Marko Vesović zostanie ukarany?

Wczorajsze spotkanie Pogoni Szczecin z Legią Warszawa zakończyło się niespodziewanym zwycięstwem gospodarzy, co doprowadziło do małego zamieszania w szeregach przyjezdnych. W rolach głównych wystąpili Marko Vesović oraz szkoleniowiec Mistrza Polski - Ricardo Sa Pinto, którzy uznali, że podczas wczorajszego wydarzenia były łamane zasady fair-play. Wszystko przez to, że Legia uległa „jakiemuś średniakowi”, co oczywiście nie przystoi tak wielkiemu zespołowi, jakim jest ten z Warszawy. Zacznę może jednak od początku, abyście zrozumieli całą tę sytuację.

Wczorajszy pojedynek stał na naprawdę dobrym poziomie, przede wszystkim dzięki świetnie zorganizowanemu zespołowi ze Szczecina, który nie pozwalał na zbyt wiele rywalowi. Pogoń bardzo dobrze operowała piłką, wysoko wychodziła do pressingu, uniemożliwiając Legii rozgrywanie akcji, ogólnie była lepsza na boisku. Zanim jednak przejdę do Marko Vesovicia, który jest głównym bohaterem tego tekstu, odniosę się jeszcze do słów Ricardo Sa Pinto, wypowiedzianych przez niego na pomeczowej konferencji.

Szkoleniowiec warszawskiej drużyny stwierdził, że gra Pogoni opierała się jedynie na walce fizycznej, na czym cierpieli jego piłkarze. Dodał również, że kiedy wszedł do szatni kilku jego zawodników „krwawiło". Ogólnie to nie wiem czym, mogłoby to być spowodowane, gdyż poza jednym „łokciem” Davida Niepsuja, którym poczęstował jednego z legionistów, nie wydarzyło się zupełnie nic. Być może na pomeczową odprawę wpadli kibice Legii, którzy postanowili pokazać piłkarzom, czym jest walka? Nie wiem, mnie tam nie było, lecz strasznie dziwią mnie słowa szkoleniowca Legii, który po raz kolejny wymyślił całkiem dobrą wymówkę.

Zostawmy jednak pana trenera w spokoju i przejdźmy do gwiazdy wczorajszego wieczoru, a mianowicie Marko Vesovicia. Prawy obrońca Legii wykazał się po spotkaniu nie lada inteligencją i postanowił ... obrażać sędziego liniowego. Reprezentant Czarnogóry krzyczał w stronę sędziego, że to on jest mistrzem, a arbiter nic nie osiągnął. W sumie miał rację, bo przecież to on jest piłkarzem, a nie arbiter. Tylko jakim cudem sędzia liniowy miałby zostać mistrzem Polski, kiedy nie jest piłkarzem? Nie odpowiem wam na to pytanie, gdyż teorie Vesovicia mnie przerastają i po prostu tego nie rozumiem. Być może dlatego, że nie jestem mistrzem Polski, ale to tylko moje przypuszczenia.

Wracając jeszcze do zachowania reprezentanta Czarnogóry. Myślę, że warto przywołać sytuację sprzed dwóch tygodni, kiedy po spotkaniu Jagiellonia - Legia do mikrofonu podszedł Bartosz Kwiecień, który również skrytykował sędziego. Pomocnik białostockiego zespołu wyraził się wtedy w następujący sposób: „Dla mnie to jest jawne dymanie, faulu nie było, po tym faulu pada bramka i tracimy ważne punkty". Za rozpatrzenie tej wypowiedzi wzięła się Komisja Ligi, która finalnie zdecydowała się na ukaranie 24-latka. Piłkarz Jagiellonii musiał zapłacić pół tysiąca złotych, lecz nie chodzi o samą karę, ale oto, że w Lotto Ekstraklasie są równi i równiejsi.

Oczywiście sprawa Marko Vesovicia, być może zostanie rozpatrzona w najbliższą środę, kiedy to zbierze się Komisja Ligi, lecz mam pewne obawy, że reprezentant Czarnogóry nie zostanie ukarany. Dlaczego? Już niejednokrotnie dochodziło do tego typu sytuacji z udziałem zawodników Legii, którzy po przegranym spotkaniu mieli mnóstwo zarzutów do pracy arbitra i większość z nich uszła im na sucho. Może być również tak, że sędziowie uwielbiają być obrażani przez zawodników Legii, ale w sumie nic mi do tego i jest to sprawa sędziów.

Wracając jeszcze do sytuacji Bartosza Kwietnia. Po tej wypowiedzi zawodnika Jagiellonii, w internecie zrobiło się naprawdę głośno. W co nie wejdę to Bartosz Kwiecień i „obraza sędziego". W tej sytuacji jest inaczej. Tutaj nikt nie wytyka błędu Vesovicia, a wręcz przeciwnie. Zamiatają wszystko pod dywan. Czym jest to spowodowane? Jak wiadomo, w Lotto Ekstraklasie są równi i równiejsi, co z pewnością jest odpowiedzią na to pytanie.

[Zobacz też: Ramos znowu to zrobił! Tłumaczenie jest najlepsze xD]