Weekend dla koneserów - zapowiedź 21. kolejki LaLiga
Zawsze musi nadejść taka kolejka w sezonie, w której nie uświadczymy choćby jednego spotkania, które by nas zaciekawiło. Nadchodząca seria gier jest dla mnie właśnie takim weekendem, podczas którego nie obejrzę raczej innego meczu, jeśli chodzi o hiszpańskie rozgrywki, oprócz tego, w którym będzie grać Real Madryt. Nie przedłużając, spójrzmy na to, co proponuje nam terminarz.
Sevilla - Levante (sobota, 13:00)
Raczej nikt nie ma problemu ze wskazaniem faworyta, chociaż nie można też ze stuprocentową pewnością skreślić gości. W końcu udało im się, całkiem niedawno, ograć Barcelonę. W lidze co prawda wiodło im się nie za dobrze, ale w zeszłym tygodniu odnieśli zwycięstwo nad Realem Valladolid i być może znów zaczną regularnie punktować. Jeśli chodzi o ekipę z Andaluzji, można by mówić o kryzysie, gdyby nie to, że podobnie jak drużyna z Walencji, ograli ostatnio "Dumę Katalonii" w Pucharze Króla. Po końcowym gwizdku arbitra na tablicy widniał wynik 2:0, więc z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że Katalończycy nie odrobią tej straty, jeśli Sevilla zagra tak, jak w pierwszym meczu. Wracając jednak do jutrzejszego spotkania, tak jak już wspominałem, stawiam na gospodarzy.
Atletico Madryt - Getafe (sobota, 16:15)
Śmiało można powiedzieć, że goście znajdują się w dobrej formie. Świetnie im idzie i w lidze, i w Pucharze Króla, ale wydaje mi się, a nawet jestem pewien, że będzie to za mało, żeby zagrozić madrytczykom. Ekipa Simeone już pożegnała się z krajowym pucharem, w Lidze Mistrzów też nie wróżę im sukcesu, więc logicznym jest, że wszystkie siły powinni rzucić na ligę. Jeśli chcą myśleć o mistrzostwie, to nie dość, że muszą się wystrzegać wpadek, liczą z pewnością, że owe wpadki przytrafią się Barcelonie. Cóż, wyścig o mistrzostwo Hiszpanii nie emocjonuje mnie już tak bardzo, jak przed sezonem, z wiadomych przyczyn. Jedno jest pewne. Ciężko będzie zrzucić "Dumę Katalonii" z fotela lidera. Aczkolwiek nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli chodzi o sobotnie spotkanie, stawiam oczywiście na "Rojiblancos".
Leganes - Eibar (sobota, 18:30)
Mecz dwóch przeciętniaków, o którym nie ma co się zbytnio rozpisywać. Oba zespoły wydają się być w podobnej formie, prezentują podobny poziom, więc jeśli miałbym podejmować się wytypowania wyniku, to postawiłbym na remis.
Valencia - Villarreal (sobota, 20:45)
Jeśli miałbym trochę na siłę wskazać ciekawy mecz, to z pewnością mogę tak powiedzieć o tym spotkaniu. Chociaż z drugiej strony, patrząc na formę "Żółtej Łodzi Podwodnej", nachodzą mnie wątpliwości. Okazuje się bowiem, że Villarreal nie wygrał spotkania wyjazdowego od końcówki września, minionego roku. W zasadzie jutro stukną 4 miesiące od ostatniej wygranej na stadionie rywala. Ciężko więc dawać tej ekipie jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. "Nietoperze" natomiast mają u siebie mini szpital. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale zimny prysznic, w postaci porażki z Getafe w Pucharze Króla, z pewnością nieco ostudził optymizm fanów Valencii. Jutrzejsze spotkanie będzie dobrą okazją do poprawy nastrojów i do zgarnięcia pełnej puli. Sądzę, że podopieczni Marcelino nie zawiodą i 3 punkty zostaną na Estadio Mestalla.
Real Valladolid - Celta Vigo (niedziela, 12:00)
Jeśli miałbym jednym słowem określić poczynania obu ekip, w ostatnich tygodniach, powiedziałbym tylko jedno: piach. Jedni i drudzy prezentują się fatalnie i nie widać pola do poprawy, przynajmniej na razie. Goście bardzo cierpią przez kontuzję Iago Aspasa, który nie gra już od miesiąca. Widmo strefy spadkowej krąży nad oboma klubami, więc możemy spodziewać się zaciętego spotkania. Biorąc pod uwagę kiepską formę obu zespołów stawiam na remis.
