Nie jesteś godny podania ręki
"Drużyna z charakterem" - sektorówkę pod takim tytułem kibice Wisły Kraków zaprezentowali na ostatnim domowym meczu z Jagiellonią Białystok, aby okazać szacunek obecnym piłkarzom ich drużyny. Zawodnicy "Białej Gwiazdy" od prawie pół roku nie otrzymują pensji, a mimo to postanowili, że nie będą wykonywać żadnych nerwowych ruchów, tylko w pełni skupią się na graniu. Taka postawa budzi podziw - tym bardziej, że w dzisiejszych czasach spora rzesza piłkarzy myśli tylko o swoim stanie konta i w głębokim poważaniu ma jakieś wyższe wartości. Najlepszy przykład daje temu były zawodnik Wisły - Carlos Daniel Lopez Huesca, znany szerszej publiczności jako Carlitos.
Zanim przejdę do meritum, nakreślę Wam ogólny obraz: Jak pamiętacie, Carlitos trafił do Wisły latem 2017 roku na zasadzie wolnego transferu z rezerw Villareal. Nieznany szerszej publiczności Hiszpan okazał się transferowym strzałem w "10" - w sezonie 2017/2018 został królem strzelców Ekstraklasy, a zarazem najlepszym zagranicznym snajperem w historii "Białej Gwiazdy". Nic dziwnego, że borykająca się z problemami finansowymi Wisła zamierzała go sprzedać po sezonie za konkretną gotówkę, jednak okoliczności zmusiły ją do oddania Carlitosa do Legii za pół-darmo.
I tutaj dochodzimy do pierwszej sytuacji, w której Carlitos wykazał się - lekko rzecz ujmując - brakiem lojalności w stosunku do klubu z Reymonta 22. Za plecami działaczy Wisły dogadał się z Legią i widząc problemy, z jakimi boryka się klub, wymusił transfer do Warszawy grożąc, że jeśli krakowianie zablokują tę transakcję, to on będzie mieć wywalone na granie i tak czy siak w koszulce z Białą Gwiazdą już nie zagra, tylko poczeka aż wygaśnie jego umowa i odejdzie za darmo. Idealne odzwierciedlenie powiedzenia "Na złość mamie odmrożę sobie uszy". Wisła przyparta do muru przez miasto musiała zaakceptować śmieszną ofertę Legii.
Zażenowani? To teraz trzymajcie się mocno. W opublikowanym dzisiaj na łamach "sport.pl" wywiadzie Carlitos mówi, że Wisła wciąż się z nim nie rozliczyła i sprawę skierował do...FIFA. Rozumiecie to?! Carlitos chce dowalić klubowi, który wyciągnął go z hiszpańskich pastwisk, dał mu szansę do zaprezentowania się i wypromowania. Klubowi, który obecnie znajduje się na skraju upadłości i ledwo wiąże koniec z końcem. Dobrze zdaje sobie sprawę, w jakiej Wisła jest sytuacji - sam to zresztą przyznał. Na dodatek mówi to facet, który zarabia w Legii 50 tysięcy euro miesięcznie i dodatkowo ma opłacone mieszkanie, więc raczej nie bieduje. Powiedz mi gościu, czy naprawę jest Ci z tym w porządku? Umiesz spojrzeć w lustro? Nie masz koszmarów w nocy?
Powiecie, "Podpisał umowę, to powinni mu zapłacić, co go interesuje sytuacja Wisły". Ok, ale to działa na tej zasadzie, co przykład przytoczony przez mojego redakcyjnego kolegę - Kubę Milczarka. Raczej nie idziemy do sądu, żeby odzyskać pożyczone 500 złotych od osoby będącej na łożu śmierci . Po prostu tak się kurwa nie robi, z czystej ludzkiej przyzwoitości. Ale tak jak wspomniałem na wstępie, Carlitos należy do tej grupy zawodników, którym obce są takie pojęcia jak "honor", "lojalność" czy "wdzięczność".
Na końcu słówko do samego Carlitosa: Brzydzisz mnie. Po prostu jak patrzę na Twoją obłudną twarz, skręca mnie od środka. Na pewno oglądałeś obrazki z ostatniego meczu Wisły, widziałeś jak kibice traktują piłkarzy po powrocie z Gdyni. Ty tak traktowany nigdy nie będziesz, bo dałeś się już poznać jako zakłamany karierowicz, który dla srebrników zrobi wszystko. Będziesz opowiadać o wielkiej miłości do klubu x, żeby miesiąc później mówić, że zakochałeś się w klubie y. Jesteś świetnym zawodnikiem, możliwe, że najlepszym jakiego miałem okazję oglądać regularnie na żywo. Ale jako człowiek jesteś TOTALNYM DNEM. Przynajmniej dla ludzi, którzy patrzą na świat trochę inaczej niż Ty.
Życzę spokojnego snu.