10 RZECZY PO EKSTRAKLASIE - Pel(l)e z Krakowa, przegrany Lech i spektakularny Ivi Lopez
Zmagania na naszym krajowym podwórku nigdy nie były ultra fascynujące, lecz śledząc ostatnie poczynania w ich wnętrzu, naprawdę podziwiamy, jak wiele można z tego wycisnąć. Znów zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni. Było co śledzić. Dało się to oglądać. Jasne, zdarzyły się dwa lub trzy starcia o dość wątpliwej jakości. Ku naszemu zadowoleniu było je czym nadrabiać. Za całokształt znów można wystawić piąteczkę, no i czekać na więcej.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
1. Koniec pewnej serii. Lech wracał do Poznania na tarczy. Bez różnicy, z której strony się na to spojrzy, piątek i zarazem pierwszy dzień weekendu nie był zbyt pobłażliwy dla polskiego sportu. Po pierwsze, serię piętnastu kolejnych meczów w lidze ze strzelonym golem przerwał Robert Lewandowski. Koniec, szkoda gadać. Kolejny rekord stał tu za rogiem i niestety nie zostanie pobity. Po drugie, dziewiątego meczu bez porażki nie zanotowali zawodnicy Lecha. A to już była spora niespodzianka. Obecny lider rozgrywek pojechał do stolicy Podlasia jako murowany faworyt. Zaraz po pierwszym gwizdku okazało się jednak, iż coś zostało w Poznaniu. Tak, było to skuteczność, która w przeciwieństwie do ostatnich tygodni polubiła się z Jagiellonią.
2. Odblokował się, strzelił, dał zwycięstwo. My o tym wiemy, wy o tym wiecie. Generalnie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby nie Jesus Imaz to drużyna trenera Mamrota byłaby w zupełnie innym miejscu. Zamiast górnej części tabeli, najprawdopodobniej byłaby dolna. Przed rozpoczęciem piątkowego spotkania Jagiellonia plasowała się na bardzo słabym 13. miejscu. Dziś jest kilka pozycji wyżej, choć wiadomo, iż w dużej mierze jest to zasługa hiszpańskiego atakującego. Gwiazdor Jagiellonii nie dość, że zdołał się odblokować – poprzednia bramka padła jeszcze w sierpniu – to w gratisie dorzucił bramkę na wagę triumfu.
3. Marsz Lechii trwa. Rykoszetem dostał beniaminek. Wymiana na stanowisku szkoleniowca początkowo wywołała spore zdziwienie. Lechia spisywała się nieźle. Całkiem przyzwoicie punktowała. Patrzyło się na tę kadrę i do głowy przychodził tylko jeden wniosek – pewnego poziomu pewnie nie przeskoczy, ale jeśli trzeba to powalczy o miejsce w górnej części tabeli. Drużyna lepsza od średniaka, jednak faktycznie mająca duże rezerwy. Tego żeśmy nie przewidzieli. Oglądamy tę ekipę pod wodzą trenera Kaczmarka i widzimy, że faktycznie dało się z tego wycisnąć jeszcze więcej. Przed tygodniem wygrali przecież w Pucharze Polski. Trzy dni później rozbili na wyjeździe Górnika Łęczna, dzięki czemu wskoczyli na pozycję wicelidera. Tak, jest to jeden ze zwrotów akcji, którego nikt się nie spodziewał.
Akcja stadiony świata w wykonaniu Lechii Gdańsk 🔝🤍💚 pic.twitter.com/aQabKdP5zh
— Lechia Gdańsk SA (@LechiaGdanskSA) September 26, 2021
4. Gra na trzech frontach nie jest dla Legii Warszawa. Pokonanie Spartaka Moskwa przy okazji starcia w Lidze Europy? Bardzo dobrze. Wychodzi na to, że mistrz Polski jednak może rywalizować z większymi od siebie. Ale jest też druga strona medalu. Zwie się rywalizacja w kilku rozgrywkach jednocześnie i niekoniecznie jest tak kolorowa, jak epizod na międzynarodowej arenie. Serio, spójrzmy w tabelę i znajdźmy Legię. Szukamy, szukamy... o jest! Na 14. miejscu z dziewięcioma punktami straty do lidera.
5. Panie Lopez, jest pan debeściak! Sobota, godzina 20:00 i kolejna już porażka Legii Warszawa w tym sezonie. Do tej pory pokonywały ją Śląsk, Radomiak oraz Wisła Kraków. Od dwóch dni do tego grona należy również Raków Częstochowa. Drużyna trenera Papszuna kapitalnie poradziła sobie na terenie rywala i powoli zaczyna piąć się w górę. Oczywiście znów na plecach swojego lidera. Ivi Lopez ponownie zaczyna czarować. Udowodnił to zresztą w sobotę. Przy okazji starcia w stolicy zdobył dwie bramki i brał udział przy trzeciej.
