Podtrzymane nastroje świąteczne
Szósty stycznia w Hiszpanii jest równoznaczny z rozdawaniem prezentów. W tej roli doskonale odnaleźli się piłkarze Santiago Solariego, którzy podarowali punkty swojej imienniczce z San Sebastian. Baskowie wywożą z Estadio Santiago Bernabeu komplet punktów po zwycięstwie 2:0.
Real Madryt: Courtois - Carvajal, Varane, Ramos, Marcelo (77' Reguilón) - Modrić, Casemiro (57' Isco), Kroos (80' Ceballos) - Lucas Vázquez, Benzema, Vinícius.
Real Sociedad San Sebastian: Rulli - Elustondo (69' Zaldúa), Llorente, Héctor Moreno, Aihen Muñoz (84' Zubeldia) - Merino (73' Rubén Pardo), Illarramendi, Zurutuza - Januzaj, Willian José, Oyarzabal.
Casemiro popisał się intelektem już w 2 minucie meczu - idiotyczny faul Brazylijczyka na skraju pola karnego i sędzia wskazał na jedenasty metr. Willian Jose pewnie wykonał rzut karny i Real Sociedad objął prowadzenie już w trzeciej minucie. Jedyną sytuacją na odrobienie wyniku w pierwszej połowie był stały fragment, po którym w polu karnym Rulliego ucierpiał Ramos. Sytuacja sporna przy zamieszaniu, w której sędzia mógł podyktować jedenastkę, jednak tego nie zrobił. W 40. minucie pierwszy stempel na swoim popisie postawił Lucas Vazquez. Hiszpan obejrzał żółtą kartkę, czym podsumował fatalną pierwszą połowę w swoim wykonaniu - jego gra była jakimś nieporozumieniem.
Po przerwie festiwal żenady trwał dalej! W 61. minucie miał miejsce idiotyczny faul Lucasa skutkujący drugą żółtą kartką, po której Real zupełnie rozsypał się taktycznie, jednak starał się o wyrównanie. 5 minut później Ramos z kilku metrów trafił w bramkarza, co idealnie podsumowuje skuteczność całej drużyny w tym sezonie. Jedynym pozytywnym akcentem tego meczu był Vinicius, który szarpał z lewej strony jak tylko mógł, jednak nawet kiedy zrobił to dostatecznie dobrze i zmusił Rulliego do faulu, sędziowie nie zdecydowali się na odgwizdanie karnego. Paranoja, ale to przecież Hiszpania.
Po tym, jak z prób osłabionego Realu Madryt nic nie wyszło, drugi Real postanowił wykorzystać przewagę liczebną i udało im się to w 83. minucie. Ruben Pardo wykorzystał świetne podanie Williana Jose i głową wbił biłkę do bramki.
Błędy sędziowskie, które wypaczyły wynik spotkania to jedno, ale niemniej istotna jest koszmarna postawa Realu Madryt na boisku. Nie da się oprzeć wrażeniu, że mimo pomocy sędziów ekipa z San Sebastian wywozi z Bernabeu zasłużone 3 punkty. „Los Blancos” poza Viniciusem byli dziś dramatyczni i gdyby kary cielesne były w naszych czasach legalne, niektórym powinno się obciąć nogi w samo południe na Cibeles. T R A G E D I A.