Girona - Barcelona (niedziela, 16:15)
Drużyna prowadzona przez Eusebio pokazała, że potrafi napsuć krwi silnemu rywalowi. Mowa tutaj oczywiście o czwartkowym spotkaniu w ramach Pucharu Króla, kiedy Real Madryt podejmował Gironę na własnym stadionie. Ostatecznie "Królewscy" zwyciężyli 4:2, ale Katalończycy pokazali, że nie są jedynie chłopcami do bicia. Mimo to, nie wydaje mi się, żeby mogli zagrozić "Blaugranie". Po tym, jak podopieczni Ernesto Valverde odnieśli porażkę z Sevillą, w nadchodzącym meczu zachowają podwójną czujność i wzmożoną koncentrację. Nie chce mi się wierzyć, żeby w jakiś głupi sposób pogubili punkty, dlatego stawiam właśnie na nich.
Athletic Club - Real Betis (niedziela, 18:30)
No i mamy drugie spotkanie, które w teorii wydaje się być ciekawe, ale w praktyce może już nie być tak kolorowo. Chociaż walorów widowiskowych na pewno doświadczymy, znając filozofię Quique Setiena. Andaluzyjczycy grają otwarty futbol, ale nie zawsze przynosi to efekty. Raz grają tak, że mimo porażki, ręce składają się same do oklasków (jak np. z Realem Madryt, kiedy przegrali 2:1), a innym razem dają się ograć Huesce, która na 99,9% spadnie z ligi. Ciężko jest obstawiać, co się wydarzy w spotkaniu, w którym udział bierze Betis. Gospodarze natomiast, o czym wspominałem już wcześniej, wydostali się z kryzysu. Gra nie wygląda już beznadziejnie, ale nadal brakuje wygranych i to remisy są domeną Basków. Nie mam pojęcia, jak będzie przebiegało to spotkanie, ale jeśli ktoś przystawiłby mi pistolet do skroni i kazał podać rezultat, to postawiłbym właśnie na remis.
Real Sociedad - Huesca (niedziela, 18:30)
Moje zdanie na temat Hueski znacie już bardzo dobrze, dlatego streszczę swój wywód w jednym zdaniu. Baskowie wygrają ten mecz.
Espanyol - Real Madryt (niedziela, 20:45)
Niby człowiek wiedział, ale jednak się łudził, czyli sezon Realu w skrócie. Liga jest już nie do wygrania, niech pilnują tego awansu do Champions League, ale jedyne trofeum, na jakie daję "Królewskim" realne szanse, to Puchar Króla. Ktoś powie, że Liga Mistrzów rządzi się swoimi prawami i tak dalej. I ja to wszystko rozumiem, ale kiedy w poprzednich latach ludzie mówili, że nie da się obronić tego tytułu, a później, że nie uda się wygrać europejskich rozgrywek po raz trzeci z rzędu, działy się cuda. Cuda, których dokonywał kosmita, którego już w Realu nie ma. Oczywiście, ja bym sobie życzył, żeby Benzema czy Bale pociągnęli "Blancos" w podobny sposób, ale umówmy się, to nie ten kaliber. Dlatego na wynikach w lidze aż tak mi już nie zależy, ważne jest to, żeby utrzymywać w miarę dobrą i równą formę, co być może przełoży się na sukces w krajowym pucharze, którego Real też od kilku lat nie zdobył. A co słychać u ekipy z Barcelony? Zbierają ostatnio baty, jeśli chodzi o ligowe podwórko. Wciąż trzymają się w Pucharze Króla i kto wie, może tam również spotkają się właśnie z Realem Madryt. Natomiast jeśli chodzi o jutrzejsze spotkanie, wiadomo, faworytem jest Real Madryt i nawet pomimo kiepskiego sezonu "Królewskich", inny wynik niż ich zwycięstwo trzeba będzie traktować jako niespodziankę.
Deportivo Alaves - Rayo Vallecano (poniedziałek, 21:00)
Nie przewiduję tutaj innego scenariusza, niż zwycięstwo gospodarzy. Co prawda ostatnio mocno dostali po tyłku, bo Getafe pokonało ich 4:0, a Rayo radzi sobie w ostatnich tygodniach naprawdę dobrze. Mimo wszystko, kiedyś musi nadejść ten moment, kiedy goście znów będą prezentować się kiepsko i moim zdaniem będzie to miało miejsce właśnie w poniedziałek.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o 21 kolejkę ligi hiszpańskiej. Przyznam szczerze, że jedyny mecz, na jaki czekam w ten weekend, to starcie Milanu z Napoli. Coś tam człowiek pewnie zerknie też na ligę angielską, bo jakoś trzeba nadrobić brak emocji w rozgrywkach najbliższych sercu. Podsumowanie kolejki, jak zwykle, w poniedziałek.