Były zawodnik Liverpoolu na celowniku Barcelony
Ostatni czas dla Barcelony jest wręcz fenomenalny. Nie przegrała spotkania od września i pewnie zmierza po kolejne, któreś tam mistrzostwo Hiszpanii. Co prawda zaliczyli kilka wpadek, jak na przykład remisik z mocarną Gironą, ale jak widać, LaLiga powoli upodabnia się do Lotto Ekstraklasy i za kilka lat mistrzostwo będzie można zdobyć, przegrywając nawet 10 spotkań. Oczywiście wszystko nie jest takie kolorowe, jakby się mogło wydawać tym bardziej, gdy ma się w drużynie kaleki. Tak, dokładnie chodzi mi o tych połamanych obrońców, którzy więcej czasu spędzają w szpitalu niż na boisku.
Obecnie z powodu urazów wykluczeni są Samuel Umtiti, Sergi Roberto oraz Nélson Semedo. A no i jeszcze Thomas Vermaelen, ale nie wiem, czy warto o nim wspominać, bo od czasu jego przyjścia na Camp Nou, chyba nie było miesiąca, w którym reprezentant Belgii był zdrowy. W skrócie, w Barcelonce mamy szpital, a włodarze tego wielkiego klubu, nie wiedzą co zrobić, aby pozbyć się problemów z lukami w obronie. Na ten moment do gry na środku obrony są zdolni jedynie Gerard Piqué i Clément Lenglet, więc strach pomyśleć co by się stało, gdyby jeden z tych zawodników również doznał urazu.
Warianty są dwa albo postawić na stoperze Sergio Busquets'a, ale szanse na powodzenie są naprawdę niewielkie, albo może w końcu kogoś kupić. Nie mogę tego zrozumieć, dlaczego Barcelona co okienko wydaje miliony na skrzydłowych, którzy i tak nie pomieszczą się w składzie, a nie pomyślą, żeby wzmocnić sobie defensywę. Co prawda jest jeden kandydat do zastąpienia połamańców, ale uwierzcie mi, że d**y to on nie urywa. Pamiętacie jak nie tak dawno, Barcelona była zainteresowana Branislavem Ivanoviciem z Zenitu? Myślałem, że był to jednorazowy żart ze strony włodarzy Barcelony, lecz jak widać, mają naturę śmieszków i nic tego nie zmieni.
Dlaczego? Między innymi dlatego, że na ich liście życzeń znalazł się były zawodnik Liverpoolu. Zapewne przez głowę przechodzą wam setki nazwisk od Sebastiána Coatesa, aż po Ragnara Klavana. Powiem wam, że byliście naprawdę blisko, gdyż tym szczęśliwcem, który już niebawem może zostać zawodnikiem Barcelony jest Martin Skrtel. Tak, dobrze widzicie, ten 34-latek, występujący na co dzień w Fenerbahçe, miałby zimą trafić do Barcy i zastąpić w pierwszym składzie Samuela Umtitiego. Ja nie wiem, czy on nawet umie biegać, więc jak najszybciej usuńcie to nazwisko z listy i wpiszcie tam na przykład Matthijsa de Ligta, który wczoraj został no tym... jak to się mówi? A no tak. Został złotym dzieckiem.