Rozstanie i możliwy powrót w Sevilli
Przerwa na mecze reprezentacji bardzo często zwiastuje zmiany na stołkach trenerskich. Tym razem również nie obyło się bez zmian. Co raz gorsza postawa w lidze, blamaż w Lidze Europy, co Sevilli na tym etapie nie powinno się przytrafić. Na domiar złego, nie zostali pokonani przez Arsenal czy Napoli, tylko czeską Slavie Pragę. (Nie ujmując niczego Slavii, ale przynajmniej na papierze, faworytem była hiszpańska drużyna). Trenera zwolnili, ale istnieje szansa, że pewna znana persona wróci do Sevilli. Z tym, że nie mamy na myśli trenera.
Pablo Machin poleciał ze stanowiska głównego szkoleniowca Sevilli. Początek pracy miał dobry, ale im dalej w las, tym więcej przegranych i powolne zjeżdżanie w tabeli. Był okres, w którym Sevilla dosyć dzielnie trzymała się pierwszej czwórki, jednak w pewnym momencie przyszedł kryzys i drużyna z "Ramon Sanchez Pizjuan" zjechała aż na szóste miejsce w tabeli. Miała być Liga Mistrzów, a teraz trzeba patrzeć za plecy, żeby nadal mieć szansę na mniej atrakcyjną siostrę najważniejszych europejskich rozgrywek. Ostatnie sześć kolejek w lidze, to jedna wygrana, dwa remisy i trzy porażki. Jedynym pocieszeniem było pokonanie Lazio w dwumeczu Ligi Europy. Pocieszenie marne, zwłaszcza po tym, co wydarzyło się w kolejnej fazie europejskich pucharów. Po remisie 2:2 w pierwszym spotkaniu na własnym stadionie, Sevilla uległa Slavii Praga w rewanżu i pożegnała się z marzeniami o kolejnym triumfie w tych rozgrywkach. Jak na swoje możliwości, zaszli poniżej swoich ambicji.
Można założyć, że gdy Machin zostanie wygwizdany na "Ramon Sanchez Pizjuan", następnego dnia straci pracę.
Tak w najnowszym wydaniu "Piłki nożnej" pisał Leszek Orłowski, opisując słabszy okres obu ekip z Sevilli. Jednym z powodów, dla których Pablo Machin utrzymał się dotąd na stanowisku, byli kibice, którzy nadal popierali hiszpańskiego szkoleniowca. Jak widać, przestali go popierać i nie musiało dojść do meczu na własnym stadionie, by powiedzieć Machinowi - "Adios". Dziennikarz wspomnianego wyżej tygodnika i komentator NC + dziwił się w tym samym tekście również temu, że dotychczasowy szkoleniowiec Sevilli nie poleciał ze stanowiska znacznie wcześniej. Po ostatnich wynikach też się trochę temu dziwie, aczkolwiek uważam też, że każdy powinien dostać szanse na wyjście z kryzysu. Włodarze może i wytrzymaliby znacznie dłużej, gdyby hiszpańska drużyna zakwalifikowała się do dalszej fazy rozgrywek, ale po tym jak dali się pokonać Slavii Praga, nie zastanawiali się pewnie zbyt długo nad losem Pablo Machina.
To jednak nie koniec sensacji z "Ramon Sanchez Pizjuan". Guillem Balague poinformował na swoich mediach społecznościowych, że bliski powrotu na fotel dyrektora sportowego jest Monchi. Miejsce na tym stanowisko zwolniło się, ponieważ dotychczasowy dyrektor, Joaquin Caparros, przejął obowiązki pierwszego szkoleniowca Sevilli. Ostatnio mówiło się o tym, że Monchi pójdzie za Unaiem Emerym do Arsenalu, ale jak widać... wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Byłby to niewątpliwie bardzo ciekawy powrót do starego miejsca pracy, gdzie Monchi dał się poznać jako wyśmienity "Łowca Talentów".
Co sądzicie o zwolnieniu Pablo Machina? I jak zapatrujecie się na możliwy powrót Monchiego do Sevilli?