Piech w rezerwach Śląska. Bo nie chciał trenować...
Chwilę po tym, jak piłkarze Lechii Gdańsk zabalowali dosyć ostro i wylądowali po scysjach i burdach na izbie wytrzeźwień… znowu musimy się załamać. Schować twarz w dłoniach – to chyba najlepsza, którą możemy zrobić. Czy akurat jest to dziwne, że to piłkarz zgody Lechii, czyli Śląska Wrocław odwalił coś takiego? Raczej nie, w sumie to nawet nie jest istotne. Arkadiusz Piech jest dziś pośmiewiskiem Ekstraklasy. Od kilku dni jest piłkarzem IV ligi dolnośląskiej. Już tłumaczymy, dlaczego.
Cóż takiego zrobił pan piłkarz? Otóż wyobraźcie sobie, że napastnik WKS, który od początku sezonu nie strzelił ani jednego gola, który gra w drużynie, która ma problem z finalizowaniem akcji golami, która z Wisłą była aż chorobliwie nieskuteczna… odmawia udział w treningu strzeleckim. Tak jest, z takim problemem musiał zmierzyć się trener Tadeusz Pawłowski.
Śląsk rzeczywiście ma mniej punktów niż powinien posiadać w tym etapie sezonu. Gra może się podobać, wygląda naprawdę nieźle, a szkoleniowiec tej drużyny ma pomysł na tę drużynę – to widać od początku. Przecież mecze z Lechem i Wisłą, czyli naprawdę dobrymi drużynami, mogły zakończyć się wygranymi Śląska.
Ale takie akcje nie pomagają. Piech nie chce trenować, nie chce się poprawić, woli się obrazić, stwierdzić, że boli go palec. I on się dziwi, że na ten stadion nikt nie chce przychodzić. On się dziwi, że najlepszym strzelcem i pierwszym wyborem trenera Pawłowskiego jest Marcin Robak.
I oni sądzą, że będą się przed nimi ludzie kłaniać. Nawet do słabiutkiego wyniku frekwencyjnego z meczu Polska – Irlandia Śląsk nie umie się zbliżyć.
Bo pomysł to jedno, ale osiąganie dobrych wyników to druga sprawa. Wrocław zasługuje na lepszą drużynę. I na pewno nie zasługuje na taką dziecinadę, jak ta w wykonaniu Piecha. Zresztą, panu trenerowi Pawłowskiemu trzeba pogratulować. Powiedział wprost, cytowany przez Przegląd Sportowy – „Piech przekroczył granicę, pewnych rzeczy nie można tolerować”.
Dlatego będzie gnił w rezerwach.