Znalazł się następny wybawiciel Malcoma
Barcelona bez problemu sięgnie po mistrzostwo kraju, zagra w finale Pucharu Króla i jest faworytem do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Katalończycy mogą mieć więc gigantyczne powody do radości, ale pewien jestem, że nie wszystkie uśmiechy będą tak samo szerokie. Ten należący do Malcoma w stu procentach taki nie będzie. Barcelońska przygoda Brazylijczyka, choć będzie prawdopodobnie okraszona trofeami, nie może być uznana za przyjemną. Skrzydłowy cały czas grzeje ławę, choć nie do końca na to zasługuje. Nie możemy więc dziwić się, że wolałbym raczej zmienić klub.
Sporo drużyn podziela jego zdanie i chętnie mu w tym pomoże. Te zespoły mają bowiem świadomość, jak dobry jest Malcom. Jednakże Barcelona, pomimo tego, że niechętnie go używa, wcale nie zamierza oddawać go z łatwością. Mówi się, że Katalończycy chcą dostać za niego nawet 50 milionów euro, a to znacznie więcej, niż sami płacili za niego latem. Do tej pory ta suma odstraszała potencjalnych kupców, ale pojawił się kolejny, który przystąpi do rozmów.
Mowa o Milanie. Kataloński "Sport" zawiadomił, że Włosi zainteresowali się skrzydłowym i weszli już nawet w rozmowy z "Blaugraną". Nie wiemy natomiast, jak one przechodziły i czy pojawiły się w ogóle jakiekolwiek konkrety. Możemy przypuszczać, ze na razie ich nie było, ponieważ "Sport" ma dobre kontakty z Barceloną i gdyby coś się działo, pewnie by o tym wiedział. Wydaje mi się jednak, że Milan, natrafiając na upartą "Dumę Katalonii" nie zdecyduje się płacić powyższej sumy i daruje sobie sprowadzanie Malcoma, który będzie musiał przemęczyć się z Hiszpanii jeszcze dłużej. Kibice "Rossonerich" również uważają, że taka kwota jest mocno przesadzona i nie warto jej wydawać.
— Krzysztof Sobolewski 🇵🇱100PL🇵🇱 (@AC_Sobol) 24 kwietnia 2019