Dojechali! Sezon Ekstraklasy został zakończony. Znamy rozstrzygnięcia!
Cytując klasyka - nadszedł dzień dzisiejszy! Dzień, na który czekaliśmy od 21 sierpnia 2020 roku wreszcie przybył. Dzisiaj została rozegrana ostatnia kolejka Ekstraklasy w sezonie 2020/2021. Oczywiście ostatnia seria gier była w całości rozgrywana w tym samym czasie, ale emocji - jak i w całej kończącej się kampanii - nie brakowało!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi
W końcu dotarliśmy do upragnionego końca, który ku ogromnemu zdziwieniu nawet nie myślał, by naśladować poprzednie lata. Fakt, znaliśmy już mistrza Polski. Wiedzieliśmy, że za plecami Legii Warszawa uplasują się piłkarze Rakowa Częstochowa, a skromne podium uzupełni Pogoń Szczecin. Ale nas interesowało coś innego. W grze były dwie arcyważne kwestie. Po pierwsze, wciąż był do wzięcia bilet pozwalający na podróż po Europie. Z jakim skutkiem, dowiemy się za kilka miesięcy. Szansę na przeżycie przygody życia wciąż mieli Piast Gliwice, Śląsk Wrocław, Lechia Gdańsk, Zagłębie Lubin oraz Warta Poznań. Warunek był oczywiście jeden – wygrać i liczyć na potknięcia bezpośrednich rywali. A jak było w rzeczywistości?
Widzę, że Jakub Świerczok strzelił gola. Być może to nie koniec dobrych informacji dla niego w najbliższych dniach. Wzięlibyście go na EURO?
— Piotr Koźmiński (@UEFAComPiotrK) May 16, 2021
Zacznijmy od Piasta Gliwice. Zespół prowadzony przez Waldemara Fornalika podejmował na własnym obiekcie Wisłę Kraków i okazał się aż nadto gościnny. Nie postawił się drużynie bez trenera. Zwolnionego przed trzema dniami Petera Hyballę zastąpiła klubowa legenda, Kazimierz Kmiecik. I co? Zadziałał efekt nowej miotły. Niesiony na skrzydłach Jakuba Świerczoka faworyt został ograny (2:3), co sprawia, że w zbliżającej się edycji Conference League ostatecznie nie zagra. A szkoda, cała podróż jaką był awans z ostatniego miejsca i finalnie włączenie się do walki o wyższe cele były naprawdę imponujące.
Tym bardziej szkoda, że zakończyło się sromotną porażką. Zaraz po rozpoczęciu spotkania wynik meczu otworzył... Patryk Sokołowski. Pomocnik Piasta umieścił piłkę we własnej siatce i tylko napędził nabuzowany dziś zespół Kazimierza Kmiecika. Potwierdzili to w kolejnych minutach. Kilka chwil później odpowiedział Stefan Savić, a kropkę nad "i" jeszcze przed przerwą postawił Piotr Starzyński. Ani grama otuchy nie zaszczepiło trafienie Jakuba Świerczoka, choć nie ma w tym większego zdziwienia. Jeden z kandydatów do wyjazdu na Euro 2020 pomylił się z jedenastu metrów i podsumował katastrofalne spotkanie z "Białą Gwiazdą".
Powodów do zadowolenia nie mieli również w Lubinie, Gdańsku oraz Poznaniu. Wywodzące się z Dolnego Śląska Zagłębie zostało rozbite przez Wisłę Płock (4:0) i jeszcze przed zakończeniem pierwszej odsłony zamknęło rozdział o treści – awans do europejskich pucharów. W przypadku Lechii nie wystarczyły olbrzymie starania Karola Fili. Młodzieżowy reprezentant Polski był tak naprawdę jednym z niewielu punktów, które czymkolwiek się wyróżniły. Zdobył pięknej urody bramkę. Kto wie, co by się stało, gdyby kilkadziesiąt minut wcześniej stuprocentowej sytuacji nie zepsuł Żarko Udovicić. Być może nastroje nad morzem byłyby duże lepsze.
