Zapowiedź - Legia i Arka powalczą o Superpuchar!
Dziś jest sobota, a w tę sobotę – dwa ważne spotkania.
Ale naprawdę, mam takie wrażenie, że prędzej będę chciał włączyć Superpuchar Polski, a nie mecz o trzecie miejsce. Dobrze, że te spotkania się nie pokrywają. Belgia – Anglia, a później widowisko przy Łazienkowskiej 3: Legia Warszawa – Arka Gdynia.
Mistrzowie Polski podejmą tę samą drużynę, którą pokonali w walce o Puchar Polski. Co nas czeka?
Legia
Ciężko tak naprawdę jest się czegokolwiek spodziewać. Dean Klafurić ma niesamowitą rękę do piłkarzy lub po prostu szczęście. Jego drużyna nie przegrała jeszcze dotąd nawet sparingu. Zdobywca dubletu z Legią wygrywa albo remisuje. Być może ten styl nie porywa, ale Legii nie można odmówić bardzo dobrej skuteczności i walki do ostatniej minuty. Zaczęło się w 32. kolejce ligowej poprzedniego sezonu i trwa tak do dziś.
Legia wzmocniła się na kilku pozycjach – wrócił Mateusz Wieteska, na pozycję napastnika sprowadzono Jose Kante, a na dodatek w klubie (po transferze dosłownie za grosze) znalazł się Carlitos, niekwestionowana gwiazda Ekstraklasy. Celem musi być na pewno awans do europejskich pucharów. Ale po drodze fajnie byłoby wreszcie sięgnąć po paterę przyznawaną za zwycięstwo w meczu o Superpuchar.
Do tej pory, w nowej odsłonie Legia przegrywała aż czterokrotnie bój o Superpuchar. W 2014 roku górą był Zawisza Bydgoszcz, w 2015 i 2016 roku wygrał Lech Poznań, zaś rok temu Legia uległa właśnie Arce. Wcześniej, w 2012 roku, w Warszawie pokonał Legię też Śląsk Wrocław. Jak widać, nie jest to mecz, który jakoś specjalnie pasuje warszawskiej drużynie.
Arka
W Arce doszło przede wszystkim do jednej bardzo ważnej zmiany – Leszek Ojrzyński odszedł z klubu, a zastąpił go mający naprawdę świetną opinię w I lidze szkoleniowiec, Zbigniew Smółka. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że znajdzie się w Ekstraklasie, ale za sprawą awansu razem ze Stalą Mielec. Nie powiodło się, ale Smółka i tak wylądował poziom wyżej.
Co został w klubie? Na pewno inną drużynę. Michał Marcjanik, Mateusz Szwoch, Marcin Warcholak, Krzysztof Pilarz, Grzegorz Piesio, Patryk Kun, Siergiej Kriwiec, Yannick Sambea, Ruben Jurado, Adam Danch, Krzysztof Janus… nie wymieniam pierwszej jedenastki, tylko ludzi, którzy opuścili Arkę. Naprawdę, to będzie zupełnie inny zespół niż ten, który miał do dyspozycji Ojrzyński, a wcześniej Grzegorz Niciński.
To, co jednak Arka zaczęła robić w tym okienku, to transfery gotówkowe. Między innymi, za sprawą większej fantazji władz klubu z Gdyni przyszli tam Nabil Aankour, Goran Cvijanović, Karol Danielak, Michał Janota, Aleksandyr Kolew, Luka Marić, Adrian Klimczak, Robert Sulewski czy też Christian Maghoma (ten ostatni prosto z rezerw Tottenhamu).
Prognozy na temat nadchodzącego sezonu są rozbieżne – niektórzy wprost typują Arkę do spadku, a inni mówią, że to właśnie po tej rewolucji „Arkowcy” w końcu wylądują w ósemce. Póki co, mają jednak szansę na kolejne trofeum. I nie stoją na straconej pozycji – to przecież Polska.
Przewidywania
Można na pewno liczyć na debiut Carlitosa, a kto wie – być może na ten mecz przyjdzie całkiem sporo widzów. W tym samym czasie nikt nie będzie już zaprzątał sobie głowy mundial, więc można z czystym sumieniem udać się na stadion przy Łazienkowskiej 3. Jeśli Hiszpan Was tam nie przyciągnie, to nie wiem już, kto może…
To będzie także oficjalny debiut Zbigniewa Smółki i wielu nowych zawodników w barwach Arki. Jeśli można im coś poradzić: powstrzymanie Michała Kucharczyka to dobra recepta na Legię (w 90% przypadków). To ich największy atut.
***
Ja będę akurat poza Warszawą, więc moja wina zostaje w tym wypadku wyłączona (odnośnie nieobecności). Ale Was zachęcam – dajcie Arce i Legii szansę i wybierzcie się na to otwarcie nowego sezonu w polskiej piłce!