Remis w hicie LaLiga. Barca i Real ukontentowane
Hit 18. kolejki LaLiga nie zachwycił. Sevilla nie była w stanie pokonać Atletico na własnym stadionie i wyprzedzić ich w tabeli. Podopieczni Simeone byli minimalistyczni i twardzi jak zawsze, dzięki czemu udało im się wywieźć z Pizjuan jedynie remis. Mecz toczył się w dość szybkim tempie, jednak nie był porywającym widowiskiem. Dość powiedzieć, że w całej drugiej połowie najwięcej emocji przyniosło wejście Vitolo na plac gry.
Sevilla 1:1 Atletico (Ben Yedder 37' - Griezmann 45+')
Składy:
Sevilla: Vaclik - Gnagnon (Amadou 90'), Carrico, Gomez - Navas, Sarabia (Promes 79'), Banega, Mesa, Escudero - Ben Yedder (Salvatierra 90'), Andre Silva
Atletico: Oblak - Juanfran, Savić, Godin, Saul - Thomas, Rodri, Koke - Correa (Montero 79'), Lemar (Vitolo 60'), Griezmann
Pierwsze pół godziny gry było szczypaniem się i delikatnym kopaniem po kostkach, przeplatanym od czasu do czasu akcją Sevilli prawym skrzydłem. W momencie, w którym miałem zacząć żalić się redakcyjnym kolegom, że nie mam o czym napisać, coś tam zaczęło się dziać. Fantastyczny strzał oddał Andre Silva. Piłka leciała z prędkością legendarnych serwisów Andy'ego Roddicka i zmierzała niemal w samo okienko. Ostatecznie jednak odbiła się od słupka, nabrała przedziwnej rotacji i opuściła pole karne. Szczęście Oblaka trwało jednak tylko minutę, kilkadziesiąt sekund zajęło Sevilli przeprowadzenie kolejnego ataku, po którym Wissam Ben Yedder wpakował piłkę do bramki z bliskiej odległości.
Sevilla miała trochę więcej z gry, konstruowała składne akcje w bocznych sektorach wyraźnie je dominując. Atletico grało kompletnie bez pomysłu, częściej kopało rywali zamiast piłkę, ale jak zawsze z fartem, w doliczonym czasie pierwszej połowy Thomas Partey został sfaulowany przed polem karnym, Griezmann zapierdaczył z wolnego, że nie było co zbierać, a potem wykonał irytującą jak zawsze taneczną cieszynkę. Tak zakończył się pierwszy akt tego mało jak dotąd spektakularnego spektaklu.
Najciekawszym, co stało się w drugiej połowie, było wejście na boisko Vitolo (były piłkarz Sevilli - przyp. red.), pod którego adresem fani Sevilli wyrazili wiele ciepłych słów, jak się okazało przenosiny piłkarza do Madrytu nie spodobały się kibicom jego byłego pracodawcy. Poza gwizdami i niemiłymi piosenkami były też niby jakieś próby ataków i sytuacje bramkowe, jednak nie zapierały tchu w piersiach i nie przyniosły zmiany rezultatu. Kilka minut po wznowieniu gry Oblak obronił silny i zaskakujący strzał Pablo Sarabii łapiąc go w ręce i utrzymując się na nogach. Z innych wiadomości, niebo jest niebieskie.
Kolejne minuty to nie najgorsza gra w piłkę Sevilli i próby wyprowadzenia szybkich ataków przez „Rojiblancos”, jednak nie przynosi to większego zagrożenia dla bramek Vaclika i Oblaka. W 70. minucie w niezłej sytuacji był Ben Yedder, jednak jego uderzenie minęło słupek. 12 minut później Griezmann miał okazję do strzału po zamieszaniu, jednak nie sprawił nim większych kłopotów golkiperowi Sevilli.
Ostatnie 10 minut to był jeden wielki kocioł, jednak desperackie próby wyjścia na prowadzenie nie przyniosły żadnej z ekip oczekiwanego skutku. Wynik idealny dla Barcelony i Realu.