Mógł być drugim Boatengiem, ale odmówił Barcelonie
Latem wszyscy łapaliśmy się za głowę, kiedy nie dowierzaliśmy, że Eric Choupo - Moting przeszedł do Paris Saint-Germain. Kameruńczyk nie miał bowiem papierów na taki transfer, ale posiadał dobrego agenta, który mu tę transakcję ogarnął. Wydawało się, że trudno będzie ten wyczyn pobić i mniej zasłużonego transferu miernego zawodnika do wielkiego zespołu nie zobaczymy już prędko. No i mieliśmy rację. Wydawało nam się.
Tej zimy Barcelona przebiła Paryżan i to w sposób znaczący. Mówiło się, że "Blaugrana" szuka nowego pomocnika, potem pojawiały się plotki, ze już rozgląda się za następcą dla Suareza, więc w stolicy Katalonii ktoś wpadł na genialny pomysł. Czemu by nie sprowadzić zawodnika, który może grać na obydwu pozycjach? W zamyśle pomysł jest genialny, ale z wykonaniem był już pewien problem. Nie łatwo jest przecież znaleźć piłkarza o takiej charakterystyce i to jeszcze na poziomie Barcelony. Katalończycy postawili sobie jednak widocznie za punkt honoru zakupienie kogoś takiego, więc z pewnych warunków zrezygnowali. Poziom był jednym z nich, dlatego zakupili Kevina Prince'a Botaenga. Wszyscy byliśmy w ciężkim szoku, że Ghańczyk przywdzieje trykot "Blaugrany" i zrobił to jeszcze szybciej, niż nam się wydawało, przez co stał się najbardziej niedorzecznym transferem tego sezonu.
Okazuje się jednak, że to wcale nie musiał być jedyny hit, którym mogła pochwalić się Barcelona. Katalończycy mają bowiem bardzo pokręconą politykę kadrową ostatnimi czasy i głupich pomysłów na wzmocnienia, które miałyby sens osiem lat temu mają mnóstwo. Boateng akurat doszedł do skutku, ale ponoć bardzo blisko realizacji była też inna transakcja. "AS" podaje, że Martin Skrtel odmówił tego transferu, choć kluby miały być dogadane. Fenerbahce prawdopodobnie zobaczyło satysfakcjonujące ich pieniądze, których notabene nie musiało być dużo, więc się zgodziło. Dlaczego jednak nie przystał na to Słowak? Nie wiadomo, możemy jedynie przypuszczać, że po prostu nie chciał robić z siebie pośmiewiska, dlatego warto pogratulować zdrowego rozsądku chociaż samemu piłkarzowi.