Courtois kontra świat
Biedny jest ten Thibaut Courtois. Jego transfer do Realu Madryt miał być spełnieniem marzeń, a tymczasem stał się istnym koszmarem. Belg co prawda na początku grał cały czas, ale absolutnie nie pomagał swoimi występami zespołowi. Miał być przecież wybitnym bramkarzem, który będzie wyciągał setkę za setką, niczym Sławek Peszko. Okazało się, ze wpuszcza w zasadzie wszystko, co nie leci prosto w niego. Problemy powiększyły się, gdy na Santiago Bernabeu przyszedł Zinedine Zidane. Francuz jest zdecydowanym zwolennikiem talentu Keylora Navasa, bo współpracował z nim przez trzy lata, dlatego posadził Belga na ławce.
Courtois nie miał wiele do gadania, za to mnóstwo do powiedzenia miały media, które zrobiły z niego strasznego kozła ofiarnego. Obarczano go odpowiedzialnością za słabe wyniki "Królewskich" i w zasadzie całe zło świata, z czym oczywiście bramkarz nie mógł się zgodzić. Courtois ma już serdecznie dość tego, że jest porównywany do najgorszych fajtłap, więc postanowił wreszcie wszystko z siebie wyrzucić w wypowiedzi dla "El Espanol":
Wciąż uważam się za jednego z najlepszych bramkarzy na świecie, pomimo tego, co pisze hiszpańska prasa, która chyba chce mnie uśmiercić. Czuje się silny. Jestem spokojny o swoją dyspozycję, bo pracuje ciężko na treningach i dobrze się prezentuję. Jeśli chodzi o Rosję, to zdarzył mi się mały błąd, ale każdemu bramkarzowi się one przytrafiają. Pomimo tego pozostałem spokojny i resztę spotkania rozegrałem poprawnie.
Bardzo, ale to bardzo buńczuczna wypowiedź. Mogłem się takiej spodziewać po kilku zawodnikach, ale raczej nie po Belgu. Courtois nie ma prawa się wybielać, bo faktycznie gra od kilku miesięcy poniżej oczekiwań. Powinien przyznać się do słabszej dyspozycji i jednocześnie zaznaczyć, że będzie ciężko pracował, by to zmienić, a nie wciskać wszystkim farmazon, że wciąż jest wybitnym bramkarzem i wcale nie popełnia tylu farfocli. Czynów słowami nie oszukasz. Niektórzy fani Realu wolą zdecydowanie brać pod uwagę to, co widzą, a nie to, co słyszą.