10 rzeczy po Ekstraklasie - kolejka numer 15
Znowu zaczną się bajki o mistrzu jesieni. Wiecie… utarło się takie powiedzenie, że ten, kto po 15 kolejkach jest pierwszy, zostaje tym umownym najlepszym zespołem jesieni. Gdybyście jednak poczytali definicje stosowane przez PZPN, wiedzielibyście, że u nas rundy wyznaczają półrocza.
Za nami kolejna seria gier, gdy wyśpiewujemy hymn Polski, świętujemy setną rocznicę odzyskania niepodległości, a nasi piłkarze już szykują się albo do wolnego, albo do przerwy reprezentacyjnej. Tak się akurat złożyła, że to kolejka numer 15. Najlepsza po nich okazała się Lechia Gdańsk. Gratulujemy!
Czas na standardowe 10 punktów po lidze:
1. Górnik i Śląsk – potrzebował punktów każdy, a nie zdobył ich ostatecznie nikt.
Umówmy się – tak blisko zwycięstwa Górnik nie był już dawno. Jesus Jimenez i Dani Suarez strzelali gole, ale poprzednie zdanie niestety przestało mieć cokolwiek wspólnego z prawdą, kiedy w 60. minucie trafił Robert Pich. To po prostu przestało być aktualne.
Determinacja Górnika musiała być jednak doceniona. Kamil Zapolnik próbował nawet strzelać gola piętą (mając na plecach Wojciecha Gollę), w stylu Rabaha Madjera. Remis nikogo nie zadowala, a na Górnika smutno się patrzy – on nie zasługuje na spadek.
2.Mecz Legii: Pogoń chwalimy, Legię ganimy.
Najpierw słowo o drużynie Runjaicia:
Na stadionie rzuca się w oczy reklama "Grunt to nawóz".
— Jerzy Chromik (@JerzyChromik) 9 de noviembre de 2018
Patrząc na grę @PogonSzczecin zmodyfikowałbym nieco to hasło -
"Grunt to trener"! #POGLEG
Do tego oczywiście bym dorzucił te wszystkie pochwały, które nadal są aktualne odnośnie Pogoni. Najpiękniej gra się w piłkę właśnie w Szczecinie, a niektórzy twierdzą, że tak grająca ekipa mogłaby nie przynieść wstydu w Europie.
Słowo należy się Ricardo Sa Pinto, którego drużyna w każdym meczu jest lepsza, ale nie wygrywa… tak było niby z Arką Gdynia, Wisłą Kraków, Jagiellonią, podobno także w Szczecinie. Naprawdę? Bo ja tak absolutnie nie uważam. Chyba czas skończyć z tą manią wielkości, którą Legia próbuje zarazić wszystkich dookoła.
Tym bardziej żałośnie to wygląda, gdy widzi się to zachowanie Marko Vesovicia:
W Legii nadal są przekonani, że tworzą polskie FC Hollywood. To jest choroba, która staje się obiektem uzasadnionych drwin. Wielkość udowadnia się na boisku, nie poprzez słowa.
3. Na osobny punkt zasługuje „QUE GOLAZO DE ZVONIMIR KOZULJ!”
Co to było!? Brawo Kozulj!#POGLEG pic.twitter.com/VQx3QXLyMt
— Jan Smoliński (@jnsmolinski) 9 de noviembre de 2018
4. Ricardinho jest przepiękny. Patrzenie na jego grę jest przyjemną rzeczą (choć w płockiej mgle ciężko było coś dojrzeć).
Łatwość w wygrywaniu pojedynków, pewność z futbolówką przy nodze – jeśli miałbym wskazać jednego człowieka w Ekstraklasie, który z piłką mógłby podać sobie ręce (gdyby takowe miała), to byłby to Brazylijczyk. Kapitalne umiejętności, wiedzieliśmy to, gdy kilka lat temu odchodził z polskiej ligi – to będzie strata. Jak dobrze, że wrócił.
W tej smutnej lidze wnosi on odrobinę radości. Aż trudno czasem znaleźć słowa.
5. Bardziej ewidentnie ręką nie da się zagrać. A mimo tego, czerwonej kartki Kudła nie dostał.
Ewidentna ręka Kudły #WPŁZSO pic.twitter.com/R7mHCUirve
— Konrad Mazur (@KonradMazur89) 10 de noviembre de 2018
6. Lechia zasłużonym liderem, z idealną przewagą, z najlepszym bramkarzem – Kuciakiem, a także z brylantem w postaci Lukasa Haraslina.
