Real chce sprowadzić kolejnego młodziaka
Jak informuje "Marca", Real Madryt rozważa ściągniecie kolejnego młodego talentu. Tym razem padło na Edera Militao, zawodnika FC Porto, który lada moment skończy 21 lat. Ludzie związani z Madrytem twierdzą, że Brazylijczyk posiada ogromny potencjał i może stanowić o sile obrony "Królewskich" przez wiele lat. Zawodnikiem interesują się także FC Barcelona i Manchester United.
Defensor dołączył do Porto zeszłego lata. Portugalski klub zapłacił Sao Paulo 4 miliony euro oraz potencjalne 10% od następnego transferu. Mówi się, że Brazylijczyk jest kolejnym piłkarskim diamentem. "Smoki" mają smykałkę do wynajdowania utalentowanych zawodników, tylko po to, żeby za jakiś czas sprzedać ich za wielokrotność sumy, którą zapłacili. Skauting portugalskiego klubu, w ostatnich latach, działał bardzo skutecznie, jeśli chodzi o Amerykę Południową. Nie ma co ukrywać, że Porto jest klubem głównie sprzedającym. Ostatnio zarobili na transferach Ricardo Pereiry i Diego Dalota.
Portugalczycy mają dobre relacje z madryckim klubem. Na przestrzeni ostatnich lat byliśmy świadkami kilku transakcji pomiędzy tymi ekipami. Żeby nie być gołosłownym, do Madrytu powędrowali Pepe i Danilo, z kolei w drugą stronę udał się Iker Casillas, a Casemiro był wypożyczony, żeby łapać cenne doświadczenie. A skoro o Pepe mowa, to dopiero co ogłoszono jego powrót do Porto. Wszyscy w klubie twierdzą, że będzie to wzmocnienie, więc media zaczęły się zastanawiać czy to nie jest szykowanie gruntu pod odejście Militao.
Brazylijczyk dobrze wkomponował się w drużynę "Smoków" i ma za sobą, tak jak reszta drużyny, bardzo udane występy. Porto wciąż walczy na kilku frontach, więc pewnie nie w smak byłoby im uszczuplanie kadry. W przypadku odejścia Edera, mieliby jednak środki, żeby znaleźć godne zastępstwo. Klauzula wykupu wynosi 50 milionów euro, a jeżeli znajdzie się kupiec do 31 stycznia, to spada ona do 42 milionów. Całkiem fajna sumka, jak za takiego piłkarza.
Warto przypomnieć, że jeszcze za kadencji Lopeteguiego, do drużyny wprowadzany miał być Jesus Vallejo, w którego trener mocno wierzył i nie chciał sprowadzać kogoś innego do klubu. Częste kontuzje pokrzyżowały te plany i ostatecznie do kadry powoływany był Javi Sanchez, który wrócił teraz do gry w Castilli.