Zgodnie z planem - Real pokonał Alaves
Real Madryt pewnie wygrywa z Deportivo Alaves 3:0. Gra "Królewskich" wyglądała naprawdę dobrze, więc można patrzeć w przyszłość z optymizmem. Wysoka forma cieszy tym bardziej, że przed "Blancos" naprawdę ciężkie dni, patrząc na terminarz.
Składy:
Real Madryt: Courtois; Odriozola - Nacho - Ramos - Reguilon; Modrić - Casemiro - Ceballos; Bale (Asensio 63') - Benzema (Mariano 75') - Vinicius (Isco 87').
Deportivo Alavés: Pacheco; Vigaray - Laguardia - Maripan - Duarte; Pina - Manu (Guidetti 81') - Wakaso; Jony - Calleri (Blanco 81') - Burgui (Rolan 67').
Kolejny raz byliśmy świadkami mocnego początku w wykonaniu "Królewskich". Santiago Solari przyzwyczaił nas już do tego, że od swoich podopiecznych wymaga wysokiego pressingu w pierwszych 15 minutach spotkania. Argentyńczyk wyznaje zasadę, że im szybciej zdobędzie się pierwszą bramkę, tym wcześniej będzie można zacząć kontrolować spotkanie i układać grę po swojemu.
Real dominował właściwie przez całą pierwszą połowę. Posiadanie piłki na poziomie 75%, co przecież nie jest tak częstym widokiem, jeśli chodzi o "Blancos". Cierpliwe kreowanie akcji to jest coś, czego brakowało w pierwszej części sezonu. Widać, że obecnie zawodnicy grają z większą pewnością i przekonaniem, że prędzej czy później uda im się strzelić gola. A wiara we własne umiejętności jest niezwykle ważna.
Pierwszą i zarazem jedyną bramkę, w pierwszej połowie, zdobył Benzema. Akcja lewą stroną, wymiana piłek pomiędzy Reguilonem i Viniciusem, w końcu ten pierwszy wykłada piłkę na mniej więcej 5 metr od bramki i Francuzowi pozostaje jedynie dopełnić formalności. Cała trójka, która brała w tej akcji, jest ostatnio w świetnej dyspozycji. O Brazylijczyku i Benzemie wszyscy doskonale wiemy, ale Reguilon rośnie z meczu na mecz, pod nieobecność Marcelo. Jego początki nie wyglądały zadowalająco, a już teraz można powiedzieć, że chłopak niesamowicie się rozwinął.
Goście nie byli w stanie stworzyć właściwie żadnego zagrożenia, więc Courtois pewnie trochę nudził się na bramce. Wszystkie ataki Alaves był neutralizowane zazwyczaj kilkadziesiąt metrów od bramki Realu Madryt. Świetnie wyglądał zwłaszcza Sergio Ramos, który raz po raz przerywał akcje i wybijał rywali z rytmu.
W drugiej połowie ekipa Abelardo zdecydowanie przycisnęła. Byli w stanie stworzyć sobie kilka całkiem dobrych sytuacji, ale nie zdołali przekuć ich w choćby jednego gola. Na wyróżnienie w ekipie gości zasługuje Laguardia, który tak naprawdę trzymał całą obronę Alaves. Oczywiście, goście nie ustrzegli się błędów, ale jeśli kogoś można wyróżnić, to jest to właśnie 29-letni stoper.
Real wciąż atakował, ale pomimo wielu sytuacji, brakowało wykończenia. Ta sztuka udała się dopiero w 80 minucie. Asensio pomknął prawą stroną, wrzucił piłkę w pole karne, obrońcy Alaves nie zdołali jej wybić, z czego skorzystał Vinicius, który oprócz asysty drugiego stopnia, zapisał się na liście strzelców.
W końcówce kolejną bramkę dołożył Mariano. Świetna piłka od Isco, na wolne pole, do Odriozoli, Hiszpan wrzucił futbolówkę w pole karne, tam już czekał Dominikańczyk, który mocnym strzałem głową nie dał absolutnie żadnych szans bramkarzowi gości.
Podsumowując, dzisiejsze starcie było kolejnym spotkaniem w wykonaniu "Królewskich", z którego fani mogą być zadowoleni. Benzema podtrzymał swoją passę strzelecką, Vinicius po raz kolejny zaprezentował się z dobrej strony. Obrona również wyglądała solidnie, więc nie ma powodów do zmartwień przed pucharowym starciem z Barceloną.