Legia uciekła z dna. Górnik i Raków wracają na zwycięską ścieżkę!
Koniec! Ósma kolejka ekstraklasy przeszła do historii. Remisów tym razem nie było, wszystko, co było do wzięcia, wzięli dziś faworyci. Po komplet punktów sięgnęła Legia Warszawa. Na zwycięską ścieżkę wróciły również Raków Częstochowa i Górnik Zabrze, którzy nie dali szans Stali Mielec oraz Warcie Poznań.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
1. Zbyt wąska kadra oraz brak odpowiednich zmienników na pewno nie jest tym, co mogło zaważyć o odpadnięciu Rakowa z europejskich pucharów. Ilość alternatyw, którymi może dysponować w tym momencie trener Marek Papszun prezentuje się lepiej niż poszczególne kadry wśród tegorocznych beniaminków. Ktoś wchodzi i niemal z miejsca daje odpowiednią jakość. Dziś, przy okazji meczu w Mielcu zrobił to duet atakujących. Ivi Lopez wpisał się na listę strzelców po dobrym, jednak bardzo szczęśliwym – błąd w ustawieniu popełnił ten, który stał pomiędzy słupkami – uderzeniu z rzutu wolnego. Kilka minut później poprawił zaś ten drugi, Vladislavs Gutkovskis. Rosły atakujący wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem, choć szans na ustrzelenie dubletu również mu nie brakowało.
2. Wejść do zespołu też trzeba umieć. Jedni przedstawiają się lepiej, drudzy robią to trochę gorzej. No i jest też Walerian Gwilia. Szczerze mówiąc, trudno ocenić poczynania 27-letniego Gruzina w dzisiejszym starciu ze Stalą Mielec. Najnowszy nabytek Rakowa Częstochowa ponownie znalazł miejsce w podstawowym składzie, był bardzo aktywny, wniósł bardzo dużo jakości. Na ogół zrobił bardzo dobre wrażenie. Na brak szans również nie narzekał. Między innymi dlatego zepsuł aż cztery pojedynki z bramkarzem gospodarzy i swój drugi mecz w szeregach wicemistrza Polski zakończył bez bramki. Wnioski? W zasadzie to tylko jeden, snajperem z prawdziwego zdarzenia chyba już nie zostanie.
3. Mecze z udziałem Warty Poznań nigdy nie wykraczają poza pewien poziom. Po prostu są nudne i tyle. Niczego wielkiego nie oczekujemy, jednak fajnie by było, gdyby coś w ich nastawieniu mimo wszystko uległo zmianie. Serio, nalegamy, bo to co widzimy obecnie, ani nie jest śmieszne, ani tym bardziej przyjemne. Ostatnie pięć spotkań z udziałem wielkopolskiego zespołu przyniosło ultra nakręcone sześć trafień. To mówi samo za siebie.
4. Dobrze mieć w tej lidze zawodnika, który chociaż troszkę rozrusza te nudne, jak jesienny wieczór spotkania. Nie będziemy ukrywać, że lubimy tak pozytywnie zakręconych graczy. Kogoś, kto pokaże coś więcej niż dwa podania w poprzek boiska i w razie czego wjedzie do siatki razem z golkiperem przeciwnika. Tak też zagrał dziś Jesus Jimenez. Świetnie się to oglądało, ale nie był to pierwszy tak dobry występ 28-latka. Napastnik Górnika Zabrze już regularnie ciągnie swój zespół za uszy. Strzela, asystuje, generalnie nie można wymagać więcej, wszak cała gra śląskiej ekipy opiera się właśnie na hiszpańskiej gwieździe. W meczu z Wartą Poznań też wpisał się na listę strzelców. Dla odmiany zrobił to trochę inaczej niż w meczach poprzednich. Mimo to nie będziemy ukrywać, że piękna to była bramka. Znakomicie przyjął, minął bramkarza, totalnie oszukał obronę, po czym umieścił piłkę w pustej bramce. Poezja.
Zabawa Jesusa Jimeneza w Zabrzu! 🤯 Przepiękna akcja Hiszpana 🇪🇸 Podanie Bartosza Nowaka ➡ 🍪
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 19, 2021
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i @canalplusonline pic.twitter.com/c7wb2hzsmn
5. Meczem Legii Warszawa z Górnikiem Łęczna zakończyła się pewna era w historii polskiego sędziowania. Ostatni mecz w roli arbitra głównego poprowadził Mariusz Złotek. Tym razem bez większych kontrowersji, więc można stwierdzić, że lepszego pożegnania wymarzyć sobie nie mógł.
6. Górnik Łęczna lub Termalica Bruk-Bet Nieciecza – nie wiemy jeszcze, który, ale jeden z tych zespołów można uznać za najsłabszy w bieżących rozgrywkach ekstraklasy. Ci pierwsi zdołali już coś wygrać. Ci drudzy jeszcze nie, co nie zmienia faktu, że obaj prezentowali się do tej pory ultra przeciętnie. Mierną postawę tegorocznego beniaminka wykorzystała dziś Legia Warszawa. Aż nadto gościnna tym razem nie było. Fakt, dała sobie wbić jedną bramkę, ale mimo to już do przerwy prowadziła 2:1. Ostatecznie ustrzeliła jeszcze jedną bramkę i powolutku wraca na dane jej miejsce.
7. Ernest Muci wciąż nie dorósł do miana pierwszoplanowej postaci stołecznego zespołu. Zapewne trochę mu jeszcze zleci, zanim zacznie odpowiadać za nieco ważniejsze role. Warto przecież pamiętać, że młody Albańczyk nadal się uczy, zbiera doświadczenie, ale też dorabia sobie łatkę gościa od przełamywania pewnych kryzysów. W spotkaniu 1. kolejki z Wisłą Płock zdobył bramkę na wagę trzech punktów, przed kilkoma dniami zanotował asystę przy zwycięskim golu w Lidze Europy. Dziś natomiast zabawił się w polu karnym beniaminka i precyzyjnym strzałem przy słupku przyczynił się do zwycięstwa nad Górnikiem Łęczna.
8. Było śmiesznie, Legia znajdowała się strefie spadkowej, no ale to byłoby na tyle. Koniec tego dobrego. Piłkarze stołecznego zespołu wydostali się z okolic dna po bardzo dobrym spotkaniu z beniaminkiem. Finalnie wygrali 3:1, co oznacza, że awansowali na 12. miejsce w tabeli ekstraklasy, lecz warto pamiętać, iż wciąż mają do rozegrania dwa zaległe mecze.
Z cyklu warianty wytrenowane 😎 Ernest Muci strzela dla @LegiaWarszawa gola numer 2⃣🔥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 19, 2021
📺 Mecz trwa w CANAL+ PREMIUM i @canalplusonline pic.twitter.com/HkCG63xzCT
Stal Mielec - Raków Częstochowa 0:3 (55' Lopez, 80' Gutkovskis, 90+1' Wdowiak)
Górnik Zabrze - Warta Poznań 1:0 (38' Jimenez)
Legia Warszawa - Górnik Łęczna 3:1 (11' Baranowski (sam.), 27' Muci, 79' Emreli - 45+1' Śpiączka)