Laurka na urodziny - Sandro Kulenović
To było dziwne lato – 2016 rok. Stanisław Czerczesow opuszczał Warszawę, a jego miejsce miał zająć Besnik Hasi. Jeszcze przed jego sprowadzeniem pion sportowy Legii Warszawa, nazywany żartobliwie „Miami Team”, sprowadził do stolicy czterej piłkarzy o mało znanych nazwiskach. Byli to Sadam Sulley, Alban Sulejmani, Tin Matić oraz Sandro Kulenović. Jak łatwo można zauważyć, dziś w Legii ostał się tylko jeden z nich – dzisiejszy jubilat, 19-letni Sandro, napastnik, który od początku wyglądał na gościa z największym potencjałem. Musiał czekać aż do czasów Ricardo Sa Pinto, by otrzymać prawdziwą szansę…
19 lat kończy dzisiaj napastnik Legii Sandro Kulenović. Chorwat trafił na Łazienkowską latem 2016 roku. Po rocznym wypożyczeniu do młodzieżowej ekipy Juventusu jest ponownie w Warszawie i coraz śmielej poczyna sobie w pierwszej drużynie "Wojskowych" (9 meczów, 1 gol). 💯🎂 pic.twitter.com/xfDeWt3QsG
— Felek (@F_Zdankiewicz) 4 de diciembre de 2018
1 gol i 1 asyta w 9 meczach. Czy przypuszczał, że tak będzie w wieku 19 lat? Powalający to wynik nie jest, natomiast spójrzmy na to szerzej w przypadku Sandro Kulenovicia.
To nie były spokojne losy – od początku mieli to być młodzi zawodnicy, którzy albo ogrywali się z drugą drużyną grającą w III lidze, albo których wypożyczano do innego zespołu. Sulley podbijał Słowację i był obiektem żartów na szeroko pojętym twitter.legia. Sulejmaniemu starczało na podniesienie poziomu na prawej flance, ale nie drużyny Legii, tylko prawej stronie Mazowsza – wylądował bowiem w Siedlcach. Matić miał tyle wspólnego z Nemanją Maticiem, że upodobnił się do jego wersji, którą oglądamy w tym sezonie Premier League – niewidoczny zawodnik, bez żadnego wielkiego wpływu na grę zespołu. Jacek Magiera otrzymał go i wziął pod skrzydła w Sosnowcu, gdzie najbardziej pamiętam go z bramki strzelonej na 3:3 Wiśle Kraków w Pucharze Polski – Zagłębie ten mecz przegrało po dogrywce 3:4, do tego padał tego dnia deszcz… a ja skończyłem też wtedy 22 lata.
Sandro plątał się w wielu miejscach – w drużynie CLJ, w drużynie rezerw, był w poprzednim sezonie wypożyczany do rezerw Juventusu, wcześniej jeżdżąc na obozy z Legią czarował wielokrotnie wszystkich swoją techniką użytkową. Mówiono o tym, jak pewnie czuje się z piłką przy nodze.
Pojawiał się jeden problem – głowa. Młoda głowa, która częściej była nastawiona na Instagramy aniżeli trening. Zresztą sam powiedział w „Legijnym kwestionariuszu” – „nie mogę żyć bez… telefonu”. Tenże kwestionariusz niech zwróci Waszą uwagę na jeszcze jedną rzecz…
Oto nagranie z 2016 roku:
Oto nagranie z 2017 roku:
Przyszedł czerwiec 2018 roku, później lipiec. Nagle objawił nam się wreszcie przygotowany na swojej roli w pierwszej drużynie piłkarz – zapewnienia z poprzednich legijnych obozów nie były czczą gadaniną. To, że miał umiejętności, każdy widział od razu. Dołożył jednak do tego jeszcze jedną kwestię – nasz swoisty „nowy Mario Mandżukić” (tak okrzyknięto go w Chorwacji) umiał naprawdę ładnie i płynnie porozumiewać się po polsku. 19-latek, który mógłby wpędzić w kompleksy będącego od 2013 roku w Polsce Kaspera Hamalainena, radził sobie pod względem świetnie. Podczas prezentacji drużyny na sezon 2018/2019 był jednym z kilku zawodników wyznaczonych do odczytania apeli do kibiców Legii na potrzeby klubowych mediów. Nie zaciągał się, brzmiał bardzo dobrze, a tak naprawdę z Polską miał różną styczność, gdyż – jak dobrze wskazuje portal legia.com – zdążył już zagrać profesjonalnie w piłkę w trzech krajach.
22 sierpnia przedłużył kontrakt do końca czerwca 2021 roku. Gdyby spojrzeć na sprawę powierzchownie, można było uznać ten pobyt za nieco zmarnowany. Ale zadajmy sobie pytanie – czy każdy musiał być Arielem Borysiukiem? Czy Sandro popełnił błąd? Czy trenerzy popełniali błędy? Moim zdaniem – nie. Przykładowa Młodzieżowa Liga Mistrzów pokazywała, że dokładnie na takim poziomie powinien się teraz znaleźć. Bo piłkarza trzeba też umieć zbudować – jedno Wam powiemy, Szymański to jedno, ale forma Kulenovicia na tle Realu, Dortmundu i Sportingu to drugie – spokojnie mogliśmy go wskazać jako ważne ogniwo tamtej drużyny.
Zobaczcie zresztą wywiad z Sandro autorstwa Kuby Jeleńskiego z mediów klubowych Legii– autentycznie nie boli słuchanie tego piłkarza. Zdarzają się komunały (nawet często), ale to jest profesjonalnie podchodzący chłopak. Nie odbierajmy tego jako jarania się, jednakże jest to odmiana od typowego podejścia obcokrajowców do sprawy egzystowania w polskiej drużynie:
Dzisiaj widać, jaką rolę pełnić będzie w składzie drużyny Ricardo Sa Pinto. Puchar Polski będzie dla niego poletkiem, na którym trzeba się wykazać – tam będzie dostawał najwięcej minut. W Ekstraklasie zdobył już ważnego, debiutanckiego gola – uratował remis z Jagiellonią, na trudnym terenie.
Legia wymaga odmłodzenia, kończy się wiele kontraktów, szczególnie u starszych zawodników. Skład personalny będzie wymieniany, na co zresztą dał zielone światło Dariusz Mioduski. To istotnie byłoby jego marzenie, żeby o sile drużyny stanowili też młodzi zawodnicy, a także ci, którzy nie przekroczyli jeszcze 26. roku życia – trochę ich w Legii jest: Radosław Majecki, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia, Paweł Stolarski, Dominik Nagy, Sebastian Szymański, wracający do zdrowia Jarosław Niezgoda, a także właśnie Sandro.
Nieźle, jak na gościa, który mógł na wypożyczeniu skończyć w Katowicach, broniąc się przed spadkiem z Fortuna I Ligi… jeśli poradzi sobie z przebijaniem się do pierwszego składu tak dobrze jak z nauką polskiego, to możemy spodziewać się kolejnego młodego gniewnego w składzie. Dobra okazja do pokazania się już jutro – Legia gra na wyjeździe w Pucharze Polski, z Chrobrym Głogów!