Marcelo nie wyklucza odejścia z Realu Madryt
Jeszcze niedawno kibice Realu Madryt stanęliby murem za Marcelo. Teraz jednak Brazylijczyk jest obiektem hejtu i kpin ze strony kibiców "Królewskich". Oczywiście nie bez przyczyny, bo najlepszym podsumowaniem jego formy w ostatnim czasie, jest to, że do pierwszego składu Realu zaczyna się przebijać Sergio Reguilón, który jeszcze rok temu był zawodnikiem Castilli. Marcelo przeżywa jedne z najtrudniejszych chwil odkąd trafił do Madrytu, traci zaufanie kibiców i powoli zaczyna myśleć o tym, że jego czas na Santiago Bernabeu dobiega końca...
Dziennikarz Juanma Castaño poinformował ostatnio, że Brazylijczyk rozmawiał ostatnio z dyrektorem generalnym Realu Madryt, José Ángelem Sánchezem. Brazylijczyk miał wyrazić swoje niezadowolenie z powodu krytyki, która spada na niego w ostatnim czasie. Obrońca poinformował Sáncheza, że jeśli sytuacja się nie zmieni, to po sezonie może opuścić szeregi Realu. Cała sytuacja nabiera wiarygodności, bo niedawno media rozpisywały się o zainteresowaniu ze strony Juventusu, a sam Marcelo udzielił wywiadu, w którym nie wykluczał odejścia z Realu.
To nie jest sezon marzeń "Królewskich", a elementów, które zawodzą w tym zespole jest wiele. Nie ma ciągłości formy, są tylko jakieś krótkie okresy dobrej gry, czy kilku udanych meczów. Marcelo w ostatnim czasie wyrósł na jednego z głównych winowajców (wcześniej obrywali np. Marco Asensio czy Isco). Być może to już koniec przygody tego piłkarza w Madrycie, a może nie. W moim odczuciu trudno to ocenić, bo obecnie w Realu jest po prostu wielu piłkarzy, którzy zawodzą i jest to raczej mało prawdopodobne, że wszyscy opuszczą klub po sezonie. Marcelo w swojej najlepszej formie był w absolutnym TOP bocznych obrońców, ale może faktycznie pora na zmianę. Tak czy owak, trzeba po prostu poczekać na koniec sezonu. Po pierwsze dlatego, że sam piłkarz uzależnia swoje odejście od tego, jak się potoczy jego pozostała część, a po drugie, dlatego, że do lata może się znaleźć kolejny główny winowajca słabych wyników "Królewskich" i zapomnimy o Marcelo do tego czasu.