Echa meczu Barcelona vs Atletico - Męczarnie na Camp Nou
Nie takiego scenariusza z pewnością spodziewało się Atletico. Podopieczni Diego Simeone już w pierwszej połowie musieli sobie radzić w osłabieniu, gdyż głupiego zachowania podjął się Diego Costa, który otrzymując czerwoną kartkę, osłabił swój zespół. Pamiętajmy jednak o tym, że Atletico posiada najlepszą linię obrony na świecie, co sprawiało, że na dwucyfrowym wyniku raczej się nie skończy.
Składy:
- Barcelona: Ter-Stegen - Roberto (85' Semedo), Pique, Lenglet, Alba - Rakitić, Busquets, Arthur (63' Malcom) - Coutinho (80' Alena), Messi, Suarez
- Atletico: Oblak - Arias (35' Correa), Godin, Gimenez, Luis (58' Morata) - Thomas, Rodrigo, Saul, Koke - Griezmann, Costa
Barcelona idzie jak burza, więc zwycięstwo z jakimś tam Atletico nie powinno być problemem. No dobra... Może być problemem, bo te skurczybyki dysponują najlepszą defensywą nie tylko w lidze, jak i całej Europie i w takich sytuacjach to nawet Messi nie pomoże. Co prawda mecz był dość otwarty i obie drużyny mocno napierały to w pierwszej połowie goli nie ujrzeliśmy. Ale spokojnie. Nie jest to koniec wspomnieć z pierwszej połowy. Co prawda bramek nie było nam dane zobaczyć, ale mogliśmy ujrzeć na przykład czerwone kartoniki, których wszyscy się boją. Taki miał przyjemność ujrzeć Diego Costa, który już w 28. minucie spotkania został usunięty z boiska. Napastnik Atletico jest znany ze swoich boiskowych wybryków i tym razem nie było inaczej. Hiszpan po jednym z fauli nie zamierzał zachować się biernie w stosunku do decyzji arbitra i natychmiastowo ruszył w jego kierunki, przy okazji krzycząc niecenzuralne słowa. Sędzia nie zastanawiał się długo i bez precedensu usunął go z boiska.
Od momentu usunięcia z boiska Costy mogłoby się wydawać, że Barcelona momentalnie to wykorzysta. Nic z tych rzeczy. Trener Diego Simeone nie zamierzał się jednak bronić i natychmiast posłał na boisko Angela Correa kosztem Santiago Ariasa. Gra w dziesięciu nie przeszkadzała zbytnio gościom i ci do końca pierwszej połowy utrzymali bezbramkowy remis, lecz zwracając uwagę na formę Barcelony, to przewidzenia było, że na tym się raczej nie skończy.
I faktycznie, na tym się nie skończyło, lecz za nim padła bramka gwarantująca zwycięstwo, to piłkarze "Dumy Katalonii" naprawdę musieli się namęczyć. Pomimo tego, że przez ponad godzinę Atletico grało w osłabieniu, to podopieczni Ernesto Valverde, nie mieli pomysłu jak pokonać mur złożony z Diego Godina i Jose Marii Gimeneza, a następnie umieścić piłkę obok bezradnego Jana Oblaka. Multum akcji, próby strzałów i nic. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 85 minuty spotkania, kiedy to sprawy w swoje ręce wziął najprawdopodobniej najlepszy duet na świecie, a mianowicie Leo Messi i Luis Suarez.
Jako pierwszy do bramki rywala trafił Urugwajczyk, który wlał w zespół wiele pewności sienie i Ci już wiedzieli, że w tym spotkaniu nic poza zwycięstwem się nie wydarzy. Nie był to jednak koniec. Zaledwie 3 minuty po golu Urugwajczyka, indywidualną akcją popisał się Leo Messi, który w swoim stylu wpisał się na listę strzelców, ustalając przy okazji wynik spotkania. Tym samym Barcelona po raz kolejny pokazała, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych i zwiększyła swoją przewagę w tabeli LaLiga. Ogromne uznanie należy się również Atletico, które przez dużą część spotkania bardzo dzielnie broniło się przed rywalem.
Barcelona 2:0 Atletico Madryt
1:0 |85' Suarez
2:0 |86' Messi