
Jović po Królewsku
Każdy chciałby mieć w swojej drużynie Lukę Jovicia. Napastnik kompletny, młody, perspektywiczny i choć w wielu elementach ma jeszcze śrubki do dokręcenia, to niewątpliwie jest z niego perełka jakich mało. Nic więc dziwnego, że w walce o Serba liczą się tylko największe kluby świata, na czele których na ten moment jest - wydaje się - Real Madryt. Może dojść do pewnego rodzaju wymiany między klubami.
Bayern Monachium, Barcelona i właśnie Real - te kluby są wymieniane najczęściej w kontekście zakupu Jovicia, bo PSG nie jest raczej poważnym kandydatem. Na najlepszej pozycji byliby zapewne Bawarczycy, bo w końcu mają 21-latka pod nosem, a ich kontakty w Niemczech sięgają właściwie każdego zakątka kraju. W dodatku jest im potrzebny gość taki, jak snajper Eintrachtu, bo Robert Lewandowski wiecznie grać nie będzie, a i jakieś zastępstwo - ewentualnie towarzystwo - zdecydowanie by mu się przydało. Uli Hoeneß nie jest jednak przesadnie przekonany do transferu Jovicia (wolą... Timo Wernera, meh), dlatego na czoło wyścigu o napastnika wysunęli się giganci z półwyspu Iberyjskiego.
Najpierw mówiło się o Barcelonie, która chciałaby reprezentanta Serbii w podobnej roli, co Bayern u siebie - taki drugi za Luisem Suarezem, inwestycja na przyszłość. Nie tak dawno pojawiła się informacja o tym, że "Blaugrana" chciałaby jednak, aby Jović został we Frankfurcie jeszcze przez jeden sezon, a dopiero w 2020 wzięłaby go do siebie - piłkarzowi taka opcja miała się jednak nie spodobać. No i w końcu dochodzimy do najnowszych doniesień rodem z hiszpańskiej gazety "As", która twierdzi, że w batalii o 21-latka zwyciężył Real, który jest już dogadany z samym zawodnikiem. Niemieckie źródła - najpewniejsze w całej tej zabawie - na razie tego nie potwierdzają, ale temat wygląda na poważny.
"Królewscy" mają być już dogadani z Joviciem, a samemu Eintrachtowi zapłacą 60 mln euro - tak mówi "As". To dobra oferta dla frankfurtczyków, którzy niedawno oficjalnie wykupili swojego zawodnika z Benfiki, skąd był wypożyczony, co kosztowało ich ok. 7 mln euro - grosze. Portugalczycy głupi jednak nie byli i zapewnili sobie procent od kolejnej sprzedaży napastnika, dlatego jeśli te 60 mln stanie się faktem, to 30% trafi do Lizbony, co oznacza w praktyce koło 18 mln euro. Tą kwotą z kolei podzieli się klub oraz agent piłkarza, który już pewnie zaciera rączki.
Ale Eintracht nie pozostanie tylko z hajsem, bo "Orły" już myślą nad zastąpieniem swojej gwiazdki. Dlatego w drugą stronę - z Madrytu do Frankfurtu - ma powędrować Mariano Diaz, który po powrocie do Realu z Olympique Lyon w ogóle się nie sprawdza. W Eintrachcie powinien jednak poradzić sobie lepiej, w końcu to nie ten poziom i nie ta presja co na Santiago Bernabeu, a we Francji był z niego prawdziwy przekocur. Co ciekawe, 25-latek nie będzie - zdaniem "Asa" - włączony w transakcję Jovicia. Niemcy będą musieli wykupić go osobno i zapłacą 20 mln euro, a to już nieco zaburza wizję idealnej sprzedaży Luki za grube hajsy. Jako potencjalne wzmocnienia z Realu wymienia się także Pedro Ruiza Delgado z królewskich młodzieżówek oraz Raula de Tomasa, wypożyczonego do Rayo Vallecano, gdzie w LaLiga zdobył 14 bramek. Frankfurtczycy nie zginą.