Pościgi, wybuchy, dużo bramek. Ekstraklasa zaskoczyła pozytywnie
Piątek w Ekstraklasie? No było okej, ale szczerze mówiąc dwa wczorajsze spotkania jakoś specjalnie nas nie porwały. Zatem w sobotę wchodziliśmy z nadzieją na większe emocje, a pierwszy dzisiejszy mecz tylko te nadzieje powiększył. W Niecieczy odbyło się prawdziwe meczycho i to oczywiście nie było wszystko.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
1. Jak wchodzić w mecz, to tylko w taki sposób w jaki zrobił to dziś Śląsk Wrocław. Zawodnicy z Dolnego Śląska na samym początku meczu z Bruk-Betem wyszli na prowadzenie, a po chwili zapakowali drugiego gola. Tylko no właśnie, na ich nieszczęście przy tym drugim Erik Exposito był na minimalnym spalonym. Zatem w pierwszych 10 minutach licznik bramek zatrzymał się na jednej, zdobytej przez Roberta Picha.
2. Gospodarze obudzili się i wzięli sprawy w swoje ręce. Już w 14. minucie wyrównał Samuel Stefanik i po tej bramce było widać, że niecieczanie trochę urośli. Jednak do przerwy nie zdołali więcej ukłuć, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Chwilę po zmianie stron Muris Mesanović pewnie wykończył sytuację sam na sam, a już kilka minut później Kacper Śpiewak podwyższył prowadzenie gospodarzy, ale to był jedynie koniec emocji.
Co za początek meczu w Niecieczy! 😮 Mamy już dwa gole! @BB_Termalica wyrównuje stan spotkania z @SlaskWroclawPl 🔥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 30, 2021
📺 Dzieje się! Wpadajcie do CANAL+ SPORT pic.twitter.com/Fsjw2xGgZS
3. Mogło się wydawać, że Bruk-Bet ma wszystko pod kontrolą. Takie wrażenie mogło być jeszcze większe, gdy Piotr Wlazło podchodził do rzutu karnego. Jednak kapitan "Słoników" nie wykorzystał tej jedenastki, czym samym pozostawił Śląsk przy życiu. A ten potem się odgryzł. Prowadzony z ławki Adrian Łyszczarz w ciągu trzech minut zapakował dwie bramki, czym doprowadził do remisu. A wiecie co jest najlepsze? Że to wciąż nie był koniec.
4. Już wydawało się, że będzie podział punktów i wrocławianie nie będą mogli jakoś bardzo narzekać. A tu nagle w 98. minucie Martin Zeman wrzucił piłkę w pole karne gości, do niej dopadł Mateusz Grzybek i precyzyjny, uderzeniem z woleja umieścił futbolówkę w siatce. Bruk-Bet wygrał ten mecz dzięki bramce zdobytej w ostatniej akcji meczu. Radości nie było końca, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że gospodarze powinni wygrać ten mecz zdecydowanie spokojniej. Chociaż przynajmniej zapewnili nam dużo emocji.
NIESAMOWITEEEEEE ‼🤯 W ostatniej akcji meczu @BB_Termalica strzela gola na wagę zwycięstwa ze @SlaskWroclawPl 🔥 MECZYCHO! 🤩 pic.twitter.com/90piiyYdAs
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 30, 2021
5. Patrząc na obecne dyspozycje Warty Poznań i Lechii Gdańsk raczej nie mieliśmy wątpliwości co do tego, kto był faworytem tej rywalizacji. Zawodnicy z Trójmiasta są w ligowej czołówce, a poznaniacy są w strefie spadkowej. Jasne było, kto powinien wygrać. No ale niewielu spodziewało się, że Lechia będzie miała aż tak duże problemy. Dopiero w doliczonym czasie goście zdołali objąć prowadzenie. Flavio Paixao był faulowany w polu karnym i sam wykorzystał jedenastkę.
6. W tym momencie Warta chciała jeszcze na szybko wyrównać, ale zamiast tego sama sobie wpakowała drugiego gola. Była to bramka z cyklu "futbolowe jaja", bo Adrian Lis wyszedł daleko przed swoją bramkę i niezbyt porozumiał się ze swoim obrońcą, Janem Grzesikiem. A zresztą, co my Wam będziemy gadali i tłumaczyli. Sami obejrzyjcie i postarajcie się za bardzo nie śmiać.
Czy warto było szaleć tak?😱
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 30, 2021
Zabójcza końcówka @LechiaGdanskSA w starciu z @WartaPoznan, a decydujący gol... MUSICIE ZOBACZYĆ SAMI😬😬 pic.twitter.com/T2VUrVI7Ct
7. Piast Gliwice żadnym wirtuozem nie jest. Czasem nawet potrafi doprowadzić do snu, ale co by nie mówić, całkiem nieźle wychodzi im gra z kontry. Serio, ta akcje przeciwko Jagiellonii Białystok – można ją przedstawiać jako wzorowo przeprowadzony kontratak. Szybko odbiór w okolicach środka boiska, zostawienie przeciwnika we wspomnianym sektorze, dwa szybkie podania i wyjście jeden na jeden z bramkarzem. Efekt? Gol otwierający wynik spotkania. .
8. Nadal nie wiemy, co z tym zespołem się stało, ale wychodzi na to, że Jagiellonia Białystok zrobiła się nie do poznania. Ciągle te same twarze, coraz mniejsze zaufanie ze strony kibiców. Ba, wyniki oraz styl wołają o pomstę do nieba. Nic nie klei się tak, jak kleiło się, chociażby na początku bieżących rozgrywek. To zaś przekładało się na kolejne porażki. Do pewnego momentu wydawało się, że za rogiem stoi kolejna, aż tu nagle – sami nie wiemy, jak to się stało – gospodarze wrócili do gry, tylko po to, aby chwilę później znów się potknąć i raz jeszcze wrócić do meczu. No nie powiemy, ciekawe to było starcie.
9. To był naprawdę spektakularny zwrot zdarzeń. Do przerwy Jagiellonia była tłamszona. Wszystko przemawiało za Piastem, który dość nieoczekiwanie zgasł po przerwie. Bramkę kontaktową zdobył Cernych. Reprezentant Litwy trafił z rzutu karnego. Chwilę później wyrównał Imaz. A to nie był koniec, bo ni stąd, ni zowąd do głosu znów doszli przyjezdni. Na listę strzelców wpisał się Chrapek. Odpowiedział Bida i tym akcentem zamknął wynik meczu. Bardzo dobrego meczu.
.@BB_Termalica i @SlaskWroclawPl: naszego meczu nic nie przebije!@Jagiellonia1920 i @PiastGliwiceSA: potrzymajcie nam piwo😎
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 30, 2021
Remis po szalonym spotkaniu w Białymstoku🔥 pic.twitter.com/oDvhuYHqcv