciętnie. Co prawda, jego problem jest inny niż wspominanych wyżej zawodników Rakowa. Boakye nie marnuje sytuacji, bo zwyczajnie do nich nie dochodzi. Niemniej od zawodnika takiego formatu oczekujemy tego, że będzie potrafił zrobić coś z niczego, a w jego grze czegoś takiego nie mamy.
7. Po krótkich, choć mało ekscytujących wizytach w Bełchatowie oraz Wrocławiu warto jeszcze zajrzeć do Poznania. Bądź co bądź to właśnie tam doświadczyliśmy największych emocji. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich pojedynków padły bramki, lecz z punktu widzenia historycznego po prostu paść musiały. Wierzcie lub nie, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by spotkanie pomiędzy tymi zespołami zakończyło się bezbramkowym remisem. I nie inaczej było również dziś. Już w 2. minucie wynik spotkania otworzył Fedor Cernych. Reszta meczu to natomiast historia zakończona przełamaniem przyjezdnych.
8. Na niespełna rocznym epizodzie zakończyła się przygoda Bogdana Zająca w roli szkoleniowca Jagiellonii Białystok. Ostatnie spotkania pokazały, iż dłużej po prostu trwać nie mogła. Wierny giermek Adama Nawałki na tyle przesiąkł wiedzą swego mistrza, że gra Dumy Podlasia wołała o pomstę do nieba. Niedoświadczonego trenera zastąpił niewiele bardziej otrzaskany w trenerskich realiach Rafał Grzyb. I wiecie co? Jagiellonia w końcu przełamała strzelecki impas. Próbowała atakować, wyglądała o niebo lepiej w stosunku do poprzednich spotkań i w końcu wygrała. Choć zawsze mogło być gorzej. Jak trafnie zaznaczył Piotr Wołosik, rola trenera tymczasowego – szczególnie podczas wizyt w Poznaniu – nie sprzyja. Swego czasu dość boleśnie przekonał się o tym Dariusz Czykier. Mecz z jego osobą za sterami Dumy Podlasia zakończył się pogromem 1:6.
Bywało, że tymczasowi trenerzy Jagiellonii mieli w Poznaniu ciężkie przeprawy z Lechem. W tej roli Darek Czykier oberwał 1:6. Dziś Rafał Grzyb ma łatwiejsze zadanie, bo większej żenady, niż drużyna Bogdana Zająca Jaga (raczej) nie odwali🙃
— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) March 20, 2021
9. Gdy Błażej Augustyn zamieniał Lechię Gdańsk na Jagiellonię Białystok wydawało się, że zespół ze stolicy Podlasia dokonał naprawdę dobrego wzmocnienia. Na Słoneczną trafiła przecież masa doświadczenia. A tak przynajmniej się wydawało. Ostatnie tygodnie jednoznacznie wskazują na to, iż w Białymstoku ktoś potężnie przestrzelił. Dlaczego? Ano statystyki mówią wprost. Były weteran włoskich boisk zaczyna wyrastać na prawdziwego rekordzistę. W spotkaniu z Lechem Poznań został bowiem ukarany czerwoną kartką. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego. Każdemu się zdarza, lecz Augustyn ujrzał ją po raz... trzeci w tym sezonie.
10. Na koniec małe przebudzenie Mikaela Ishaka. Mimo znakomitego początku rozgrywek i strzelania na niemal wszystkich frontach nastąpiła mała blokada. Głównie przez uraz. W jego buty wszedł Aaron Johannsson, lecz doświadczony Szwed nie dał o sobie zapomnieć. Dziś się przełamał, a trafienie z Jagiellonią Białystok było pierwszym od 6 grudnia.