Umówmy się – Piotr Stokowiec ma najlepszą szansę od wielu lat na zdobycie mistrzostwa Polski. Nie mógł tego zrobić z Polonią, Jagiellonią, Zagłębiem Lubin – dostał szansę w Lechii i odmienił ją w sposób niesamowity. To jest dziś drużyna, którą najprędzej mogę wskazać jako kandydata do tytułu. Można mówić, że liga zaczyna się od marca, natomiast nie wykluczam, że rywale niekoniecznie będą chcieli gonić (na razie nawet nie umieją).
Inna sprawa to żyła wodna, która jest za każdym razem gdzieś w okolicach jedenastego metra, kiedy Cracovia (rywal Lechii z soboty) strzela rzut karny. Michał Helik spudłował dwa w tym sezonie, więc zmieniono wykonawcę. Co zrobił ów strzelec, czyli Javi Hernandez? Nie trafił.
A Lechia wygrała, bo gola strzelił Flawiusz Paixao.
7. Wisła Kraków rozegrała mecz, który był jednocześnie dobry, kabaretowy, a później – szczęśliwie zakończony.
Śmieszna była defensywa Zagłębia – to mogliśmy powiedzieć na początku spotkania.
Śmieszna jest ta obrona Wisły – to powiedzieliśmy po dwóch straconych przez nią golach.
Okazji „Biała Gwiazda” stworzyła znowu spokojnie na jakieś cztery-pięć bramek. To wyglądało niemalże tak samo, jak w meczu z Wisłą Płock z sierpnia, na którym gościliśmy z Przemysławem Pabiankiem i Juliuszem Słabońskim. Tam skończyło się to wszystko remisem.
Może dlatego, że nie było Pawła Brożka. Uratował on Wisłę… w sposób nieprzepisowy. Ten gol nie powinien być uznany. Ale został. Wisła wygrała i wraca na czwarte miejsce.
Brożekkkkkkk 95 minuta 3-2 #WISZAG pic.twitter.com/F76kA6ntOi
— м.ѕкσωяσηєк (@SzybkiBill1906) 10 de noviembre de 2018
8. Mecze niedzielne
Trochę dziwnie się oglądało niedzielne mecze. Policja w całym kraju była postawiona na nogi z uwagi na obchody Święta Niepodległości, sporo meczów na szczeblu centralnym było odwoływanych, a obawy o frekwencje wciąż były bardzo duże.
Czy był uzasadnione? Moim zdaniem – tak.
A co do meczu w Kielcach? Dobrze, że ta Korona wygrała. Piast to dobra drużyna – ma Gerarda Badię, Joela Valencię, Patryka Dziczka, ale to za mało na monolit trenera Gino Lettieriego. Generalnie na Suzuki Arena rośnie nam najbardziej niedoceniana drużyna Ekstraklasy. Golem Elii Soriano można było się zachwycać…
9. Tak samo jak powyżej. Już wolę zwycięstwo Arki niż tej Miedzi, po której chyba za dużo sobie obiecywałem.
I nic więcej dodawał nie będę. Zbigniew Smółka i Dominik Nowak wiedzą, że im dobrze życzę, bo to dobrzy trenerzy.
10. Jagiellonia z charakterem nie ma nic wspólnego. Zamiast gonić lidera, albo powiększać przewagę nad Legią, woli przegrywać z Lechem.
Zawsze, gdy zaczyna się chwalić za bardzo Jagiellonię, wtedy coś zaczyna się psuć w drużynie Ireneusza Mamrota. Nie jest bowiem normalną sytuacją, kiedy osierocony Lech Poznań, który nie umiał się zdecydować w pełni na Adama Nawałkę lub innego trenera (choćby z zagranicy), przyjeżdża i remisuje w Białymstoku, a momentami jest bliski zwycięstwa. Skoro mamy do czynienia ze słabym „Kolejorzem”, to trudno usprawiedliwiać brak wygranej po stronie Jagiellonii.
Tak nie gra kandydat do mistrzostwa Polski… Jagiellonia może mieć Arvydasa Novikovasa, Karola Świderskiego, Przemysława Frankowskiego, ale zremisowała z drużyną, która:
- w pierwszych czterech kolejkach zdobyła 12 punktów,
- w kolejnych jedenastu uzbierała zaledwie 9.
[Zobacz też: Ramos znowu to zrobił! Tłumaczenie jest najlepsze xD]