Messi urządził sobie strzelanie. Odwet Barcelony na Betisie!
Ostatni mecz 28 kolejki rozgrywał lider hiszpańskiej LaLigi, FC Barcelona. Przeciwnikiem był Betis, który w ostatnim czasie grał w kratkę. "Duma Katalonii" mimo przewagi gospodarzy, była o wiele bardziej skuteczna, dzięki czemu utrzymała przewagę nad madryckimi zespołami.
Składy:
- Betis: Pau Lopez - Aissa Mandi, Marc Bartra, Sidnei - Joaquin (67' Emerson), William Carvalho (75' Loren Moron), Andreas Guardado, Cristian Tello - Sergio Canales, Jefe Rodriguez, Giovani Lo Celso (68' Diego Lainez).
- Barcelona: Marc-Andre Ter Stegen - Sergi Roberto, Gerard Pique, Clement Lenglet, Jordi Alba - Arturo Vidal, Sergio Busquets, Arthur Melo (64' Nelson Semedo), Ivan Rakitić (88' Carles Alena) - Luis Suarez (90' Philippe Coutinho), Leo Messi.
Pierwszy mecz tych ekip był niemałym zaskoczeniem dla kibiców. Betis wszedł w tamto spotkanie bardzo pewnie zdobywając dwie bramki już w pierwszej połowie. Barcelona w pierwszych 45 minutach nie istniała, a za odrabianie strat wzięła się dopiero w drugiej połowie. “Verdiblancos” nie zamknęli się jednak na własnej połowie i nie bronili wyniku, czego efektem było zdobycie jeszcze dwóch bramek. Tym razem nie pomógł błysk najpiękniejszego Argentyńczyka i ostatecznie “Duma Katalonii” uległa 3:4. Rewanż na Estadio Benito Villamarin miał być szansą na rewanż i kolejnym ważnym krokiem w drodze po mistrzostwo Hiszpanii. Za Barceloną w tym meczu przemawiała historia spotkań obydwu zespołów.
O tym, że ten mecz będzie wyglądał zdecydowanie inaczej niż ostatni wiedzieliśmy już po 18 minutach. Sędzia odgwizdał faul na Arthurze, a do piłki podszedł etatowy wykonawca rzutów wolnych. Messi miał szansę na zdobycie piątej w tym sezonie bramki strzelonej bezpośrednio po wykonaniu tego stałego fragmentu gry. Bramkarz Pau Lopez spodziewał się, że Messi wykona go tak jak zawsze, czyli strzałem nad murem. Na jego nieszczęście tak się nie stało i piłkę posłał w drugi róg, czym zaskoczył goalkeepera. Interwencja była w zasadzie niepotrzebna, piłka zerwała pajęczynę z okienka bramki i Barcelona wyszła na jednobramkowe prowadzenie.
Betis nie padł na kolana, by prosić o jak najmniejszy wymiar kary. Gospodarze zaczęli stwarzać sobie coraz więcej szans, z minuty na minutę zyskując przewagę w posiadaniu piłki. Najlepsze okazje do wyrównania miał Cristian Tello, jednak jego strzały były niecelne lub zablokowane. Betis za swoją nieskuteczność został szybko ukarany. Popis swoich umiejętności dał Luis Suarez, który wykazał się sprytem i świetnym przeglądem pola, i dograł idealną piłkę do Messiego, który wypracowaną okazję wykończył niemal z zamkniętymi oczami.
Tymczasem gra Barcelony, która prowadziła już pewnie 2:0, nie wszystkim się podobała.
Źródło: fcbarca.com
W drugiej połowie Betis wciąż miał posiadanie piłki na poziomie większym od Barcelony, i to dużo większym. Ale co z tego, jeśli nie potrafili go wykorzystać. Swoje zrobił natomiast Suarez, który popisał się indywidualnym rajdem zakończonym trafieniem na 3:0. Mimo 63 minuty zwycięstwo było już w zasadzie przypieczętowane. Ciężko było wyobrazić sobie scenariusz, gdzie gospodarze strzelają 3 gole, gdy do tego momentu mieli zaledwie 2 celne strzały na bramkę Marc-Andre ter Stegena.
Jednak nie było tak, że zawodnicy Barcelony rozegrali dziś perfekcyjne spotkanie. Nieporadność m.in Jordiego Alby wykorzystał Diego Lainez, który balansem ciała zmylił defensorów gości i odegrał piłkę do Lorena. Hiszpan strzałem z miejsca pokonał bramkarza. Ciężko było liczyć jednak na comeback gospodarzy. Tym bardziej, że chwilę później "Duma Katalonii" wróciła do trzybramkowego prowadzenia. Swojego trzeciego gola w tym spotkaniu zdobył Messi. Argentyńczyk strzałem podcinką z około 14 metrów wprawił w osłupienie kibiców na stadionie. Geniusz zawodnika Barcelony docenili nawet sympatycy Betisu, którzy nagrodzili go gromkimi brawami.
Gra "Dumy Katalonii" może się podobać, zespół wypracowuje sobie sytuacje, a co najważniejsze wykorzystuje je. Barcelona pewnie zmierza po mistrzostwo, choć po drodze mogą się jeszcze potknąć. Terminarz nie należy do najłatwiejszych, na początku kwietnia zmierzą się chociażby z drugim w tabeli Atletico Madryt.