Pogrom na Ramon Sanchez-Pizjuan!
Barcelona za sprawą nadpiłkarza - Lionela Messiego - wygrała dziś z Sevillą 2:4. Był to bardzo otwarty i ostry mecz, bo kartki w drugiej połowie były rozdawane na lewo i prawo.
Składy:
- Sevilla: Vaclik - Mercado, Kjaer, Gomez - Jesus Navas, Banega, Rog, Wöber - Sarabia, Promes - Ben Yedder
- Barcelona: ter Stegen - Semedo, Piqué, Umtiti, Alba - Vidal, Busquets, Rakitic - Messi, Suarez, Coutinho
Bardzo szybko gospodarze zagrozili bramce Marc-Andre ter Stegena, bo już w 50. sekundzie Quincy Promes oddał celny strzał. Holender był jednak na spalonym i strzelił wprost w niemieckiego bramkarza, więc fani FC Barcelony mogli odetchnąć z ulgą. Jak się okazało, to był sygnał, że Sevilla zmierza w tym meczu po trzy punkty i bardzo szybko to udowodniła. W 22. minucie Jesus Navas strzelił swoją pierwszą bramkę w sezonie. Jordi Alba nie był w stanie go upilnować, przez co były piłkarz Manchesteru City dał prowadzenie swojej drużynie w tym spotkaniu.
Na całe szczęście Barcelona posiada takiego ni to boga, ni to człowieka. Nazywa się Messi i już cztery minuty po bramce Navasa wyrównał stan gry. Kapitan Blaugrany uderzył z półwoleja po dośrodkowaniu Ivana Rakiticia z lewej strony. Żaden bramkarz nie miałby szans interweniować przy strzale Argentyńczyka. Jednak ten człowiek nie może być wszędzie, a szkoda, bo środek pola Barcy wyglądał dziś okropnie i przez to w 42. minucie gry padła bramka na 2:1. Pablo Sarabia dośrodkował piłkę po ziemi do Gabriela Mercado, a ten pewnym strzałem pokonał ter Stegena.
Po przerwie mogliśmy oglądać już inny mecz. Goście doszli do głosu za sprawą zmian i Sevilla znalazła się pod ścianą. Zawodnicy Barcelony grali bardzo szybką piłkę, przez co ich przeciwnicy byli zmuszeni do faulowania. To jednak nie powstrzymało wyżej wymienionego Messiego do ustrzelenia kolejnych bramek. Przy pierwszej, która padła w 67' minucie, obsłużył go Ousmane Dembele, a Argentyńczyk z prawej nogi zawinął takiego rogala, że głowa mała. Tomas Vaclik miał za krótkie ręce, aby sparować to uderzenie poza boisko, przez co padła bramka kolejki. 32-latek skompletował swojego 50. hattricka w karierze w 85. minucie i położył swoich przeciwników na deski. Wykorzystał błąd obrony i przechwycił piłkę przed bramkarzem Sevilli. Minął go prostym zwodem i strzelił na pustą bramkę. Pan Piłkarz.
Kiedy już się zdawało, że mecz jest zamknięty, ten sam Messi posłał idealną prostopadłą piłkę w 93. minucie gry do Luisa Suareza. Ten nie wahał się ani sekundy i przelobował bramkarza rywali. Trybuny na Ramon Sanchez-Pizjuan ucichły.