Zidane powiedział wprost, on ma szukać sobie klubu
On naprawdę nie chce odchodzić z Realu Madryt – uparł się, że nie chce i tyle. Nie obchodzi go obecna sytuacja personalna, nie obchodzi go powrót Zinedine’a Zidane’a. Nie obchodzi go, że nie pasuje do planów trenera. Nie obchodzi go, że usłyszał to od niego osobiście… pominięto go w składzie na mecz z Villarrealem. Powiedziano mu, by szukał sobie nowego klubu, wprost, krótko, na temat.
Dziś mogliśmy przeczytać: "Gareth Bale chce walczyć o miejsce w składzie Realu mimo, że Zinedine Zidane przekazał zawodnikowi, że nie jest potrzebny w zespole."
„Daily Mail”, Gareth Bale – tak, ładny jest to rym, natomiast nie mamy tutaj robić sobie jaj, tylko skupić się na sytuacji Walijczyka opisywanej przez angielski dziennik. We wstępie dostaliście coś w rodzaju skrótu całej akcji, jaka odbyła się z udziałem „Księcia Walii” (tak nazwał go przed ponad pięcioma laty Jacek Laskowski). Po tym golu...
„Krótkie i chłodne” miało być spotkanie i rozmowa Bale’a z Zidane’em – to tylko pokazuje, że daleko jest „Zizou” do tego, by mógł jego piłkarz dostać entą szansę z kolei. Bale zakomunikował, że chce zostać – walczyć o miejsce w składzie. Ale co z tego? Zidane już ma plany – cały czas przewijają się nowe nazwiska dotyczące Realu: Eden Hazard, Paul Pogba, Luka Jović, Christian Eriksen – to oni są dziś obiektami zainteresowania, a nie gość, na którego Real wydał swego czasu bardzo dużo pieniędzy i mimo wielkich momentów, zdecydowanie częściej zawodził. Ale Bale uważa, że to niesprawiedliwe. Szczerze? Nie zdziwimy się, jeśli ta sytuacja będzie miała dalszy ciąg. Gdzie metę zobaczymy pewnie nawet w okolicach sierpnia.
Bo Bale jest uparty wtedy, kiedy akurat kibice Realu niekoniecznie tego chcą.