Przed nami derby Baskonii - zapowiedź 22. kolejki LaLiga
Ten weekend, w przeciwieństwie do poprzedniego, obfituje w kilka ciekawych spotkań, na czele z derbami Baskonii. Emocji z pewnością nie zabraknie, przetasowań w tabeli również, więc nie pozostaje nic innego, jak zasiąść przed ekranami i napawać swoje oczy tym, co mają dla nas hiszpańskie boiska w tym tygodniu.
Levante - Getafe (sobota, 13:00)
Getafe może pochwalić się drugą najlepszą defensywą w lidze. Ekipa Pepe Bordalasa straciła w tym sezonie tylko 18 bramek, w 21 kolejkach, co jest naprawdę fantastycznym wynikiem. Nikogo więc nie powinno dziwić 6 miejsce w tabeli. Ostatnio punktują tam, gdzie mogą. Ulegają tak naprawdę jedynie najlepszym ekipom, a to oznacza, że będą się bić do końca o europejskie puchary. I fajnie, zawsze to jakiś powiew świeżości. Jeśli chodzi o Levante, to nieco spuścili z tonu, więc o powrót do czołówki może być ciężko. Wydawało się, że w tym sezonie powalczą o coś więcej niż środek tabeli, a na ten moment zajmują 12 miejsce. Nie wróżę im sukcesu w nadchodzącym spotkaniu i stawiam na gości.
Real Sociedad - Athletic Club (sobota, 16:15)
Derby Baskonii to jeden z najbardziej ekscytujących meczów w Hiszpanii. Nie ważne w jakiej formie są oba zespoły, ilu kontuzjowanych zawodników jest po jednej lub drugiej stronie. To spotkanie, w którym emocje zawsze sięgają zenitu, a na boisku obserwujemy walkę do ostatniej kropli krwi. Pozycja absolutnie obowiązkowa dla każdego sympatyka ligi hiszpańskiej. Bliżsi mojemu sercu są goście, więc mam nadzieję, że wygrają. Po cichu liczę, że uda im się wedrzeć do europejskich pucharów.
Barcelona - Valencia (sobota, 18:30)
Normalnie postawiłbym na Barcelonę, ale po tym, co ostatnio zrobiła Valencia, liczę na małą niespodziankę. A jeśli nie wiecie co miało miejsce, to już wam mówię. Otóż "Nietoperze", w ćwierćfinale Pucharu Króla, mierzyli się z Getafe. Pierwszy mecz przegrali 0:1, a w drugim spotkaniu stracili bramkę już w pierwszej minucie, więc sytuacja wyglądała naprawdę beznadziejnie. Podopieczni Marcelino potrzebowali do awansu trzech bramek. W 61 minucie strzelili pierwszą, a przez następne pół godziny wynik nie uległ zmianie. Okazało się jednak, że Valencia awansowała dalej. Dwie bramki, w 92 i 93 minucie, zdobył Rodrigo, który zresztą zanotował hattricka w tym meczu. Takie zwycięstwa muszą wywoływać dodatkowe pokłady motywacji. Z drugiej strony, trudno mówić o pokonaniu Barcelony, która w pierwszym meczu, w ramach Pucharu Króla, przegrywa z Sevillą 0:2, a w drugim wygrywa 6:1. Nie da się ukryć, że "Duma Katalonii" pewnie zmierza po 26 mistrzostwo Hiszpanii i nie zamierza z nikim dzielić się punktami. Tak czy siak, jak już wspomniałem, liczę na niespodziankę.
Celta Vigo - Sevilla (sobota, 20:45)
W tym meczu stawiam na Andaluzyjczyków. Wspomniana porażka z Barceloną mogła ich trochę przybić, ale kiedy patrzę na formę Celty, to po prostu nie wyobrażam sobie scenariusza, w którym ekipa Pablo Machina przegrywa to spotkanie. Co było, to było, ale teraz Sevilla musi skupić się na walce o Ligę Mistrzów. Ich przewaga nad resztą stawki nie jest duża, więc każde potknięcie może skutkować spadkiem w tabeli. A na to nie mogą sobie pozwolić.
