Varane wróci do ojczyzny?
Kibice Realu Madryt żyli sobie zadziwiająco wesołym życie, od momentu, kiedy wrócił do nich Zinedine Zidane. Szczęście nie trwało jednak długo, bo dosyć szybko zaczęły ich niepokoić koszmarne wiadomości o domniemanej chęci odejścia Raphaela Varane. Francuz miał rzekomo czuć się wypalony w Realu Madryt i zastanawiał się nad odejściem ze stolicy Hiszpanii. Nie wiadomo, czy było to prawdą, w każdym razie tę plotkę szybko wykorzystały kluby, które od razu zaczęły się z nim kontaktować, a jeden zaczął angażować się wyjątkowo mocno.
Tamtejszy "AS" podaje, że chodzi o Paris Saint-Germain. Francuzi mieli uznać swojego rodaka za priorytet i to właśnie na nim podobno skupią całe swoje letnie siły oraz finanse. Hiszpanie nie podają żadnych konkretniejszych informacji, więc możemy przypuszczać, że negocjacje są we wczesnym stadium. Nie było z resztą czasu na nawiązanie konkretniejszej znajomości. I wydaje mi się, że do tego nigdy nie dojdzie. Dlaczego?
Po pierwsze, klauzula odstępnego widniejąca w kontrakcie Francuza wynosi aż 500 milionów euro. Nikt przecież tyle nie zapłaci, nawet PSG, a "Królewscy" nie będą mieli obowiązku rozmawiać z kimś, kto nie uiści takiej wpłaty, dopóki oczywiście Varane nie zacznie się przesadnie buntować. Po drugie, w Paryżu mają od za... no w sensie bardzo dużo środkowych obrońców. Jest w składzie Kehrer, Marquinhos, Thiago Silva i Presnel Kimpembe. Po co tam kogoś jeszcze wciskać? Paryżanie nikogo nie potrzebują na tę pozycję, a nawet gdyby uznali, że chcą, to sam Francuz nie musiałby chcieć wbijać się w taki tłok. Kibice "Los Blancos" woleliby jednak, żeby ich stoper pozostał w stolicy Hiszpanii, a inni są wręcz oburzeni, że do takich rozmów dochodzi.