Real może wzbogacić środek pola
Zinedine Zidane nie dał nikomu w Madrycie żadnego czasu na odpoczynek po Santiago Solarim. Francuz wpadł na Santiago Bernabeu i momentalnie rozpoczął pracę. Od razu poustawiał zawodników pod swoją taktykę, już zdążył wygrać jeden mecz i nawet podpisał jednego nowego zawodnika. Do zespołu błyskawicznie został sprowadzony Eder Militao, który oczywiście pozna się z drużyną dopiero w lecie. Niemniej jednak szybkość, z jaką działają teraz madrytczycy jest imponująca. Co więcej, istnieje duże prawdopodobieństwo, że na Brazylijczyku się nie skończy.
Nie chodzi mi tu nawet o niemal pewny już transfer Edena Hazarda. Takie oczywistości pomijam. Skupimy się na innym imponującym zawodniku, którego nazwisko znalazło się na celowniku Realu. Chodzi tu konkretnie o Miralema Pjanicia. "Marca" podaje, że Bośniak wzbudził zainteresowanie Francuza, który chciałby nieco odświeżyć środek pola. Nie wiadomo, ile miałby on kosztować, ale nie mamy prawa liczyć, że będą to małe pieniądze. Pjanić ma ważny kontrakt do końca czerwca 2023, czyli jeszcze bardzo długo. W piłce nożnej w tym czasie można spaść, awansować i wygrać mistrzostwo. Zidane absolutnie nie będzie tyle czekał i zdecydowanie woli wydać pieniądze już. Ile? Należy szacować, że jego cena wyniesie około 70 milionów euro. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę jego wiek, który nieuchronnie zbliża się do trzydziestki. Za takie pieniądze można mieć młodszego i wcale nie dużo gorszego piłkarza, choć niektórzy kibice uważają, że to właśnie doświadczony Bośniak będzie najlepszy w obecnej sytuacji.
Środkowa linia Realu Madryt faktycznie wymaga odświeżenia, aczkolwiek nie uważam, żeby sprowadzenie Pjanicia było dobrym rozwiązaniem tej sytuacji. Kroos też już niedługo będzie starszym Panem, a Modrić już nim jest. Tam trzeba kupować młodych chłopaków, a nie równolatków wyżej wymienionych piłkarzy. "Królewscy" powinni skupiać się na jakimś Ndombele czy innym Fornalsie, a potencjalnych oldbojów zostawić w spokoju.