Courtois o Bale'u: ''W szatni nie jest zbyt popularny"
Thibaut Courtois jest w Realu Madryt od niedawna, ale już teraz jego słowa mogą wzbudzić sporo uwagi. Przecież jeżeli w przestrzeni publicznej pojawiają się opinie na temat Garetha Bale’a wygłaszane przez jego kolegów z zespołu, to nie można obok tego przejść obojętnie…
Bramkarz „Królewskich” wyjawił ostatnio pewne sprawy dziennikarzowi belgijskiej gazety „HLN”, co podłapało bardzo szybko „Daily Mail”. Ale już teraz rzuciło się mu w oczy, że Walijczyk niekoniecznie mocno integruje się z resztą szatni. Można było się nawet pokusić o interpretację, że „książę Walii/książę Estadio Mestalla” nie jest zbyt popularną personą w ekipie Realu Madryt. Umówmy się – nie jest to ponownie zbyt dobra wiadomość dla broniących Bale’a i jego obecności w jednym z najlepszych klubów świata. Wielu ludzi nawet po 6 latach wciąż będzie mu wypominać, że płacąc za niego tyle pieniędzy, powinien on grać na miarę potencjału Messiego/Ronaldo.
Thibaut Courtois zresztą zapytany został o to, jakim jednym słowem określiłby walijskiego piłkarza – odpowiedział „golfista”.
Dodał jednak później (co w sumie jest trochę zaprzeczeniem siebie samego ze strony Thibaut, ale OK – przyp. red.):
Ciężko ocenić jednak go jednym słowem. Jest bardzo utalentowany i naprawdę szkoda, że jego umiejętności są ciągle przez coś jakby blokowane.
Wracając do Bale’a, warto pamiętać, że dziennikarze i obserwatorzy LaLiga zauważyli u niego brak postępów w nauce języka hiszpańskiego. Umówmy się – jeżeli ktoś umiał nauczyć się angielskiego (trudniejszy niż hiszpański), to powinien nie mieć problemów z ogarnięciem akurat tego języka, który jest uważany za jeden z prostszych do nauki. Niemniej, nawet Marcelo ostatnio również narzekał na to, że z Balem ciężko jest porozmawiać na bardziej skomplikowane tematy, bo po prostu hiszpańskiego to on tylko liznął.
Czas na jeszcze jedną ciekawostkę ze strony Thibauta Courtois (cytaty wciąż za „Daily Mail”):
Ja żyję na zasadzie podobnej jak rodowici madrytczycy. Jadam późno, chodzę spać późno – taka jest u nich kolej życia. Natomiast mieliśmy taką sytuację, że wychodziliśmy całą drużyną na kolację. Nie pojawili się Toni Kroos i… właśnie Bale. Mówili, że to za późna godzina na spotkanie, a byliśmy umówieni na 21:30 – jedzenie o 22:15, kawa o północy. Tak miało być. Wiecie, chodzimy spać o 1:00 w nocy. Treningi mamy zaplanowane na 11:00. Jak dla mnie – to idealna godzina. A co robi Bale? Mówi, że nie przyjdzie, bo o 23:00 to on kładzie się spać.
Wnioski wyciągnijcie sobie sami...