Andrzej Niewulis: ''Wicemistrz Polski zasługuje na lepszy stadion''

Andrzej Niewulis to jeden z ulubieńców kibiców Rakowa Częstochowa. Zawodnik bardzo charakterny, nie stroniący od ciężkiej pracy, ale również pozytywny człowiek. Nie może dziwić, że to właśnie on jest kapitanem drużyny spod Jasnej Góry. W rozmowie z nami mówi między innymi o niedawno przedłużonej umowie, o celach na obecny sezon oraz stadionie w Częstochowie, który wciąż daleki jest od ideału.

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.

Przedłużyłeś właśnie kontrakt z Rakowem do 2024 roku. Co stało za tą decyzją?

Myślę, że zarówno klub jak i ja korzystamy na tej współpracy. Klub jest zdrowo poukładany, a drużyna z roku na rok robi duże postępy. Do tego świetnie czuję się w Częstochowie, więc bardzo się cieszę, że mogę zostać w Rakowie na dłużej.

Miałeś 11 lat temu epizody w Ekstraklasie, ale pierwszy Twój pełny rozegrany sezon to dopiero ten poprzedni. Nie masz czasami myśli, że mogłeś w tej lidze rozgościć się trochę wcześniej niż w wieku 31 lat?

Jasne, że czasami mam takie przemyślenia, ale szybko sobie uświadamiam, jak wielu wspaniałych ludzi poznałem w czasie mojej gry w niższych ligach, między innymi moją żonę. Biorąc to pod uwagę, absolutnie nie cofnąłbym czasu i niczego nie zmieniał. Chociaż patrząc z perspektywy kariery, oczywiście fajnie byłoby w tej Ekstraklasie grać wcześniej.

A jak z perspektywy czasu oceniasz waszą przygodę pucharową w tym roku – cieszysz się że udało wam się zdobyć doświadczenie w Europie, czy jednak dominuje lekka gorycz?

Zdecydowanie to pierwsze. Gorycz była tak naprawdę przez jeden dzień, ale potem zdecydowanie zaczęło przeważać poczucie satysfakcji, że udało się zebrać doświadczenie. Zwłaszcza w dwumeczu z Gentem nauczyliśmy się bardzo dużo. Można powiedzieć, że pod wieloma względami wciąż „chłoniemy” ekipę z Gandawy i staramy się wdrażać ich niektóre pomysły do naszej gry, ponieważ najwięcej można się nauczyć od lepszych.

Ale w pierwszym meczu potrafiliście ich zneutralizować. Belgowie nie mieli zbyt dużo klarownych okazji.

Jednak w perspektywie całego dwumeczu stricte piłkarsko byli lepsi. Można oczywiście teraz się zastanawiać, że gdybyśmy nie stracili bramki do szatni w rewanżu, to przy odrobinie szczęścia mogłoby się to inaczej potoczyć… Ale to jest gdybanie, a trzeba patrzeć do przodu.

Z drugiej strony kiedy patrzy się na to, jak polskie drużyny nie radzą sobie z grą na kilku frontach, istniałoby ryzyko, że przy waszej sytuacji kadrowej też mogłoby być ciężko w przypadku awansu.

Trudno powiedzieć, sami musielibyśmy się znaleźć w tej sytuacji. Ja wierzę, że udałoby nam się zachować odpowiednią równowagę. Faktycznie ostatnio mieliśmy sporo urazów, ale jak widzisz -pomimo tego wyniki są dobre. A jeśli chodzi o grę w pucharach, moim zdaniem problemem nie są mecze co trzy dni same w sobie, ale dalekie wyjazdy. To mocno zaburza cykl przygotowawczy do spotkań.

No i dochodzą te kontuzje…

Na ten moment mam zdecydowanie bardziej optymistyczne podejście, bo wydaje się, że najgorsze już za nami. Jednak nie da się ukryć, że nie mieliśmy szczęścia na początku sezonu, większość tych urazów jest mechaniczna, a więc spowodowana kontaktem z przeciwnikiem. Tego niestety nie da się uniknąć, ale na szczęście prawie wszyscy kontuzjowani już wrócili do treningów.

Odkąd trener Papszun jest w Rakowie, co sezon zajmujecie wyższe miejsce na koniec sezonu. Teraz więc chyba nie macie wyjścia i w tym sezonie musicie sięgnąć po mistrzostwo.

Na to wygląda (śmiech). A poważnie mówiąc – nie chcę rzucać deklaracji, że gramy o mistrzostwo, bo to jeszcze zbyt wczesny etap sezonu. Na takie dywagacje będzie czas najwcześniej w grudniu. Natomiast na pewno wiem, że mamy silną i szeroką kadrę, którą stać na wiele. Zeszłoroczny sezon też nie był przypadkiem, więc myślę, że znowu możemy w tej czołówce mocno namieszać.

Ta czołówka nieco się zmieniła względem poprzedniego sezonu, bo znów silny jest Lech, który na dzisiaj zdaje się być najpoważniejszym kandydatem do tytułu. Patrząc z tej perspektywy, nie szkoda straconych dwóch punktów w meczu z nimi? Prowadziliście 2:0.

Oczywiście szkoda, ale odpowiem dość sztampowo jak większość piłkarzy – mam nadzieję, że wyciągnęliśmy wnioski. Poza tym sezon jest jeszcze bardzo długi, więc nie ma sensu tego rozpamiętywać.

A jak ci się grało przeciwko Mikelowi Ishakowi? To jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy napastnik w lidze.

Ishak to typ kilera, mocno zbudowany, ale lubiący się też cofnąć po piłkę. On ma bardzo ciekawy styl poruszania, zawsze stara się uciekać od obrońców. Muszę jednak powiedzieć, że grając na niego czułem się dobrze. Nie stworzył nam dużego zagrożenia w tym meczu. Nie ma jednak wątpliwości, że ogólnie to jeden z najlepszych napastników w tej lidze.

Nic dziwnego, że dobrze się czujesz w grze fizycznej, bo widać że na siłowni nie próżnujesz.

Wiem, że odnosisz się do tego zdjęcia z zeszłego sezonu, kiedy stałem podczas losowanie stron obok Gerarda Badii przed meczem z Piastem. Wydaje mi się jednak, że ujęcie kamery nieco tutaj oszukało. Poza tym Gerard to piłkarz dość drobnej budowy, dlatego można było odnieść wrażenie, że jestem tak potężnie zbudowany. Chociaż nie da się ukryć, że na niedobór masy mięśniowej narzekać nie mogę, ale bardziej to kwestia genetyki, niż przesadnej liczby ćwiczeń siłowych.

Na koniec chciałem cię spytać o kwestie stadionu, bo to wciąż w Częstochowie bardzo gorący temat. Kibice dają jasno do zrozumienia, że oczekują zdecydowanie lepszego obiektu.

Na pewno cieszę się, że w końcu gramy u siebie w domu i nie musimy jeździć do Bełchatowa. Z drugiej strony, jeżdżąc na mecze wyjazdowe i patrząc na inne obiekty w Ekstraklasie nie da się odeprzeć myśli, że wicemistrz Polski zasłużył na lepszą infrastrukturę. Myślę jednak, że jeśli klub dalej będzie osiągać takie wyniki jak ostatnio, to nieuniknione jest powstanie stadionu z prawdziwego zdarzenia. I my zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby naszą postawą na boisku nieco wpłynąć na decyzje osób rządzących miastem.

Autor

Juliusz Słaboński

RocknRollStar8