10 rzeczy, jakie zapamiętam z 29. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Przejdźmy od razu do rzeczy. Nie mam na to czasu, tym bardziej, że piszę to dopiero w środowy poranek, a nie w poniedziałkowy wieczór. Wybaczcie, święta - podobnie jak derby - rządzą się swoimi prawami.

1. 29 kolejka znów odbyła się w Wielkanoc (Wielka Sobota i Poniedziałek Wielkanocny).

Jest to pewna ciekawa rzecz, że znów terminarz i kalendarz gregoriański wyszli sobie naprzeciw. Przypadek sprawił, że po raz kolejny przedostatnia kolejka sezonu zasadniczego przypadła – tak jak w poprzednim sezonie – na święta Wielkiej Nocy.
Aha, część meczów 37. kolejki znów odbędzie się w Zielone Świątki. Tak samo jak sezon temu.

2. Lech wygrywa po raz pierwszy na wyjeździe od sierpnia 2017 roku.

Pierwsze zdanie mówi samo za siebie. Tym bardziej dużo mówi, gdy pokonuje się naprawdę fajny projekt – czyli hiszpańską Wisłę.
Natomiast ja się pochylę nad jednym gościem – nazywa się Christian Gytkjaer.
Człowiek z najlepszym strzeleckim wynikiem w pierwszym sezonie w Lechu od czasu Roberta Lewandowskiego. Lech ma napastnika, którego nie musi się wstydzić. Za jakiś czas przestanie być quasi-Sadajewem, a stanie się kimś zbliżającym się co najmniej do poziomu Rudnevsa. Do tego jeszcze długa droga, natomiast Duńczyk wreszcie pokazuje, dlaczego to właśnie on został sprowadzony do Poznania, by załatać dziurę po Marcinie Robaku.

3. Legia w lidze jest żałosna. Dosłownie żałosna.

Byłbym nudny i tendencyjny, gdybym napisał, że to Niezgododependencia. Nie chodzi tutaj o to, że poza Jarkiem Niezgodą w tej drużynie mało kto umie znaleźć drogę do bramki rywala.
Większym problemem jest to, że filozofia Jozaka staje się bardziej niezrozumiała niż Louisa van Gaala z czasów, gdy prowadził Manchester United. Legia przegrywa 10. mecz w sezonie, do którego końca zostało jeszcze 8 kolejek. Żenujący wynik.
Trener(?) Jozak mówi na konferencjach jakieś podniosłe rzeczy, ale powagi w tym zero.
Szatnię ma podzieloną na obóz obcokrajowców i obóz Polaków.
Naprawdę nie zdziwi mnie brak wygranej z Pogonią Szczecin w sobotni wieczór. Kto za tę Legię będzie umierał? Sam Arek Malarz tego nie zrobi.

Przy całej sympatii dla Arki Gdynia i pracy Leszka Ojrzyńskiego... jak można, będąc mistrzem Polski, wzmocnionym w zimę, nie oddać w tym meczu ani jednego celnego strzału na bramkę "Arkowców"?

4. Jagiellonia gotowa na mistrza? Chyba jeszcze nie…

Przegrana w Lubinie miała być testem charakteru. Wygrywaniem takich meczów wygrywa się ligę. Zagłębie zagrało jednak liderom na nosie. Możliwe, że tym meczem Lubin uratował sobie grupę mistrzowską, na którą tak średnio zasłużył.
Niech to będzie sygnał dla Jagiellonii, że tutaj wszyscy mogą ją chwalić, ale to punkty w tabeli muszą się zgadzać. Bo prawda jest taka, że mają za sobą sympatię tej części Polski, która nie sympatyzuje specjalnie mocno z jakimkolwiek klubem. Mają wsparcie neutralnych. Niech wykorzystają szansę, jeśli istnieje.

5. Nudny jak pan z numerem osiem. Albo Sandecja Nowy Sącz.

Pamiętacie przeróbki „1 z 10” autorstwa Ciętego Adriana?
Zmontowano tam jedno zdanie, które było sklejką zdania „nudny jak flaki z olejem” i „Pan z numerem 8”. Usunięte ostatnie trzy słowa z przysłowia i stworzono kolejną absurdalnie śmieszną rzecz, jakiej pełno w tego rodzaju filmikach.
Ja bym z kolei wstawił za słowa „nudny jak…” nazwę klubu z Nowego Sącza. On i tak nie wygra już meczu. Powtarzamy sobie od września, że coś się zmieni i się nie zmienia. Nuda.

