Barcelona ustaliła swój priorytet transferowy
Real Madryt zakasał rękawy i na pełnej wszedł w rynek transferowy po powrocie Zinedine'a Zidane'a. "Królewscy" oczywiście muszą tak działać, bo bez tego nie nadgonią Barcelony, która obecnie jest przynajmniej klasę ponad nimi. Katalończycy wcale jednak nie mają w planach dać się dogonić i nie chcą być gorsi, jeśli chodzi o wzmocnienia. Skład mają niby dobry, ale są pewne miejsca, które wypadałoby kimś załatać. Dobrym przykładem jest chociażby atak. Poza Luisem Suarezem nie ma żadnej wartościowej dziewiątki w kadrze. Jeszcze. Barcelona bardzo silnie pracuje jednak nad tym, by się takowa pojawiła.
O kogo dokładnie chodzi? O Lukę Jovicia, który nie przestaje zachwycać. Ale rym niedokładny, nawet nie spodziewałem się, że taki wyjdzie. Przebranżawiam się na rap. Wracając jednak do tematu. Serb po raz kolejny skradł nasze serca, kiedy strzelił bramkę decydująca o awansie Eintrachtu Frankfurt nad Interem Mediolan w ostatniej rundzie Ligi Europy. Oprócz tego nie przestaje on też strzelać w Bundeslidze. Łącznie ma w tym sezonie już 22 bramki. To musi robić wrażenie i robi. Barcelona regularnie go obserwuje, a według "Marki" sprawa jest tak poważna, że przestała już nawet wysyłać skautów. Na mecz z Interem pofatygował się jeden z dyrektorów klubu, Eric Abidal.
Wychodzi więc ewidentnie na to, że Jović jest ich priorytetem. Ile za taką zachciankę trzeba będzie zapłacić? Mówi się o 40 milionach euro, choć media podają bardzo zróżnicowane kwoty. Eintracht i tak nie powinien specjalnie żyłować ewentualnych kupców i żądać rekordowych sum, bo sam zapłaci za niego ledwie 7 baniek. I tak zarobi na nim kilkukrotnie w przeciągu paru tygodni, a może nawet dób, jeśli dobrze pójdzie.
Jeszcze dwa lub trzy miesiące temu informacje na ten temat wydawały się śmieszne. Jović był dobry, ale obstawialiśmy, że zaraz zgaśnie i w związku z tym zaginie też jego forma. Nic takiego się nie stało, Serb gra nawet coraz lepiej i nie wygląda na takiego, który miałby przestać strzelać, nawet gdyby przyszło mu zmienić barwy na bordowo-granatowe. We Frankfurcie naprawdę wyrasta godny następca Luisa Suareza. Ciekawe tylko, jak u niego z gryzieniem.