Agent Bale'a wyjaśnia jego przyszłość
Zostanie czy odejdzie? To najczęściej wypowiadane w ostatnim czasie słowa pod adresem Garetha Bale'a. Walijczyk po odejściu z Realu Madryt Cristiano Ronaldo, miał wejść w buty po Portugalczyku i stać się pierwszoplanową postacią "Królewskich". Jak pokazał czas, Bale nie zdążył wyjść z cienia Ronaldo, a już wszedł w cień młodego Viniciusa Juniora, który dominuje go w większości aspektów. Nie najlepsza forma oraz kontuzje sprawiły, że w ostatnim czasie bardzo dużo mówiło się o ewentualnym odejściu Walijczyka z Santiago Bernabeu.
W ciągu ostatnich tygodni wśród zainteresowanych usługami skrzydłowego Realu Madryt, wymieniano naprawdę ciekawe klubu z Manchesterem United czy Milanem na czele. Kibice z Mediolanu już wyobrażali sobie, jak duet Bale-Piątek będzie niszczył ligowych rywali i przybliży ich do sukcesów osiąganych przed laty. Podobny schemat rozważała również grupa ludzi z Manchesteru, którzy w Walijczyku widzą idealnego zastępcę dla Alexisa Sancheza, który od momentu przenosin z Arsenalu, nie zdążył im zaprezentować niczego ciekawego. Wiele jednak wskazuje na to, że ani kibice Milanu, ani Manchesteru nie ujrzą 29-latka w roli gwiazdy, a wszystko za sprawą agenta Bale'a, który postanowił nieco wypowiedzieć się na temat przyszłości swojego klienta.
Według niego Walijczyk czuje się w Madrycie świetnie, ma dobry kontakt z kolegami, nieźle posługuje się językiem hiszpańskim i nie zamierza wynosić się z Madrytu. W sumie nie ma co się dziwić. Bale pomimo tego, że nie jest w najlepszej formie, to nie ma zbyt wielkiej konkurencji, co jest dla niego z pewnością na rękę. Nieco wątpliwości mogą budzić słowa na temat niezłej znajomości języka hiszpańskiego przez Bale'a. Warto pamiętać, że nie tak dawno, zawodnicy Realu narzekali na to, że Walijczyk nie posługuje się najlepiej tym językiem i czasem są z nim problemy. Oczywiście nie wiemy, jak jest naprawdę, gdyż dopóki z nim nie pogadamy, to się nie dowiemy. Wiemy natomiast to, że odejścia 29-latka z Realu jest coraz mniej prawdopodobne i kibice "Królewskich" wciąż będą mogli podziwiać "szklankę".