Środa z Copa del Rey za nami!
LaLiga
30-01-2019

Środa z Copa del Rey za nami!

-
0
0
+
Udostępnij

Terminarz Pucharu Króla ułożył się w tak niezwykły sposób, że dzisiejszego wieczora przyglądaliśmy się rywalizacji barcelońskich zespołów w roli głównej. Pierwsze spotkania rozegrane w zeszłym tygodniu spowodowały, że zarówno FC Barcelona, jak i Espanyol były zmuszone podjąć próbę odwrócenia losów dwumeczów. Stolica Katalonii (częściowo) nadal szturmuje po Puchar Króla. 

REAL BETIS - RCD ESPANYOL

Real Betis: J. Robles - A. Mandi, M. Bartra, Sidnei  - F. Guerrero, W. Carvalho (56' Joaquin), G. Lo Celso, S. Canales, A. Guardado (103' J. Garcia) - Loren, Diego Lainez (61' S. Leon)

Espanyol: R. Jimenez - J. Lopez, L. Marmol, M. Hermoso, R. Rosales - V. Gomez, M. Roca, O. Melendo (68' E. Granero) - Leo Baptistao (95' S. Darder), B. Iglesias, P. Piatti (82' P. Piatti)

Zespół z zielono-białej części Sewilli dominował przez większą część pierwszej połowy. Grali w swoim stylu, jakby remis odniesiony na stadionie rywala, w pełni ich satysfakcjonował. Podopieczni Quique Setiena muszą przypomnieć sobie, że minimalizm szkodzi, a to spotkanie momentami potwierdzało moje słowa. Bardziej konkretni pod polem karnym rywali byli piłkarze Espanyolu, a najbardziej aktywnym piłkarzem był Leo Baptistao.

W 22. minucie spotkania trafił w poprzeczkę, ale ten strzał należy potraktować jak ciszę przed nadciągającą burzą. Zapowiadana burza nadeszła 10 minut później, a skutkiem wspomnianej zawieruchy było objęcie prowadzenia przez gości. Brazylijski napastnik wykorzystał świetne dośrodkowanie z rzutu wolnego, a wrzutkę ze stałego fragmentu gry na asystę zamienił Víctor Gomez. Z ustawienia Betisu we własnym polu karnym wydaje się, że próbowali zastosować pułapkę ofsajdową. Problem w tym, że na coś takiego nie nabrałyby się dzieci z przedszkola bądź osoby z domu spokojnej starości.  

Gospodarze największą szansę na odmienienie przebiegu pierwszej połowy mieli dzięki indywidualnej akcji Diego Laineza. Meksykanin został jednak nieprzepisowo zatrzymany przez rywala, a przynajmniej wszyscy obserwatorzy byli takiego zdania. Prawie wszyscy - arbiter tego spotkania uznał, że "Meksykański Messi" próbował wymusić odgwizdanie rzutu karnego i najzwyczajniej w świecie symulował. Warto zaznaczyć, że arbiter nie skorzystał z możliwości użycia VAR-u. A powinien - powtórki pokazały, jak duży błąd popełnił sędzia.

Z każdą minutą, gospodarzom przybywało problemów, z którymi jednak radzili sobie nad wyraz dobrze. Po niespełna godzinie gry, boisko opuścił kontuzjowany William Carvalho. W jego miejsce został wprowadzony Joaquin i skrzydłowy, który pamięta jeszcze czasy poprzedniego ustroju (Jest to oczywista przesada, ale ten zabieg ma na celu pokazanie, jak starym człowiekiem jest wychowanek Realu Betis) rozruszał ofensywę swojego zespołu. Parafrazując przysłowie - jak trwoga, to do Joaquina. Na konkrety trzeba było czekać do 76 minuty spotkania.

Piłkarz urodzony rok przed pamiętnymi dla nas mistrzostwami świata w Hiszpanii, zagrał świetną piłkę w kierunku Giovaniego Lo Celso, a pomocnikowi wypożyczonemu z PSG nie pozostało nic innego, jak wpakować piłkę do bramki i zapewnić nam dodatkowe emocje. Czekała nas dogrywka, w której wyraźny faworyt uwydatnił się zanim rozpoczęliśmy dodatkowe 30 minut! W jednej z ostatnich akcji w regulaminowym czasie gry, Marc Roca ujrzał drugą żółtą kartkę w tym meczu i był zmuszony przedwcześnie opuścić boisko. To była woda na młyn dla gospodarzy, którzy podjęli próbę szybkiego rozstrzygnięcia spotkania na swoją korzyść.

