Legia zostaje w kryzysie. Lech wywozi z Warszawy komplet punktów!
Sobota z Ekstraklasą była całkiem przyjemna, ale umówmy się, najbardziej czekaliśmy na niedzielne zmagania w naszych rodzimych rozgrywkach. Przecież to dzisiaj odbył się prawdopodobnie największy hit w tej rundzie. Legia Warszawa podejmowała u siebie Lecha Poznań, a to oczywiście nie było wszystko.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
1. Niedzielne granie rozpoczęliśmy w Płocku. Tam miejscowa Wisła podejmowała Pogoń Szczecin i co by nie mówić, nie dostaliśmy zbyt dobrego widowiska. Tak naprawdę ten mecz można określić mianem wojny na zielonej murawie. Ludzie, co tam się działo. Ciosy łokciem, rożnego rodzaju kopniaki wymierzane rywalom, czy też przepychanki po kolejnych starciach boiskowych. Na szczęście padła chociaż jedna bramka, bo inaczej w ogóle nie moglibyśmy powiedzieć, że oglądaliśmy mecz piłkarski. O tym jaki mecz oglądaliśmy, najlepiej świadczy liczba pokazanych kartek. Pan Daniel Stefański pokazał 10 żółtych kartek, a dwie z nich przełożyły się na czerwoną, którą obejrzał Jakub Rzeźniczak. No całkiem niezła liczba, prawda?
Ewidentna 2. zolta Rzeźniczaka a ten się jeszcze kłóci i kładzie na ziemie XD
— Michał (@majkel1999) October 17, 2021
2. Damian Warchoł pokazuje, że przejście z zespołu grającego na zdecydowanie niższym poziomie rozgrywkowym nie musi być bolesne. W poprzednim sezonie napastnik Wisły Płock był zawodnikiem Legii Warszawa, ale tak naprawdę to częściej występował w barwach rezerw warszawskiego klubu. A w tym sezonie w Ekstraklasie ma już na koncie aż pięć trafień i dzisiaj zanotował chyba te najważniejsze. Jego dzisiejsza bramka dała „Nafciarzom” zwycięstwo, a wygrana była im niesamowicie potrzebna, bo ostatnie trzy mecze Wisły kończyły się porażkami. Teraz Warchoł trafił na wagę przełamania swojego zespołu.
3. Niesamowita sprawa, ale długo na to czekaliśmy. Dopiero w 11. kolejce tego sezonu jakiś zespół nie miał ani jednego obcokrajowca w wyjściowej jedenastce. Takim osiągnięciem mogą popisać się w Płocku, bo to właśnie Maciej Bartoszek wystawił taki skład na starcie z Pogonią. Sami Polacy w pierwszym składzie? Jak widać po wyniku, opłaciło się.
4. Młodzi zawodnicy Cracovii kolejny raz pokazują, że warto na nich stawiać. W poprzednich kolejkach kilka razy z dobrej strony zaprezentował się Karol Knap, a dzisiaj w pierwszym składzie „Pasów” wyszedł Michał Rakoczy. 19-latek odpłacił się trenerowi Michałowi Probierzowi za zaufanie i zagrał naprawdę dobre zawody, a dodatkowo zdobył bramkę. Świetnie przyjął piłkę w polu karnym Warty i mocnym uderzeniem z półwoleja umieścił futbolówkę w siatce. Co więcej, za niego na boisku pojawił się kolejny młody gracz. Wszedł Jakub Myszor i on również trafił do siatki. W młodzieży siła!
Cracovia bez Stefana Majewskiego: średnio 1,3 pkt na mecz, wpadka w PP z drużyną z niższej ligi.
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) October 17, 2021
Cracovia ze Stefanem Majewskim: średnio 3 pkt na mecz, bez wpadek w PP.
W dodatku pierwszy gol Polaka od marca. A nawet dwa, od młodzieżowców. Fakty.
5. Mimo tych straconych bramek, należy pochwalić Adriana Lisa za dzisiejszy mecz na stadionie Cracovii. Miał kilka naprawdę efektywnych interwencji, co zresztą również można powiedzieć o jego odpowiedniku, stojącym po drugiej stronie boiska. Lukas Hrosso oczywiście zachował czyste konto, ale też nie miał zbyt łatwego meczu. Kilkukrotnie postraszyli go napastnicy przyjezdnych, ale za każdym razem Słowak wychodził obronną ręką z tych niebezpiecznych sytuacji.
6. Wiadomo, jak to z tymi hitami bywa, na papierze wszystko fajnie, aczkolwiek po przeniesieniu tego na rzeczywistość jest naprawdę różnie. Ostatnie mecze z udziałem obu drużyn raczej nie zachwycały. Więcej było tych słabych, aniżeli dobrych, choć trzeba przyznać, że ten dzisiejszy był naprawdę konkretny. Pierwszy kwadrans okazał kapitalny. Te kolejne również nie były złe, wszak obfitowały w kilka niezłych sytuacji i bramkę na wagę triumfu.
7. Lech przyjeżdżał do Warszawy jako faworyt. Na szali znalazła się opcja powrotu na fotel lidera i owe założenia spełniono. W 54. minucie spotkania dośrodkowanie Rebocho z rzutu wolnego wykorzystał Ishak. Szwedzki napastnik zapewnił przyjezdnym siódme zwycięstwo w tym sezonie.
Lekki szok, że na takim poziomie, w takim meczu można zostawić Ishakowi tyle miejsca w polu karnym.
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) October 17, 2021
8. Szans po obu stronach na ogół nie brakowało. Ba, było ich przynajmniej kilka. Jeszcze przed przerwą w słupek trafił Ba Loua. Kilka minut później uderzeniem w poprzeczkę odpowiedział Josue. Minimalnie pomylili się także Emreli oraz Kamiński. W samej końcówce rzut karny wykonywany przez Ishaka obronił zaś młody bramkarz gospodarzy, Kacper Tobiasz Generalnie, kto oglądał, ten pewnie nie narzekał.
9. A co można powiedzieć o Legii? No cóż, nie są to najlepsze tygodnie w jej wykonaniu. Porażka z Lechem była już szóstą w tym sezonie oraz piątą w ostatnich sześciu meczach. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że mistrz kraju wpadł w ligowy kryzys. Twierdzimy, że ligowy, wszak dużo lepiej radzą sobie w Lidze Europy. Na dobry początek pokonali przecież Spartak Moskwa oraz Leicester City.