Villarreal - Espanyol (niedziela, 12:00)
Oba zespoły są w kiepskiej formie i tak naprawdę ciężko jest wskazać faworyta. Wiadomo tyle, że "Żółta Łódź Podwodna" ma nóż na gardle. 5 punktów straty do miejsca nad strefą spadkową, to zdecydowanie sytuacja, której żaden zespół nie zazdrości. No, może poza Hueską. Z kolei drużyna z Barcelony, która miała walczyć o europejskie puchary, z hukiem zleciała do dolnej części tabeli. Tabeli, która nadal jest dość płaska i w trakcie 2-3 kolejek wszystko może się pozmieniać. Między 7 i 17 miejscem jest tylko 8 punktów różnicy. Jak już wspomniałem, nie widzę wyraźnego faworyta, więc stawiam na remis.
Real Betis - Atletico Madryt (niedziela, 16:15)
A tutaj z kolei nie mam absolutnie żadnego problemu, ze wskazaniem zwycięzcy. Mowa oczywiście o Atleti. Drużyny Quique Setiena grają radosny futbol, przyjemny dla oka, ale często kończy się to niepowodzeniami, zwłaszcza z zespołami, które potrafią wykorzystać najmniejszą słabość. A z pewnością ekipa Diego Simeone jest takim zespołem. "Rojiblancos" mogą czekać, męczyć się, cierpieć, ale w końcu zadadzą jeden cios, który okazuje się być tym ostatecznym. No i wiadomo, że wciąż liczą się w walce o mistrzostwo, tracąc do Barcelony 5 punktów.
Eibar - Girona (niedziela, 18:30)
Zdecydowanie jedno z dwóch najmniej ciekawych spotkań w tej serii gier. Girona jest w kiepskiej formie. Od 10 grudnia zeszłego roku, ekipa z Katalonii notuje same remisy i porażki, więc ciężko patrzeć w przyszłość z optymizmem. Z drugiej strony, kiedyś musi nastąpić przełamanie, ale czy Eibar jest odpowiednim rywalem, by tego dokonać? Nie byłbym tego taki pewien. Co prawda niedawno sami zakończyli serię bez zwycięstwa, ale wydaje mi się, że prezentują lepszą piłkę niż Girona. Trybuny z pewnością też pomogą odnieść sukces. Mimo, że nie jestem jakoś specjalnie do tego wyboru przekonany, to stawiam na gospodarzy.
Real Madryt - Deportivo Alaves (niedziela, 20:45)
Liga Mistrzów coraz bliżej, więc zgodnie z przewidywaniami, "Królewscy" prezentują się coraz lepiej. Niektórzy nawet już po cichu zaczynają marzyć o kolejnym tryumfie w Pucharze Europy. Cóż, ja zawsze wierzę w najlepsze scenariusze, ale co innego wiara, a co innego obiektywne spojrzenie na sprawę. Nie wybiegajmy jednak za bardzo w przyszłość. Powiem tylko tyle, że Real Madryt ma przed sobą bardzo trudny terminarz. Najpierw klasyk w półfinale Pucharu Króla, później derby Madrytu w lidze, a na koniec 1/8 LM z Ajaxem Amsterdam. Jeśli chodzi jednak o mecz z Alaves, to oczywiście stawiam na "Królewskich", tym bardziej, że Alaves nie prezentuje się ostatnio dobrze i wydaje się, że lada moment może wypaść z walki o europejskie puchary.
Rayo Vallecano - Leganes (poniedziałek, 21:00)
W ostatnim czasie gospodarze odwalili kawał dobrej roboty. Wydostali się ze strefy spadkowej, wygrywają mecze z lepszymi ekipami, a to pokazuje, że czasem warto przeczekać kryzys i zaufać trenerowi. Leganes to bezpośredni rywal Rayo w walce o utrzymanie, więc z pewnością czeka nas interesujące spotkanie. Obie ekipy mają tyle samo punktów, ale to goście legitymują się lepszym bilansem bramkowym. Co prawda ujemnym, ale wciąż lepszym. Jeśli jednak spojrzymy na formę obu zespołów, to gospodarze wydają się być wyraźnym faworytem. I właśnie w ich stronę pójdę, stawiając na ich zwycięstwo.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o 22 kolejkę ligi hiszpańskiej. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie, ale szczególnie polecam obejrzeć derby Baskonii. Podsumowanie tej serii gier, jak zwykle, w poniedziałek.