6. Wisła Płock to fajna drużyna, tak samo jak zresztą jak Arka Gdynia.

Piąta pozycja w tabeli wędruje jak na razie do Wisły Płock i ciężko stwierdzić, że jest to pozycja niezasłużona. Tyle razy już chwaliłem ich projekt sportowy, na którym pojawiła się tylko jedna rysa – zwolnienie Marcina Kaczmarka pod wpływem narzekań Dominika Furmana.
Dzisiaj nikt o tym nie pamięta, jest trener Jerzy Brzęczek, który odnalazł wreszcie fajne miejsce do pracy. Po Lechii Gdańsk i GKS Katowice, Płock wydaje się idyllą dla wujka Kuby Błaszczykowskiego.
Przedłużony kontrakt jest też pięknym gestem od włodarzy klubu. Macie grupę mistrzowską, na nią zasługujecie.

7. Tadeusz Pawłowski i zwycięstwa. Niestety, ciągle przeciwstawne osoby i pojęcia.

Śląsk wyrobił sobie przewagę nad strefą spadkową jakiś czas temu. Tylko gorszej formie całej reszty drużyn Wrocław zawdzięcza swoją pozycję w tabeli. Drużyna grająca topornie, grająca beznadziejnie, niby coś próbująca robić, ale mająca na ławce trenerskiej człowieka, który nawet, gdy jego drużyna ma szanse na wygraną lub remis, to nie wygląda na spokojnego.
Po co działacze Śląska zrobili coś takiego naprawdę dobremu wychowawcy młodzieży w Akademii Śląska? Jan Urban byłby gorszy? Naprawdę?

8. Lechio, Lechio, co to ma być?

Lechia Gdańsk, zespół, który potrafił spędzić długi okres sezonu 2016/2017 na pierwszym miejscu… znalazł się właśnie w strefie spadkowej. Jedno miejsce za Termaliką.
To tylko pokazuje, jaki upadek zaliczyła drużyna Lechii. To już należy tak nazwać. Piotr Stokowiec ma duży problem. W klubie same zmiany – w radzie nadzorczej, w biurze prasowym, a także wcześniej w kadrze, gdy Marco Paixao odsunięty zostaje od I drużyny.
W Gdańsku jest co ratować? Brak pieniędzy, kolejne sygnały ze strony Komisji Licencyjnej co jakiś czas nam stają się znane, ale słuchajcie – naprawdę tam nie ma kogoś, komu by zależało? Spadek do I ligi to naprawdę mocna rzecz, szczególnie gdy sprowadziło się właśnie Indonezyjczyka, by stać się bardziej światowym klubem…

9. Jacek Zieliński nie złoży broni.

Bruk-Bet Termalica była już grzebana wielokrotnie, natomiast ten jeden mecz w świątecznej kolejce… zmienił dużo. „Słonie” i tak będą do końca bronić się przed spadkiem. Natomiast, to był wreszcie mecz, w którym Jacek Zieliński pokazał, że umie odcisnąć piętno na swojej drużynie. Tak jak mówię, tylko jego będzie mi szkoda, jeśli Termalica ostatecznie opuści Ekstraklasę.
Natomiast, dobrze, że walczą. Tak postępują ludzie przyzwoici.

10. Jak tam z tabelą? Co ciekawego w sobotę?

Nastawiałem się na niesamowitą walkę o pierwszą ósemkę, a tymczasem absolutnie źle ułożyło się to wszystko po wynikach Cracovii i Zagłębia. Przegrana z Termaliką zabrała szansę „Pasom”, a Zagłębie oddaliło się od Arki Gdynia, która mimo zwycięstwa nad Legią, jeszcze musi dołożyć do tego upragnioną wiktorię w nadchodzących derbach Trójmiasta.

Cracovia gra z Zagłębiem. Arka gra z Lechią, która też gra o życie. Wisła jedzie do Niecieczy, by zagrać tam z Sandecją. Kompletnie zabito jakiekolwiek emocje, przynajmniej dla mnie.

Ale polecam włączyć telewizor. Po kwalifikacjach do Grand Prix Bahrajnu 2018, może się okazać, że Ekstraklasa będzie się podobać. Jedno słowo - MULTILIGA.

Autor

Rafał Majchrzak

RMnaTT