Pierwszy hit w tym roku - zapowiedź 18. kolejki LaLiga
W nowy rok wchodzimy z buta. Już na sam początek dostajemy hicior, który z pewnością elektryzuje nawet postronnych kibiców. Oprócz tego jest okazja, żeby obejrzeć kilka naprawdę dobrych spotkań. Tabela wciąż układa się w taki sposób, że jedna kolejka może wiele zmienić, więc nie ominą nas raczej przetasowania. A co konkretnie czeka nas w tym tygodniu, jeśli chodzi o ligę hiszpańską? Zapraszam niżej.
Levante - Girona (piątek, 19:00)
W tym przypadku możemy być świadkami ciekawego spotkania. Sąsiedzi w tabeli, z taką samą liczbą punktów. Bilans bramkowy nieznacznie lepszy mają goście, co wynika z tego, że tracą mniej bramek. Natomiast Levante zdobywa ich zdecydowanie więcej. Obie ekipy nie prezentują zbyt dobrej formy, ale z racji tego, że jest to bezpośrednia walka o miejsce w tabeli, z pewnością emocji nie zabraknie.
Espanyol - Leganes (piątek, 21:00)
Co prawda Espanyol nie miał ostatnio łatwego terminarza, ale chyba nikt nie spodziewał się, że Katalończycy zanotują 6 porażek z rzędu w lidze. Wydawało się, że w tym sezonie o coś powalczą, a tymczasem znajdują się na 14. miejscu w tabeli. Na ich szczęście jest to nadal dość płaska tabela. Leganes z kolei cały czas albo wygrywa, albo remisuje. Ostatni ligowy mecz przegrali pod koniec października 2018. Logicznie rzecz biorąc, można wskazać gości jako faworytów, ale wiadomo jak to w piłce. Postawisz kupon na coś pewnego, to jak na złość będzie inaczej.
Real Valladolid - Rayo Vallecano (sobota, 13:00)
Moim zdaniem jeden z najmniej ciekawych meczów. Rayo wciąż jest w strefie spadkowej i nie wygląda na to, że szybko się z niej wydostanie, o ile w ogóle będzie w stanie to zrobić. Co jakiś czas zgarniają punkty, ale na tę chwilę to stanowczo zbyt słaba prognoza, żeby myśleć o utrzymaniu. Gospodarze z kolei, po dobrym początku sezonu, z czasem zostają wykopani tam, gdzie ich miejsce, czyli do dolnej części tabeli. Mimo to wydaje mi się, że akurat z Rayo powinni poradzić sobie bez jakichkolwiek problemów.
Alaves - Valencia (sobota, 16:15)
W sumie śmiesznie to wygląda, że Valencia, która zdołała wygrać zaledwie 4 spotkania, zajmuje 8. miejsce. Jednak te remisy okazały się nie takie mizerne w ogólnym rozrachunku. Oczywiście ekipa Nietoperzy celuje w wyższe miejsca i z pewnością wyniki wciąż pozostawiają wiele do życzenia, ale chyba najgorsze jest już za nimi. Jeśli chodzi o Alaves, można powiedzieć, że ostatnio mieli słabszy okres, ale terminarz ich nie oszczędzał. Wciąż jednak zajmują 5. miejsce i raczej będą walczyć o europejskie puchary do samego końca. Nie widzę tutaj wyraźnego faworyta, więc postawię na remis.
Huesca - Real Betis (sobota, 20:15)
No, tutaj to nie ma się raczej co rozpisywać. Jeżeli ekipa Quique Setiena nie wygra tego spotkania, to będzie to olbrzymia niespodzianka. Huesca zamyka tabelę z dorobkiem 8 punktów, więc w teorii najbliższe spotkanie powinno być dla Betisu spacerkiem.
Eibar - Villarreal (niedziela, 12:00)
Ostatnio oba zespoły notowały remisy. Zabawnie to wygląda w przypadku "Żółtej Łodzi Podwodnej", bowiem najpierw zremisowała z Hueską, a później z Realem Madryt. I jak tu teraz ocenić formę zespołu... Z drugiej strony miejsce nad strefą spadkową mówi samo za siebie. Czekam, aż Villarreal w końcu weźmie się w garść na dobre. Natomiast gospodarze mają, wydaje mi się, zadowalającą przewagę nad dnem tabeli, więc jeszcze nie ciąży na nich jakakolwiek presja wyników. Muszą po prostu grać swoje i będzie dobrze. W tym spotkaniu też nie widzę jednoznacznego faworyta, więc ponownie pójdę w remis.