Drużyna z Estadio Benito Villamarin objęła dwubramkowe prowadzenie w zaledwie pięć minut. Najpierw, Sergio Leon zdecydował się na kilkumetrowy sprint zakończony celnym strzałem na bramkę. A bramka przypieczętowująca awans do kolejnej rundy padła po ogromnym zamieszaniu w polu karnym - chaos powstały po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykorzystał Aissa Mandi. Stoper dobiegł do bezpańskiej piłki i uderzył bez zastanowienia, obok bezradnych obrońców, którzy próbowali jeszcze ratować sytuację poprzez ofiarne rzucanie się w stronę piłki. Na nic się to nie zdało - kolejnym półfinalistą został Real Betis.   

FC BARCELONA - SEVILLA

FC Barcelona: J. Cillessen - S. Roberto, G. Pique, C. Lenglet, J. Alba - I. Rakitić (76' A. Vidal), S. Busquets, Arthur (90' C. Alena) - L. Messi, L. Suarez, P. Coutinho (81' N. Semedo)

Sevilla: J. Soriano - D. Carrico, S. Kjaer, S. Gomez - Q. Promes, I. Amadou, E. Banega (77' W. Ben Yedder), Roque Mesa (77' F. Vazquez), G. Arana (84' Bryan Gil) - Andre Silva, P. Sarabia

Szkoleniowiec "Dumy Katalonii" wyciągnął wnioski z pierwszej potyczki, wyszedł ze swojego laboratorium rodem z "The Breaking Bad" i zaprzestał eksperymentowania. Na dzisiejsze spotkanie desygnował praktycznie najsilniejszą jedenastkę, a jedynym odpoczywającym był Marc-Andre Ter Stegen. Pierwsze minuty to był napór ze strony Barcelony, a na potwierdzenie przedstawię statystykę dot. rzutów rożnych - cztery kornery w dwie minuty! To już zapowiadało trudny wieczór dla Andaluzyjczyków.

A prawdziwy koszmar rozpoczął się w 13. minucie, gdy Quincy Promes trafił w nogi przeciwnika, a samo przewinienie miało miejsce w polu karnym i Barcelona była o krok od zmniejszenia strat. Warto w tym miejscu pochwalić gest Lionela Messiego, który postanowił oddać rzut karny i pozwolić Coutinho wykonać jedenastkę. Brazylijczyk, który ostatnio jest mocno krytykowany, pokonał bezproblemowo bramkarza i tablica wyników na Camp Nou wskazywała wynik - 1:0 dla gospodarzy.

Zimny prysznic na rozgrzane głowy Cules mógł nadejść bardzo szybko, bo w 25. minucie został odgwizdany kolejny karny, ale tym razem dla Sevilli. Stało się jednak coś niespodziewanego - Ever Banega nie wykorzystał jedenastki! Argentyńczyk nie wykorzystał pierwszego rzutu karnego od momentu transferu do zespołu ze stolicy Andaluzji (do tej pory miał 12 celnych strzałów z wapna). 

Stara piłkarska maksyma mówi, że "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić" i nie musieliśmy zbyt długo czekać. Po zaledwie czterech minutach od faulu Pique, Arthur wykazał się świetnym przeglądem pola i zagrał prostopadłą piłkę do Ivana Rakiticia, a Chorwat wyrównał stan rywalizacji. Były piłkarz Sevilli zasługuje na słowa uznania za idealne wybiegnięcie za linię obrony. Dzięki temu, wykończenie było wręcz formalnością. Pierwsza połowa wskazywała na to, że czeka nas kolejna dogrywka. 

Messi i spółka mieli jednak inne plany na wieczór i zakasali rękawy, by wziąć się do roboty. Efekt? W 120 sekund zrobiło się 4:0 dla "Blaugrany". W ten styczniowy wieczór, wszystkich najbardziej rozgrzał występ Philippe Coutinho. Przy okazji trzeciej bramki dla gospodarzy, mieliśmy małe wspomnienia z przeszłości, bo akcje duetu Suarez/Coutinho już gdzieś widzieliśmy... prawda, Liverpoolu? Piłkarze z Ameryki Południowej zamienili się jednak rolami, które są im zasadniczo przypisane - Urugwajczyk asystował, a Brazylijczyk strzelał.

