Atletico nie zwalnia z transferami
Za niedługo Atletico oficjalnie ma ściągnąć do siebie Joao Felixa z Benfiki za 126 mln euro. Może to być czwarty najdroższy transfer w historii i jeden z bardziej kuriozalnych, biorąc pod uwagę wiek Portugalczyka i jego nikłe doświadczenie w seniorskiej piłce. W Madrycie jednak nie mają zamiaru zwalniać z zakupami, bo ich sytuacja kadrowa nie jest zadowalająca...
Lucas Hernandez, Diego Godin, Juanfran - tych obrońców w Atletico już nie ma. Bardzo blisko odejścia z klubu, graniczącego z pewnością, są także rozchwytywany środkowy pomocnik Rodri oraz Antoine Griezmann, którego przedstawiać chyba nie trzeba. Diego Simeone sam mówił, że stoi przed bardzo trudnym zadaniem przebudowy, a może ono przecież nie wypalić, bo nie każdy zawodnik pasuje do stylu preferowanego przez argentyńskiego szkoleniowca. Czy młody i chudziutki Felix, kosztujący 126 mln euro, 19-letni, po niecałym roku w seniorskiej lidze portugalskiej będzie w stanie pociągnąć Atletico i zastąpić Griezmanna? Śmiem wątpić. Do zespołu ma też dołączyć James Rodriguez, ale jak wiadomo jest on trochę "panienkowaty" i żeby wypalił, wszystko musi być robione pod niego. Ante Rebić jest transferem dużo mniejszego ryzyka.
Sky donosi, że negocjacje w sprawie transferu wicemistrza świata są bardzo zaawansowane. Już jakiś czas temu Chorwat był łączony z ekipą Simeone i dziwić to nie może, bo jest to zawodnik świetnie pasujący do agresywnej, walecznej i bezpośredniej gry Atletico. Rebić nie jest może królem techniki, ale jest skrzydłowym/napastnikiem o wielkiej sile, woli walki i sercu, które zawsze zostawia na boisku. Ma kosztować Hiszpanów tylko 40 mln euro, co nie jest wcale wygórowaną ceną, dzięki czemu taki zakup nie wiąże się z prawie żadnym ryzykiem. Taki deal byłby też całkiem niegłupi dla Eintrachtu Frankfurt. Wiadomo, Niemcy straciliby już drugiego z magicznej ofensywnej trójki (po Luce Joviciu), ale dzięki temu ich przychody z transferów osiągnęłyby pułap 100 mln euro. A rozkupić i tak ich prędzej czy później rozkupią...