KOLEJNA strata punktów Legii. Jagiellonia zremisowała wygrany mecz!

Nikt nie mówił, że początki są łatwe, choć sytuacja, z jaką muszą się zmierzyć w Stali Mielec oraz Wiśle Płock faktycznie powinna zostać zaliczona do tych iście ekstremalnych. Gdyby ktoś nie słyszał, cały ubiegły tydzień stał pod znakiem wsadzania kolejnych szkoleniowców na przysłowiową karuzelę. Od kilku dni do wzięcia są Leszek Ojrzyński oraz Radosław Sobolewski. Dziś natomiast do gry przystąpili ich następcy. I naprawdę nie mieli łatwo. Po drugiej stronie stały bowiem zespoły, które mają dużo większe ambicje, niż przepychanki w środku stawki.

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.

1. Po rychłym rozstaniu z Dariuszem Marcem (nie poprowadził zespołu w choćby jednym spotkaniu), nieudanym eksperymencie z Dariuszem Skrzypczakiem i ogromnym nieporozumieniu, jakim było zatrudnienie, a następnie zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego przyszedł czas na kolejny scenariusz. Od poniedziałku nowym szkoleniowcem beniaminka z Mielca został Włodzimierz Gąsior. 72-letni szkoleniowiec został przy okazji najstarszym trenerem Ekstraklasy w XXI wieku i choć brzmi to co najmniej ekscytująco, niewiele wskazuje na to, by zakończyło się happy-endem. Trzech trenerów nie przestrzeni sezonu i masa przypadkowych zawodników to najprawdopodobniej zbiór doświadczeń, który doprowadzi do spadku. W ramach potwierdzenia dzisiejsze spotkanie z Zagłębiem Lubin i bardzo zasłużona porażka (0:2).

2. Prezes Stali Mielec zatrudniając Władysława Gąsiora, argumentował swój wybór tym, iż postawił na szkoleniowca, który ma przynieść trochę szczęścia. Być może chodziło o te historyczne sygnety, bo sugerując się wydarzeniami boiskowymi, można odnieść wrażenie o złej interpretacji słowa "szczęście". Wiele wskazuje bowiem na to, że spotkanie z Zagłębiem było jednym z najbardziej pechowych pojedynków w bieżących rozgrywkach. Trudno inaczej odnieść się do dwóch strzałów w poprzeczkę, uderzenia w słupek i niecelnej próby z okolic pięciu metrów.

3. Jeśli w najbliższych tygodniach nic nie ulegnie zmianie i Patryk Szysz podtrzyma wysoką dyspozycję, wiele wskazuje na to, że stanie się jednym z kandydatów do transferu za granicę. Tyle w zupełności wystarczy, by zwrócić na siebie uwagę potencjalnych nabywców. 23-letni napastnik zdobył dziś siódmą bramkę w trwających rozgrywkach. Po cichu zbliża się do grona najskuteczniejszych Polaków w Ekstraklasie i co najważniejsze jest kluczową postacią w talii Martina Seveli. Szczególnie podczas rundy wiosennej, w trakcie której ustrzelił sześć z siedmiu dotychczasowym trafień.

4. Na pewne wnioski być może jest jeszcze za wcześnie, lecz niemal każdy kibic Jagiellonii Białystok powie, że wymiana Bogdana Zająca na Rafała Grzyba była strzałem w dziesiątkę. Zespół pod wodzą trenera tymczasowego gra dużo lepiej względem swego poprzednika i co najważniejsze, zaczyna dość przyzwoicie punktować. Spośród czterech dotychczas rozegranych spotkań przegrali zaledwie jedno. Po porażce ze Śląskiem Wrocław i dwóch zwycięstwach nad Lechem Poznań oraz Cracovią w końcu nadszedł podział punktów. W spotkaniu 25. kolejki "Duma Podlasia" zremisowała z Wisłą Płock (2:2).

5. Na przestrzeni całego starcia zespołem lepszym była Jagiellonia Białystok. Ona też wyszła na dwubramkowe prowadzenie i zapewne zdołałaby je utrzymać. Gdyby nie bierna postawa w końcówce spotkania. Najpierw z fatalnej strony zaprezentował się Xavier Dziekoński. Młody golkiper przyjezdnych popełnił poważny błąd w ustawieniu i niemal za darmo powierzył bramkę kontaktową dla płocczan. I to właśnie ta feralna wpadka napędziła drużynę gospodarzy, którzy w ostatniej minucie doliczonego czasu gry doprowadzili do remisu. Na listę strzelców wpisał się niezawodny Alan Uryga.

6. Kończąc wątek tego starcia nie można jednak zapomnieć o zawodnikach, którzy mimo straty punktów po raz kolejny spisali się na medal. Tu mowa o Jesusie Imazie i Bartoszu Bidzie. Hiszpan wpisał się na listę strzelców po blisko dwóch miesiącach posuchy. Młodzieżowy reprezentant Polski? Odkąd wskoczył do podstawowej jedenastki, nie zawodzi. Wyczyn ze spotkania z Cracovią powtórzył również w Płocku i ponownie przyczynił się do punktu zdobytego przez Jagiellonię. 

7. Ciekawym zjawiskiem jest to, że zarówno dzisiaj, jak i tydzień temu drużyny grające przeciwko Legii wychodzą na nią trzema obrońcami i wywalczają całkiem korzystny wynik. Lech tydzień temu i Cracovia dzisiaj trochę powielili system preferowany przez drużynę Czesława Michniewicza i jak się okazuje, jest to całkiem niezłe rozwiązanie. Bo czy patrząc na ostatnie mecze Legii i Cracovii ktoś spodziewał się, że "Pasy" wywalczą jakikolwiek punkt na Łazienkowskiej? No raczej nie. 

8. Oczywiście nie mamy zamiaru sugerować, że Legii ucieka tytuł mistrzowski, bo coś takiego nie ma miejsca. Jednak warto zauważyć, że "Wojskowi" zremisowali drugi mecz z rzędu, a w tym samym czasie Pogoń zdobyła dwa komplety punktów i trochę zmniejszyła stratę do stołecznego lidera. Obecnie różnica punktowa między warszawiakami a szczecinianami wynosi 6 punktów, a do końca sezonu zostało 5 kolejek. Rzecz jasna faworyt do zdobycia tytułu jest jeden, ale jeśli pojawi się jeszcze jedna taka kolejka, to może zrobić się trochę cieplej. 

9. Rzadko mówimy o czymś takim jak trafienie z wyborem bramkarza, ale w przypadku dzisiejszej decyzji Michała Probierza chyba możemy użyć takich słów. Gdy zobaczyliśmy skład "Pasów", w którym na pozycji bramkarza widniał Lukas Hrosso, to byliśmy dość mocno zaskoczeni. Przecież wydawało się, że Karol Niemczycki jest pewniakiem do gry, a tu niespodzianka. Trzeba jednak przyznać, że Hrosso zagrał naprawdę bardzo dobry mecz i wiele razy uratował swój zespół od utraty bramki. 

10. Jednym z ciekawszych wydarzeń pierwszej połowy spotkania z pewnością była awantura z udziałem Czesława Michniewicza. Szkoleniowiec Legii najpierw obejrzał żółtą kartkę za dyskusję z sędzią technicznym, a po kilku minutach cała ta sytuacja skończyła się czerwonym kartonikiem i wyrzuceniem na trybuny. No i kilkadziesiąt minut tej rywalizacji trener Michniewicz obejrzał z trochę wyższej perspektywy, niż miało to miejsce na ławce rezerwowych. 

Autor

Jakub Duda

kuba_duda2