Wielki dzień dla Poznania. Warta rozbija, Lech lideruje!

Od wczorajszego wieczora wszyscy żyjemy zamieszaniem związanym z Leo Messim. Niemniej wszystko wskazuje na to, że Argentyńczyk odejdzie z Barcelony, a my musimy przenieść się już na ligowy grunt. Dzisiaj ruszyła trzecia kolejka ekstraklasy, a zaczęła się iście fenomenalnie, bo na jakże urokliwym stadionie w Łęcznej. 

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ! 

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.

1. Przełamanie Adama Zrelaka. Słowacki napastnik trafił do Warty jeszcze w tamtym sezonie i miał wnieść trochę jakości do ataku, dając kolejną alternatywę dla Piotra Tworka. No w poprzedniej kampanii nie wyglądał zbyt dobrze, ale już pierwsze mecze tego sezonu dały jakiś znak, że 27-latek może być wartościowym zawodnikiem. I dzisiaj zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach "Zielonych". Tym samym odpłacił się trenerowi Tworkowi za zaufanie, bo przecież na ławce usiadł dziś etatowy napastnik Warty, Mateusz Kuzimski.

2. Bohater może być tylko jeden. Milan Corryn przyszedł do Warty, aby zastąpić Makanę Baku. Niemieckiego skrzydłowego pamiętamy ze świetnych występów, które znacznie przyczyniły się do tak świetnego wyniku drużyny Piotra Tworka. Corryn ma go zastąpić i dziś pokazał, że stać go na to. Zanotował asystę przy golu Zrelaka, a potem sam zapakował dwie brameczki. Był zamieszany we wszystkie bramki Warty w dzisiejszym meczu i mamy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach pokaże się z równie dobrej strony, bo widać, że umiejętności ma.

3. W ekstraklasie tak się nie da. Dzisiaj Górnik Łęczna nie przeszkadzał rywalom, którzy strzelali sobie gole. Nie można tracić piłki tak blisko swojej bramki, co dzisiaj zostało dobitnie pokazane zawodnikom z Lubelszczyzny. W zasadzie ciężko zrozumieć niektóre zachowania graczy prowadzonych przez Kamila Kieresia. Jedno jest pewne - jeśli Górnik chce utrzymać się w lidze, musi się ogarnąć i nie robić czegoś takiego. Jak takie rzeczy będą się powtarzały, nie wieszczymy utrzymania.

4. Grzesik na dobicie. Gdy już wydawało się, że oba zespoły spokojnie dotrwają do końcowego gwizdka, Warta jeszcze raz zaatakowała w doliczonym czasie. Jan Grzesik z bliska wpakował piłkę do bramki, trafił na 4:0 i dobił rywala. Pozostaje pytanie, czy łęcznianie zasłużyli na aż taki oklep, ale skoro go zebrali, to widocznie zasłużyli. No i warto zauważyć, że Warta strzeliła cztery bramki pierwszy raz od momentu powrotu do ekstraklasy. 

5. Kamiński pracuje na powołanie. Sezon 2020/21 w wykonaniu młodego skrzydłowego był na ogół nierówny. Raz zagrał lepiej, raz zagrał gorzej. Pretensji do niego mieć oczywiście nie można. Długo czekaliśmy na to, aż młody skrzydłowy Kolejorza wdroży w swą grę coś więcej niż tylko pewne przebłyski. Najlepsze byłoby poszerzenie swego repertuaru o wręcz wymaganą ciągłość. No i chyba zaczyna to robić. Fakt, dzielenie się pewnymi wnioskami może być jeszcze zbyt wczesne, jednak sugerując się ostatnimi występami 19-latka, coraz więcej wskazuje na to, że w głowie wychowanka Lecha faktycznie coś mogło przeskoczyć.

Chłopak jest nie do poznania. Swój kapitalny marsz przez nowe rozgrywki rozpoczął od bardzo udanego spotkania z Radomiakiem Radom. Generalnie był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym zawodnikiem na boisku. Potwierdził to już w pojedynku z Górnikiem Zabrze. Do domu wrócił przecież z udziałem przy dwóch bramkach i podtrzymał to również w dniu dzisiejszym. Od pierwszych minut był bardzo aktywny. Robił przewagę na skrzydle. Przy odrobinie szczęścia mógł się cieszyć z asysty, choć bez wstydu może przyjąć także to, co uczynił zaraz po wznowieniu drugiej odsłony. Jego bramka była już drugą w bieżących rozgrywkach, przyczyniła się do zwycięstwa i wywindowała Lecha na pozycję lidera.

5. Takie strzały nie zdarzają się zbyt często. Nowy sezon ekstraklasy nie przypomina wszystkich poprzednich, bo dzieje się w nim zdecydowanie więcej, niż miało to miejsce w latach ubiegłych. Kolejka numer jeden stała pod znakiem kapitalnych bramek. Dla kontrastu przyplątało się coś nieco mniej atrakcyjnego i sypnęło masą czerwonych kartek. Przed tygodniem obejrzeliśmy ich aż osiem. Po wizycie w Poznaniu można jednak odnieść wrażenie, że zaczynamy wracać do punktu wyjścia, gdzie ponownie czeka nas coś bardzo dobrego. Czy znów będą to kapitalne bramki? Możliwe. Jedną z nich było fenomenalne uderzenie Bartosza Salamona. Doświadczony defensor nie dość, że huknął z dwudziestu metrów, to zrobił to na tyle dokładnie, że uderzona przez niego futbolówka wylądowała tuż pod poprzeczką. Ale to nie wszystko! Podobnym wyczynem mógł się poszczycić Mikael Ishak. Znakomicie odnalazł się w polu karnym, złożył się do strzału i jeszcze lepiej wykończył. Wszystko było we właściwym miejscu poza dogrywającym Alanem Czerwińskim. Defensor Lecha spalił całą akcję.

6. Lider wrócił do Poznania. No i w końcu to mają, chciałoby się krzyknąć, choć sztafeta z udziałem Polaków wystartuje dopiero za kilkanaście godzin. Jednak mówiąc poważnie. Euforia w szeregach Kolejorza zapewne nie potrwa długo, bo pewnie wystarczy zaledwie doba, by wszystko wróciło do normy i zespół ze stolicy Wielkopolski ponownie znalazł się za plecami rywali. Jedno oddać im mimo wszystko trzeba. Osiągnięte przed tygodniem zwycięstwo nie było dziełem przypadku. Wypadkiem przy pracy można natomiast nazwać potknięcie z Radomiakiem, wszak patrząc na grę Lecha ponownie widać w niej odrobinę radości. Dziś nie dali szans Cracovii. Ba, zaprezentowali się na tyle dobrze, że ekipa z Krakowa nie miała czego szukać. Poniosła w pełni zasłużoną porażkę. Wynik 2:0 tylko to potwierdza, dając przy tym odrobinę radości – lider znów wrócił do Poznania i ma się całkiem nieźle.