Czwarty gol wyglądał, jakby został wyciągnięty rodem z treningu. Messi był otoczony przez kilku obrońców, ale dzięki temu zrobiła się ogromna luka w polu karnym, którą wypatrzył Sergi Roberto i po chwili Hiszpan wpisał się na listę strzelców. 

Nadszedł moment, gdy Camp Nou zamarło - Sevilla strzeliła kontaktowego gola. Bramka autorstwa Arany to efekt rozluźnienia, które wkradło się w szeregi Barcelony, ale nie trwało to zbyt długo. Do końca spotkania, podopieczni Ernesto Valverde kontrowali w pełni przebieg tego pojedynku i powiększyli swoją (i tak wyraźną już) przewagę. W regulaminowym czasie gry, ofensywne wejście w pole karne zaliczył Jordi Alba i wypatrzył Luisa Suareza, a napastnik jedynie dołożył nogę i mógł cieszyć się ze swojego trafienia.

Ostatnia akcja dająca bramkę przypominała Barcelonę z czasów, gdy prowadził ją Pep Guardiola. Swoboda w prowadzeniu piłki była porażająca, a zawodnicy Sevilli sprawiali wrażenie biernych widzów. Kibice oglądający to spotkanie w telewizorze mogli poczuć się jakby obserwowali Bandersnatch - sami praktycznie mogli wybrać autora tego gola, bo tak dużo było alternatyw w polu karnym. Uczestnikami rozegranej sytuacji byli Arturo Vidal, Luis Suarez, Gerard Pique, Jordi Alba oraz Leo Messi. Gwoli formalności, w protokole sędziowskim znajdzie się nazwisko tego ostatniego. Proszę państwa - to była zachwycająca próbka tiki-taka.

Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.

Najnowsze

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej
-
+8
+8
+
Udostępnij
Główne
10-05-2024

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej

FATALNY błąd Kamila Grabary.... [VIDEO]
-
+6
+6
+
Udostępnij
Video
17-05-2024

FATALNY błąd Kamila Grabary.... [VIDEO]

SZOKUJĄCE WIEŚCI z Barcelony! Zarząd jest wściekły...
-
+15
+15
+
Udostępnij
Grafiki
17-05-2024

SZOKUJĄCE WIEŚCI z Barcelony! Zarząd jest wściekły...

TAK STRZELA Fermin Lopez na 1-0 z Almerią! [VIDEO]
-
+14
+14
+
Udostępnij
Grafiki
16-05-2024

TAK STRZELA Fermin Lopez na 1-0 z Almerią! [VIDEO]

POTĘŻNE nogi u Ihlasa Bebou O.o
-
+39
+39
+
Udostępnij
Grafiki
16-05-2024

POTĘŻNE nogi u Ihlasa Bebou O.o

Klara (23 l.) ZACHĘCA Erika Exposito na transfer do Legii XD
-
+50
+50
+
Udostępnij
Grafiki
16-05-2024

Klara (23 l.) ZACHĘCA Erika Exposito na transfer do Legii XD

Ten piłkarz to NOWA OBSESJA Xaviego!
-
+32
+32
+
Udostępnij
Grafiki
16-05-2024

Ten piłkarz to NOWA OBSESJA Xaviego!

''POŚCIG'' za nieproszonym gościem na meczu w MLS xD [VIDEO]
-
+36
+36
+
Udostępnij
Video
16-05-2024

''POŚCIG'' za nieproszonym gościem na meczu w MLS xD [VIDEO]

W taki sposób Endrick DOZNAŁ KONTUZJI i opuścił boisko na noszach [VIDEO]
-
+25
+25
+
Udostępnij
Video
16-05-2024

W taki sposób Endrick DOZNAŁ KONTUZJI i opuścił boisko na noszach [VIDEO]

GABLOTA Pinsoglio po 5. meczach w barwach Juve xD
-
+27
+27
+
Udostępnij
Grafiki
16-05-2024

GABLOTA Pinsoglio po 5. meczach w barwach Juve xD