Barcelona gubi punkty na Camp Nou
Uff, co to był za mecz dzisiaj na Camp Nou. Blaugrana podejmowała dziś na własnym boisku Nietoperze z Valencii. Mieliśmy ciekawe akcje, bramki ale i niestety też złe decyzje sędziego, do których, będąc kibicem La Liga, już się przyzwyczaiłem. Niemniej jednak zapraszam na opis tego spotkania.
Składy:
FC Barcelona: ter Stegen - Roberto, Vermaelen, Pique, Semedo (46' Alba) - Vidal, Rakitic, Alena (66' Arthur) - Coutinho (84' Malcom), Suarez, Messi
Valencia CF: Neto - Lato, Paulista, Garay, Piccini - Cheryshev, Parejo, Coquelin (72' Kondogbia), Wass - Gameiro (40' Torres), Rodrigo (79' Mina)
Dzisiejsze spotkanie ligowe poprzedziły bardzo interesujące spotkania obu drużyn w Pucharze Króla. Valencia była dodatkowo zmotywowana wygraną a i warto przypomnieć, że defensywa Valencii należy do jednej z najszczelniejszych, albowiem ustępują miejsca jedynie Atletico. I tę defensywę było widać już w pierwszej połowie. Ta jednak rozpoczęła się z grubej rury i należała o dziwo nie do Barcelony, a do przyjezdnych sąsiadów. Już po trzech minutach Nietoperze mieli dwie dogodne sytuacje do strzelenia bramki. W obu przypadkach ostatnim przystankiem był Marc Andre ter Stegen, lub słupek. Niefart.
Barcelona zaczęła w swoim klasycznym tempie budować swój atak, jednak przez szczelne i dokładne ustawienie Valencii, niewiele z tego wynikało. Na plus można stwierdzić fakt, że Barcelona była stale w ruchu i roszadowała na skrzydłach. Ogólnie fajnie było zobaczyć nieco odświeżony skład, z Carlesem Aleną w pomocy. Przez 24 minuty Blaugrana miała ten mecz pod kontrolą. Minuta nie jest przypadkowa, ponieważ właśnie w tej minucie Valencia przeprowadziła zabójczą kontrę i Gameiro perfekcyjnie zakończył akcję po podaniu Rodrigo. Warto dodać, że sędzia się tutaj nie do końca popisał odgwizdując kontrowersyjny faul tuż przed kontrą. Ale mamy 1:0 i tamta sytuacja odchodzi w zapomnienie.
Kilka minut później byliśmy świadkiem drastycznego jak na ten sport wypadku. Często zdarza się, że zawodnicy niechcący zderzą się głowami. Nie tak często zdarza się jednak, że rozlewa się niewinna krew. A tak było w przypadku Pique i Gameiro. Podczas gdy ten pierwszy po kilku minutach wrócił na boisko, to Gameiro już niestety musiał opuścić plac gry, ze względów bezpieczeństwa i potężnej opuchlizny nad okiem. Nigdy nie ogląda się takich rzeczy przyjemnie, dlatego życzymy Kevinowi bezbolesnej kuracji i powrotu na boisko. Apropo boiska, to wracamy szybciutko bo mamy 31 minutę i rzut karny dla Valencii. Sergi Roberto został zmuszony do faulowania Wassa, za co otrzymał żółtą kartkę. Do piłki na jedenastym metrze podchodzi nie kto inny niż Parejo i pewnym strzałem w lewą boczną siatkę ustala wynik na 2:0. Szok dla Barcelony, szczególnie na własnym boisku.
Barcelona nie zatraciła jednak ducha walki i starała się atakować jeszcze bardziej. I opłaciło im się to, ponieważ już 5 minut po golu Parejo, sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy po faulu na Nelsonie Semedo. Dodam tylko, że bardzo fajnie ogląda się go i z przodu i na boku obrony. Będą z niego ludzie. Wracając do karnego, do piłki podszedł nie kto inny niż sam Maestro Messi. Znając nieudolność w rzutach karnych Argentyńczyka, tym razem mogliśmy oglądać oazę spokoju w głowie Leo, który odczekał bramkarza i spokojnym strzałem po ziemi strzela swoją bramkę nr. 20 w tym sezonie La Liga, kosmos. Do końca pierwszej i bardzo intensywnej pierwszej połowy wynik się nie zmienił.
W drugiej połowie Barcelona wyszła na boisko wyraźnie podrażniona i było to widać już w pierwszych minutach meczu, gdzie o krok od wyrównania był znów Leo Messi. Valencia postanowiła się jednak nie poddawać i stwarzać sobie kolejne okazje. Szkoda by było zmarnować okazję na cenne trzy punkty i to jeszcze na takim stadionie jak Camp Nou. W 63 minucie Rodrigo miał fenomenalną okazję na zamknięcie wyniku, jednak kolejny raz czujny na swoim posterunku był ter Stegen, który można śmiało stwierdzić, jest półkę wyżej niż Manuel Neuer w swoim kraju. Jak to mówią, niewykorzystane szanse lubią się mścić, zaledwie kilkadziesiąt sekund później, obviously gola na 2:2 po ładnym odegraniu piętą przez Vidala, zza pola karnego golazo zdobywa Lionel Messi. Za każdym razem niezwykle przyjemnie ogląda się tą systematyczność i pozwolę sobie zacytować mojego serdecznego kumpla, kibica Realu "pół życia mi śmieć psuje". Cóż, życie.
Do końca meczu zostało niewiele mniej niż pół godziny i było widać, że gra nieco "siadła". Co prawda dalej była wymiana ciosów, oko za oko, ale bardzo niewiele z tego wynikało. Czasem brakowało wykończenia, czasem szczęścia, czasem obu. Do końca meczu wynik już nie uległ zmianie, Valencia kradnie Barcelonie punkcik na wyjeździe. Czy ten mecz się podobał? Jak najbardziej. Mimo remisu, było dużo dynamiki i też w końcu jakaś odmiana. Barcelona musiała się sporo nagimnastykować i po tylu spotkaniach, gdzie była dominacja, nadszedł trudniejszy mecz. Na dzisiaj to tyle, ja się z Wami żegnam. Żegnam.
FC Barcelona 2:2 Valencia CF
0:1 24' Gameiro
0:2 32' Parejo
1:2 39' Messi
2:2 64' Messi