Kurwa, no nie. pic.twitter.com/desM0Oym8Y
— Tomasz Galiński (@T_Galinski) May 16, 2021
Przy okazji muru złożonego z pięciu (!) Polaków dość długo nie zdołała potrafiła Warta Poznań. Wytrwale i bardzo umiejętnie broniła się Cracovia, choć do zdobycia przynajmniej punktu nie wystarczyło. W 82. minucie wynik meczu ustalił Makana Baku.
Potknięcia czterech faworytów oraz odpowiedni zwrot zdarzeń sprawiły, że z miejsca w nadchodzącej edycji Conference League cieszyli się piłkarze Śląska Wrocław. Zespół Jacka Magiera tak naprawdę dopełnił formalności, kończąc to, co zaczęło się pod wodzą Vitezslava Lavicki. Na dobranoc zremisowali w obecności kibiców Stal Mielec. Tym akcentem zapewnili sobie miejsce w Europie i co ważne, nie zaszkodzili podopiecznym Włodzimierza Gąsiora. Temu szkoleniowcowi również ogromne brawa, w końcu utrzymał zespół skazany na pożarcie.
Walka o utrzymanie to oczywiście jedno. Emocji nie brakowało również w pojedynkach, których nagrodą było pozostanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Wy @SlaskWroclawPl to macie więcej szczęścia niż rozumu.
— Kuba Seweryn (@KubaSeweryn) May 16, 2021
W kwestii walki o utrzymanie liczyły się tak naprawdę tylko dwa mecze. Bliżej pozostania w ligowej elicie była Stal Mielec, która potrzebowała zaledwie punktu, aby zapewnić sobie ekstraklasowe występy w następnym sezonie. W drugim scenariuszu dającym mielczanom pozostanie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym był taki, że Podbeskidzie nie mogło wygrać w Warszawie, a wtedy zawodnicy z Mielca nawet nie musieli zdobywać choćby punktu. Sprawdził się ten pierwszy scenariusz. Stal zremisowała we Wrocławiu (1:1), a Legia pokonała drużynę z Bielsko-Białej (1:0). Stal Mielec wykonała swoją robotę i zostaje w ekstraklasie.
Wbrew podejrzeniom niektórych osób, Czesław Michniewicz nie wystawił rezerwowego składu na rywalizację z Podbeskidziem. Trener mistrzów Polski podszedł do sprawy na poważnie i wystawił w dużej mierze podstawowy skład, bo oczywiście jakieś rotacje się pojawiły. To jednak nie sprawiło, że "Legioniści" stracili rezon i pokonali ostatnich w tabeli "Górali". Ten wynik definitywnie pogrzebał podopiecznych Roberta Kasperczyka, którzy od nowego sezonu będą walczyli o jak najszybszy powrót do ekstraklasy.
W Szczecinie odbyła się rywalizacja, która przez długie tygodnie zapowiadała się jako batalia o wicemistrzostwo Polski. Jednak okazało się, że takową nie była, bo już po poprzedniej kolejce wiedzieliśmy, że srebrne medale otrzymają gracze Rakowa Częstochowa, a te wykonane z brązu przypadną zawodnikom Pogoni Szczecin. W tym spotkaniu potwierdziło się to, jak wygląda tabela. Raków potwierdził swoje miejsce w tabeli i wygrał z "Portowcami" 3:1 dzięki bramkom Zorana Arsenicia, Iviego Lopeza i Jakuba Araka. Jedynego gola dla szczecinian strzelił Michał Kucharczyk.
Ktoś mógłby powiedzieć, że dla Lecha Poznań ostatni mecz nie ma znaczenia, bo "Kolejorz" już w zasadzie o nic nie walczył pod względem sportowym. Jednak podopieczni Macieja Skorży musieli ostatni raz dać z siebie wszystko, żeby choć trochę poprawić humory swoim kibicom, którzy po ostatnich tygodniach są niesamowicie wściekli. Czy to się udało? Przez długi czas wydawało się, że zawodnicy z Poznania wygrają w tej rywalizacji, bo dzięki trafieniu Dantego Ramireza prowadzili. Jednak po kilkudziesięciu minutach dla Górnika trafił Bartosz Nowak i tyle było z tego upragnionego zwycięstwa.