Ktoś pytał o Umtitiego, Barcelona z kolei pyta o wymianę
Samuel Umtiti jest oficjalnie nie do ruszenia, zważywszy także na to, że Matthijs de Ligt na ten moment niby myśli o Barcelonie… ale wciąż się w niej nie znalazł, bo bliżej mu było do PSG, a następnie do Juventusu. Umtiti to także jeden z trzech obrońców Barcelony, co do których jednak jest największe przekonanie co do umiejętności. Jego strata byłaby bolesna do Barcelony…
„Mundo Deportivo” pisało ostatnio o opcji przejścia Francuza do Manchesteru United, który poszukuje środkowego obrońcy. Wszystko wskazuje na to, że cena za Kalidou Koulibaly’ego jest zbyt wysoka, aby nawet taki kolos jak United mógł wyłożyć 100 milionów funtów. Hiszpańskie medium bardziej jednak skupia się tutaj na innym wątku – sytuacja de Ligta jest ważna, ale nie tylko na nim mają zawieszone oko.
Mają także na celowniku drugą opcję – Victora Lindelofa. I właśnie w powiązaniu z tym przejść należy do wątku Umtitiego. To miałaby być wymiana. Rozumiecie? United nie dostałoby partnera dla Lindelofa, tylko dokonałoby dość niebezpiecznej wymiany na faceta po ciężkiej kontuzji, którą momentami chyba nawet ignorował i chciał oszukać przeznaczenie, byle tylko jak najszybciej wrócić do gry. Leczono go zachowawczo, nie poddano go operacji. Rozumiem, że władze United o tym wiedzą, kiedy pytają o Umtitiego?
Taki ruch miałby sens tylko, jeżeli ktoś miałby dołączyć do Lindelofa na środku obrony. Niestety, cała reszta bloku defensywnego nie są zbyt inteligentni piłkarsko… zaryzykujemy tezę, że nawet obrońca nr 4 w Barcelonie, czyli kolega Todibo byłby lepszym wyborem od Rojo, Smallinga oraz Jonesa.
Tym większe ukłony dla Lindelofa, który zyskał uznanie Barcelony i jest przez nią obserwowany…