Kuba, czy ty tego naprawdę chcesz?
W ostatnim czasie postać Jakuba Błaszczykowskiego w sportowym świecie jest dosyć kontrowersyjna. Przede wszystkim dlatego, że pomimo znikomej gry w zespole, ma pewne miejsce w reprezentacji kraju. W hierarchii swojego wujka - Jerzego Brzęczka znajduje się m.in. przed Damianem Kądziorem, który w obecnym sezonie w barwach Dinama Zagrzeb zdobył już 2 bramki i zanotował 8 asyst. Kuba natomiast w obecnych rozgrywkach Bundesligi zanotował zaledwie 19 minut, co jest wynikiem poniżej krytyki.
Najodpowiedniejszym wyjściem byłoby zapewne zmienienie klubu i trafienie do takiego, w którym będzie mógł liczyć na regularną grę. I jak się okazuje, istnieje taka drużyna, w której Błaszczykowski czułby się naprawdę dobrze. Mowa o Wiśle Kraków, czyli drużynie, z której 32-latek wypłyną w świat. Zwolennikiem takiego obrotu wydarzeń jest także sam zawodnik, który nie ukrywa, że karierę chciałby zakończyć właśnie w krakowskim zespole. Przenosiny 104-krotnego reprezentanta Polski na Reymonta 22, wydają się jeszcze bardziej prawdopodobne, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że w Wiśle coraz więcej do powiedzenia mają byli koledzy z boiska Kuby, kiedy ten występował jeszcze w barwach „Białej Gwiazdy". Mowa tu oczywiście o trenerze Macieju Stolarczyku i dyrektorze sportowym - Arkadiuszu Głowackim.
Jest również druga strona medalu tej sprawy, a mianowicie finanse. Jak wiadomo, Wisła nie znajduje się w najlepszej kondycji ekonomicznej, więc jego przyjście na Reymonta 22 jest raczej niemożliwe. Jest to w końcu reprezentant kraju, więc za darmo tam raczej grać nie będzie. Tym samym uważam, że w najbliższym czasie przenosiny Kuby z Wolfsburga do Wisły raczej nie dojdą do skutku, oczywiście z naciskiem na najbliższy czas. Tak jak pisałem powyżej, marzeniem Błaszczykowskiego jest zakończenie kariery w Wiśle Kraków, lecz zwracając uwagę na to, że ma on dopiero 32-lata, będziemy musieli na ten scenariusz jeszcze poczekać.