Ivi Lopez w poszukiwaniu bramkarzy, którzy będą potrafili obronić jego strzał z rzutu wolnego 🧐 https://t.co/xJ2Dtp5evd pic.twitter.com/qMC7jVBpvI
— Raków Częstochowa 🏆🥈 (@Rakow1921) September 25, 2021
6. Pomalutku, ale do celu. Pogoń wstaje z kolan. Trzy remisy z rzędu w ramach rozgrywek ekstraklasy oraz odpadnięcie z Pucharu Polski to sporo, jak na zespół, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej bił się o miano najlepszej drużyny w kraju. Całe szczęście, że w Szczecinie nie znają słowa panika, więc koniec końców do żadnych zmian na stanowisku nie doszło. Pogoń zaczęła się odbudowywać i znając ten zespół, za chwilę wróci na właściwe tory. Pierwszy triumf odniosła już w niedziele, pokonując w Krakowie tamtejszą Wisłę.
7. Dominik Hładun? Kozak. Zagłębie Lubin wygrało z Wartą Poznań 2:0, ale największym bohaterem tego spotkania wcale nie był jeden z napastników lubińskiego zespołu. Najjaśniejszą gwiazdą tej rywalizacji był golkiper "Miedziowych", Dominik Hładun. Bramkarz drużyny z Dolnego Śląska obronił siedem strzałów, a przede wszystkim wyciągnął rzut karny wykonywany przez Mateusza Kupczaka. Dzięki niemu lubinianie zachowali czyste konto, wygrali i zbliżyli się do czołówki.
Spośród GK ekstraklasy 🔝 Dominik Hładun:
— Krzychu (@krzych_l) September 26, 2021
2. miejsce - pod względem zachowanych czystych kont, 3 mecze. Lepiej tylko Van der Hart (4)
2. miejsce pod względem obronionych strzałów 32, lepiej tylko Gostomski (33) ale pozycja GKŁ.
Obronione karne Hładun,Kovacević, Lis po jednym.
8. Podolski zagrał na wyjeździe, ale nie pomógł. Długo musieliśmy czekać na pierwszy mecz Lukasa Podolskiego poza Zabrzem. Dotychczas niemiecki mistrz świata występował jedynie w domowych starciach, a w niedzielę wreszcie zobaczyliśmy go na obcym stadionie. Wszedł na drugą połowę i nie pomógł zespołowi, a nawet można powiedzieć, że zaszkodził. Sprokurował rzut karny, po którym Bruk-Bet strzelił gola na 3:1. W ofensywie też go nie było, co nie pozwala na dobre ocenienie jego występu.
9. Tomasiewicz umie w rzuty karne, a Strączek w bronienie. Stal Mielec odniosła kolejne bardzo ważne zwycięstwo w kontekście walki o utrzymanie. Tym razem ofiarą zespołu z Podkarpacia padł Radomiak Radom. Mielczanie wygrali 1:0, a jedyną bramkę zdobył Grzegorz Tomasiewicz. Pomocnik Stali bardzo pewnie wykorzystał rzut karny, ale jak to zrobił. Najpierw zatrzymał się przed uderzeniem, tym samym kładąc bramkarza, a potem uderzył w samo okienko bramki. Po drugiej stronie boiska świetnie w bramce sprawował się golkiper Stali, Rafał Strączek. Młody bramkarz obronił cztery uderzenia, ale przede wszystkim dawał dużo pewności swoim kolegom z linii defensywnej. To również dzięki niemu sobotni gospodarze utrzymali prowadzenie do końcowego gwizdka.
10. Pelle jak Pele. Na zakończenie tej kolejki Cracovia grała w Gliwicach z Piastem. Na początku meczu to gospodarze objęli prowadzenie za sprawą trafienia Damiana Kądziora. Jednak potem na boisku objawił się jeden, główny bohater. Mowa o Pelle van Amersfoorcie. Holender co prawda nie brał udziału przy bramce wyrównującej, ale potem niemal w pojedynkę dał dał Cracovii zwycięstwo. Sam zapakował trzy bramki i dzięki temu "Pasy" wygrały 4:2.
Te strzały wewnętrznym podbiciem Pellego to jest coś pięknego. Większość w takich sytuacjach by zamykała oczy i waliła na siłę, a ten na spokoju jakby grał w bilard chwilę po wyjściu z coffee shopu. Szef
— Kamil Jagodyński (@KJagodynski) September 27, 2021