Powrót architekta sukcesów - Monchi ponownie w Sevilli
Są takie miejsca, w których czujemy się jak w domu, chociaż na pierwszy rzut oka czujemy się niedocenianymi. Zdecydowanie inaczej jest w przypadku Monchiego, który podjął właśnie odważną decyzję. Jeden z najlepszych dyrektorów sportowych w świecie piłki nożnej przyjął ofertę z Sevilli czyli z klubu, w którym wyrobił sobie renomę.
50-latek przez ostatnie dwa lata pełnił funkcję dyrektora sportowego w AS Roma i ściągnął do stolicy Włoch kilka ciekawych nazwisk, które jednak nie spełniły oczekiwań kibiców. Do Rzymu zdążyli trafić m.in.: Maxime Gonalons, Juan Jesus, Javier Pastore, Justin Kluivert czy Patrick Schick. Nie wszyscy grali zgodnie z oczekiwaniami, ale zdarzały się też takie ruchy, które po czasie okazywały się prawdziwymi majstersztykami. Roma była w stanie zarobić na ledwie czterech piłkarzach ponad 100 mln € (Mohamed Salah do Liverpoolu, Antonio Ruediger do Chelsea, Leandro Paredes do Zenitu czy Radja Nainggolan do Interu).
Słowa uznania należą się również za kolejną sprzedaż piłkarza do "The Reds". Mowa oczywiście o transferze Alissona czyli bramkarzu reprezentacji Brazylii. Brazylijczyk odszedł na Wyspy Brytyjskie latem zeszłego roku, a w historii transferów tylko za jednego bramkarza zarobiono większe pieniądze - transfer Kepy Arrizabalagi do Chelsea. Świetnie wygląda również wymiana na linii Roma-Inter ze wspomnianym wcześniej Nainggolanem w roli głównej. W miejsce Belga przyszedł Nicolo Zaniolo i wszyscy dobrze wiemy, jak świetnie prezentuje się młodzieżowy reprezentant Włoch.
Niestety, w pewnym momencie wyczerpała się formuła Monchiego i w biurach Romy podjęto wspólną decyzję o rozstaniu z Monchim. Wszystko odbyło się w spokojnej atmosferze, a Hiszpan nie mógł narzekać na brak ofert. Zanim Monchi postanowił wrócić do Sevilli, był łączony z tak wielkimi klubami jak Arsenal bądź Paris Saint-Germain. Monchi wróci do pracy na początku kwietnia, więc idealnie zdąży przygotować plan na nadchodzące letnie okienko transferowe. Jestem praktycznie pewien, że już zdążył wypatrzyć piłkarzy, którzy mogą pójść drogą Daniego Alvesa, Ivana Rakiticia czy naszego rodaka, Grzegorza Krychowiaka.