Sevilla - Atletico Madryt (niedziela, 16:15)
Niekwestionowany hit tej kolejki. Mecz, który z pewnością obejrzę i poleciłbym każdemu zrobić to samo. Ekipa Simeone wydaje się być w lepszej formie, niż Andaluzyjczycy, ale w wielkich meczach to prawie nigdy nie ma znaczenia. Stawka spotkania jest spora, bo w przypadku wygranej, Sevilla przeskoczy madrytczyków w tabeli i ponownie będzie wiceliderem. Atleti traci mało bramek, a Sevilla dosyć sporo strzela, więc może być ciekawie. Skłaniam się zdecydowanie ku gospodarzom, ale jest to raczej myślenie życzeniowe.
Real Madryt - Real Sociedad (niedziela, 18:30)
Limit błędów został wyczerpany już dawno. Nie ma miejsca na więcej wpadek, jeśli "Królewscy" chcą chociażby marzyć o mistrzostwie, które tak czy siak, wydaje się być sprawą przegraną. Jak mantrę będziemy powtarzać, że latem z pewnością będziemy świadkami rewolucji, jeśli chodzi o Madryt. Moim futbolowym marzeniem jest oczywiście sprowadzenie Mbappe, ale co się wydarzy, to zobaczymy za kilka miesięcy. Real Sociedad z kolei jest proporcjonalnie w gorszej sytuacji niż Blancos. 15. miejsce w tabeli z dorobkiem 19 punktów. Ostatnie 4 mecze to porażki, a terminarz nie był aż tak bardzo wymagający. Wiele hiszpańskich marek ma w tym sezonie problemy, od Realu Madryt zaczynając, na Athleticu kończąc. Ale przynajmniej jest ciekawie. Nie dopuszczam do siebie myśli, że ekipa Solariego mogłaby nie zgarnąć w tym spotkaniu pełnej puli.
Getafe - Barcelona (niedziela, 20:45)
Pomimo całkiem dobrej dyspozycji gospodarzy na przestrzeni całego sezonu, nie daję im żadnych szans w starciu z Barceloną. Katalończycy są w gazie, strzelają masę bramek (średnia to prawie 3 trafienia na mecz), co trochę zaciera ogólne wrażenie, bo tracą ich dość sporo. Jednak o problemach "Blaugrany" w defensywie wiemy nie od dzisiaj. Między innymi dlatego został sprowadzony na Camp Nou Jeison Murillo, który swoją drogą ostatnimi czasy też nie imponował swoją grą, więc jest to dla mnie lekko niezrozumiały transfer. Tak czy siak, jak już wspominałem, jeśli chodzi o najbliższe spotkanie, nie widzę innej opcji niż zwycięstwo podopiecznych Ernesto Valverde.
Celta Vigo - Athletic Club (poniedziałek, 21:00)
Jeszcze niedawno byłbym na ten mecz strasznie napalony. Jednak w obecnej sytuacji, kiedy Celta błąka się gdzieś w środku tabeli, a Baskowie mają się jeszcze gorzej, bo na ten moment są w strefie spadkowej, chyba odpuszczę sobie oglądanie tego spotkania. Do obu ekip nic nie mam, a z Athletikiem nawet w jakiś sposób sympatyzuję, więc gdy patrzę na tabelę, jest to dla mnie przykry widok. Cóż, taka jest piłka. I tak jestem naprawdę zdziwiony, że Baskowie właściwie przez całą swoja historię utrzymywali się na przyzwoitym poziomie, patrząc na to, jak wygląda ich polityka zarządzania klubem. To naprawdę jeden z niewielu przykładów futbolowego romantyzmu, którego we współczesnej piłce jest coraz mniej. Jeśli chodzi jednak o ten konkretny mecz, stawiam na Celtę. Nie stoją za tym nie wiadomo jakie przesłanki, po prostu takie mam przeczucie.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o 18. kolejkę. Jest kilka spotkań wartych uwagi, które z pewnością obejrzę i polecam również wam śledzić w tym tygodniu najlepszą ligę na świecie. Podsumowaniem kolejki zajmie się Milczar. Wypatrujcie go w poniedziałek.