I znów historia pisze się na naszych oczach
Przyznam uczciwie, że lubię oglądać takie mecze. I nie chodzi mi o to, że lubię patrzeć jak jedna drużyna pastwi się nad drugą. Lubie mecze, na których dzieje się coś, co przechodzi do historii, a dzisiaj właśnie mieliśmy taki mecz.
Składy:
FC Barcelona: ter Stegen - Alba, Lenglet, Pique, Roberto (Semedo) - Rakitić, Busquets (Vidal), Arthur (Dembele) - Messi, Suarez, Coutinho
Eibar: Riesgo - Angel, Bigas, Arbilla Pena - Diop, Escalante (Kike)- Cucurella (De Blasis), Jordan, Orellana- Enrich (Cardona)
Uprzedzę, że dzisiaj dużo będzie się obracać wokół Messiego i Suareza, ale po kolei. Mecz Barcelony z Eibarem był meczem na półmetku La Ligi. Trochę smutno, jeśli widzisz, jak szybko minęło te kilka miesięcy, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Anyway, początek spotkania był o dziwo całkiem wyrównany. Eibar starał się stwarzać problemy już na połowie przeciwnika, co nieco zdziwiło obrońców tytułu Mistrza Hiszpanii, ale i Barcelona potrafiła się odegrać. Szczególnie destruktywną, dla obrony Eibar, taktyką, było nagłe i szybkie rozegranie piłki do przodu. W okolicach 19 minuty, katalończycy zabawiła się między sobą we flippera, w którym udział brała cała dzisiejsza ofensywna trójka MSC. Ostatnie podanie należało do Coutinho, ten zagrał do Suareza, któremu wystarczyło tylko technicznie wykończyć akcję. W razie niepowodzenia, spokojnie do piłki dobiegłby sam asystent bramki, więc tak czy siak, do 1:0 by doszło. Pierwszy strzał i pierwsza bramka w tym meczu. Nieźle.
W międzyczasie było kilka innych sytuacji, godnych przypomnienia, jak na przykład ta, w której Coutinho został powalony w polu karnym, będąc w bardzo korzystnej pozycji do strzelenia bramki. Powtórki pokazały jednak, że kontakt był, jednak to za mało na odgwizdanie jedenastki. Wartym przypomnienia też był fakt, że do końca pierwszej połowy, nie był to dzień Messiego. Można by powiedzieć, że był lekko zdekoncentrowany, bo jego magiczne podania, często nie spełniały oczekiwań kolegów. W drugim obozie wyróżniał się Cucurella, były gracz Barcelony. Wyróżniał się jednak negatywnie. Dawał odczuć jakby za bardzo chciał się pokazać z jak najlepszej strony, w swoim drugim domu. Niestety, czasem jak się za bardzo czegoś chce, to nic z tego nie wychodzi. Był jednym z najsłabszych punktów Eibar na boisku. Szepnę też słówko o nastawieniu sędziego w tym meczu. Zawodnicy mogli się kopać nawzajem po nogach, ale dopóki ktoś przyszedł do sędziego by pomarudzić na jego pracę, z kieszeni natychmiast wyrastał mu herbatnik. O tym przekonali się w ciągu dwóch minut Enrich oraz Suarez. Napisałbym coś jeszcze, ale mamy gwizdek i zejście do szatni.
Początek drugiej połowy należał jak najbardziej do Dumy Katalonii. Prawdopodobnie trener Ernesto Valverde ogarnął swoich chłopaków i kazał im grać szybką piłkę, gdyż jest to pięta Achillesowa obrony Eibar. Za realizację planu zabrali się już 8 minut po wznowieniu gry. Luis Suarez odebrał piłkę na połowie Eibar, odegrał od razu do Coutinho, ten jednak widocznie nie czuł się na siłach do strzału i oddał piłkę Messiemu. Ten nie zastanawiając się dwa razy, przebiegł jeszcze kilka metrów by wypracować sobie idealną pozycję do strzału i jak zwykle, standardowo lewą stopą, po długim słupku ustrzelił swoją bramkę numer 400 biorąc pod uwagę tylko rozgrywki ligowe. Wstrząsająca statystyka, biorąc pod uwagę, że sezon ligowy ma tylko 38 spotkań. Messi, by osiągnąć ten kamień milowy, potrzebował na to 435 spotkań. Nieważne jakiemu klubowi kibicujesz, przed Messim trzeba czuć respekt. A jeśli takowego nie czujesz, nie dorosłeś do kibicowania na poziomie. Dobra, bo się rozpisałem, a tu zaraz dublecik ustrzeli nie kto inny a Luis Suarez, który dostał podanie od Roberto...z rzutu z autu. Wystarczyło mu tylko pobiec do bramki i z dość ostrego kąta umieścić piłkę w bramce. Teraz jeszcze jedna wiadomość dla tych, którzy dalej myślą, że Griezmann to lepszy pomysł: Wolę mieć 14 bramek i 5 asyst niż 9 bramek i 6 asyst. Rzekłem.
Przez pozostałe dobre 40 minut, Barcelona miała jeszcze kilka bardzo dobrych akcji na podwyższenie wyniku. Dublet na stopie miał kilka razy Messi, kilka razy swoje okazje miał Dembele, ale ogólnie to Barcelona dała się popisać Eibarowi. Ten starał się wielokrotnie pokonać ter Stegena głową, ale albo obrońcy byli zbyt czujni, albo Niemiec z łatwością łapał piłkę w ręce. Mimo, że bramka dla gości wisiała w powietrzu, nie udało się ostatecznie zdobyć tej honorowej bramki, i Barcelona może z czystym kontem i czystym sumieniem zakończyć to spotkanie. Ładny mecz i ładny wynik. Na dzisiaj to tyle, życzę jeszcze miłego wieczoru.
FC Barcelona 3:0 Eibar
1:0 19' Suarez (asysta Coutinho)
2:0 53' Messi (asysta Suarez)
3:0 59' Suarez (asysta Roberto)